Lachowski: Chciałbym dołożyć swoją cegiełkę

Już w sobotę o 17.00 niebiesko-czerwoni rozpoczną drugą batalię o awans do III ligi. Jak pan podchodzi do barażowego dwumeczu z LKS-em Czaniec?
Marcin LACHOWSKI: – Nie ma co się czarować – dla klubu, jego kibiców, miasta i dla mnie osobiście będzie to bardzo ważne wydarzenie, bardzo ważne spotkania. Oby rozstrzygnęły się na naszą korzyść, ale jak będzie – pokaże boisko.

Losowanie gospodarza pierwszego meczu przebiegło po waszej myśli? Najpierw zagracie w Czańcu, a rewanż w najbliższą środę o 18.00 w Bytomiu…
Marcin LACHOWSKI: – Jeśli rzeczywiście okażemy się lepsi, to powiem, że tak. W tej kwestii trudno cokolwiek wyrokować trudno cokolwiek przewidzieć. Wszystko bowiem będzie zależało o tego, jak do tych meczów będziemy przygotowani, jak zagramy, na ile pozwolimy przeciwnikowi, czy też na ile on nam, więc nie wiem, czy to lepiej, czy gorzej, że do pierwszego spotkania dojdzie na trenie rywala.

Ostatni sprawdzian przed kulminacją sezonu nie potoczył się po waszej myśli. Mecz ze Śląskiem Świętochłowice został zakończony w 41 minucie przy stanie 1:0 po pańskim golu (w czwartek Wydział Gier Śląskiego ZPN przyznał Polonii walkower 3:0 – przyp. red.). Jak nastrój panował w waszej ekipie?
Marcin LACHOWSKI: – Byliśmy wściekli, bo bardzo chcieliśmy rozegrać całe spotkanie, ale sędzia (po zamieszaniu z dwiema czerwonymi kartkami dla zawodników Śląska i anulowaniu jednej z nich – przyp. red.) postanowił je zakończyć w 41 minucie, a samej gry było może 37 minut… Dla nas to bardzo niekorzystna sytuacja, bo wypadliśmy z rytmu meczowego, a przeciwnicy w nim byli, więc znajdują się w lepszej sytuacji.

Czy tego, co się nie dograło,nie można było nadrobić w ciągu tygodnia?
Marcin LACHOWSKI: – Z biegu trudno się cokolwiek nadrabia, tym bardziej w żarze, jaki leje się z nieba. Gdyby się nawet zechciało spróbować co nadrobić, to przyniosłoby to odwrotny skutek, zwłaszcza po całym sezonie grania.

Mistrzostwo grupy I zapewniliście sobie na 4 kolejki przed końcem rozgrywek, tymczasem Czaniec przypieczętował je dopiero w ostatnim meczu. Będzie to miało jakieś znaczenie?
Marcin LACHOWSKI: – Tak, bo rywale byli w rytmie meczowym i pod tym względem – powtórzę – są w lepszej sytuacji. To działa na podświadomość zawodnika. Jeśli o coś walczy, cały czas jest napięty… Nie ma co jednak tego roztrząsać. Trzeba wyjść na boisko i po prostu udowodnić swoją wyższość. Innego wyjścia nie ma.

Jakie są atuty waszych rywali?
Marcin LACHOWSKI: – Oba zespoły do tego barażowego dwumeczu starają się przygotować optymalnie. Przeciwnicy z pewnością analizowali naszą grę, my ich. Jak na warunki IV ligi, Czaniec ma więcej mocnych stron niż słabych. Świadczy o tym fakt, iż wygrali swoją grupę i stracili tak mało (19 – przyp. red.) bramek. Postaramy się zrobić wszystko, by te słabsze strony wykorzystać.

Za pańskich czasów Polonia z Czańcem mierzyła się czterokrotnie. Jakie ma pan wspomnienia z tych konfrontacji?
Marcin LACHOWSKI: – Wystąpiłem w trzech spośród czterech meczów i wszystkie wygraliśmy. W sezonie 2014/15 dwukrotnie 4:0. Jesienny wyjazd nie rozpoczął się po naszej myśli. Gospodarze ostro na nas ruszyli, szybko wywalczyli rzut karny, ale go nie wykorzystali, a potem stracili cztery gole, w tym dwa mojego autorstwa. Wbrew pozorom nie było to łatwe spotkanie. Gdyby rywale strzelili karnego… Wiosenny rewanż był natomiast popisem Dawida Cempy, który w pojedynkę załatwił sprawę i pod względem strzeleckim nie dopuścił kolegów do głosu. To były inne czasy, mieliśmy wtedy bardzo mocną ekipę, a rozgrywki zakończyliśmy barażami z Wartą Poznań i awansem do II ligi.

Kto z obecnych zawodników – poza panem – pamięta jeszcze tamte mecze?
Marcin LACHOWSKI: – Patryk Stefański i Wojtek Mróz, ale tylko Patryk będzie mógł teraz wystąpić, bo Wojtek leczy kontuzję ręki. W zespole rywali jest z kolei grający trener – Maciej Żak.

Kolejny raz przyszło wam się zmierzyć w zeszłym sezonie…
Marcin LACHOWSKI: – …i nie było lekko. W pierwszym spotkaniu padł remis 1:1, a w drugim wygraliśmy przy Olimpijskiej 3:2, prowadząc do przerwy 3:0. Zagrałem tylko w tym drugim meczu, bo miałem problem ze stopą i pauzowałem przez kilka tygodni, wracając dopiero po tym zremisowanym spotkaniu.

Znakiem tego – bez Lachowskiego ani rusz!
Marcin LACHOWSKI: – Czy ja wiem… Oglądałem tamto spotkanie. Nie należało ono do łatwych i na podobne, a nawet trudniejsze nastawiam się w sobotę. Przygotowujemy się do niego solidnie i na pewno nie zlekceważymy przeciwnika. Jak wspomniałem – ma on wiele mocnych stron.

IV liga śląska. Polonia czeka na rywala

Czy zespół, który przed rokiem w barażach musiał uznać wyższość Ruchu Radzionków, można porównać z obecnym?
Marcin LACHOWSKI: – Nie. To zupełnie inna drużyna, inaczej ułożona, z innymi zawodnikami, z innym trenerem, inaczej grająca. W ciągu 12 miesięcy zaszły w niej ogromne, wręcz rewolucyjne zmiany. Nie ma więc czego porównywać, bo byłoby to bardzo trudne.

Pańska rola też się zmieniła?
Marcin LACHOWSKI: – Robię, co mogę, by pomóc chłopakom. Czasem wychodzi mi to lepiej, czasem gorzej, ale staram się ich wspierać na boisku. Na razie gramy bardzo dobrze, wszystko idzie we właściwym kierunku, tylko jeszcze musimy to udowodnić na boisku. Czaniec trzeba szanować i czeka nas bardzo trudny dwumecz. Jeśli pomogę w osiągnięciu celu, to będę się bardzo cieszył.

A co należy do pańskich zadań taktycznych?
Marcin LACHOWSKI: – Zwykle ustawiany jestem za plecami napastnika, ale w trakcie gry płynnie się to zmienia. Jako podwieszony czuję się najlepiej, choć grałem już na wielu pozycjach. W pierwszych siedmiu meczach tego sezonu byłem nawet środkowym obrońcą. Jeśli więc zajdzie potrzeba, to się cofnę. Dla dobra klubu trzeba umieć sobie radzić na każdej pozycji. Nie ma lekko.

Czas nie stoi w miejscu, ma pan już 38 lat. Zdrowie dopisuje?
Marcin LACHOWSKI: – Na chwilę obecną tak. Mam nadzieję, że nadal tak będzie i będę mógł wesprzeć zespół, by w tym barażowym dwumeczu wypadł naprawdę dobrze.

Sprawiedliwe to jest, że o sezonie, który kończy się na 1. miejscu, decyduje co najmniej 180 dodatkowych minut?
Marcin LACHOWSKI: – Nie do końca, bo czasem może komuś wyjść strzał życia, ktoś zdobędzie bramkę w zamieszaniu i jest po marzeniach. Ktoś to wymyślił, nie mnie to oceniać, my jesteśmy od grania. Pod względem życiowym jest to trudne, bo wygrywa się ligę i tak naprawdę nie ma się z czego cieszyć. Jednak cóż mamy zrobić? Taki jest regulamin, został on zaakceptowany, więc wychodzimy na boisko i gramy.

Fakt, iż honory gospodarza pełnicie na stadionie Szombierek, czyli de facto cały sezon gracie na wyjeździe, ma jakieś znaczenie?
Marcin LACHOWSKI: – Jest to duże utrudnienie. Murawę przy Olimpijskiej znaliśmy od podszewki, bo na niej trenowaliśmy i rozgrywaliśmy mecze. Na Frycza-Modrzewskiego przyjeżdżamy raz na dwa tygodnie, więc jest to kolejny plus dla naszych rywali, którzy korzystają ze swojego stadionu. Jednak to nie jest żadne wytłumaczenie, bo boisko dla obu drużyn jest jednakowe.

Pogoda też będzie dla wszystkich jednakowa…
Marcin LACHOWSKI: – Zgadza się, ale nie mamy na to wpływu. Zapowiada się tropikalny upał, więc ten mecz trzeba będzie mądrze rozegrać i odpowiednio go rozłożyć pod względem fizycznym.

Jednak, o ile dobrze pamiętam, w potwornym upale toczył się też mecz barażowy od II ligę z Wartą w Poznaniu…
Marcin LACHOWSKI: – O tym samym pomyślałem. Było wtedy ponad 30 stopni i trudno było stać, a co dopiero biegać za piłką. Wygraliśmy tamto spotkanie 2:1, choć od 60 minuty był to futbol krocząco-chodzony. Pamiętam, że po końcowym gwizdku Krzysiek Michalak trafił na dwugodzinną obserwację do szpitala, bo z powodu przegrzania organizmu miał zawroty głowy.

Dla pana to już trzecie baraże w Polonii…
Marcin LACHOWSKI: – Tak, trzecie i myślę, że najważniejsze.

Wydaje się, że niebiesko-czerwonych braw broni pan od zawsze.
Marcin LACHOWSKI: – Mnie też się tak wydaje, a tymczasem w Polonii jestem szósty sezon. Mocno zżyłem się z Bytomiem, mieszkam tu, od wielu lat prowadzę działalność, mam przyjaciół, znajomych, znam całe miasto i naprawdę bardzo mi zależy na pomyślnym przejściu przez ten finał sezonu, do którego chciałbym dołożyć swoją cegiełkę. A jak będzie? Zdecyduje zielony prostokąt.

 

Na zdjęciu: Marcin Lachowski (pierwszy z lewej) stanie dziś przed pierwszą odsłoną barażowego dwumeczu o III ligę.

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ