LaLiga. Czarne chmury

Policja potwierdziła fałszerstwo i ukrywanie dowodów przez Barcelonę w tzw. sprawie „Barcagate”.


Od momentu nawiązania „romansu” z Robertem Lewandowskim, FC Barcelona jest w centrum zainteresowania nie tylko hiszpańskich mediów. Sprawa z transferem „Lewego” przeciąga się, ale w piątek negocjacje z Bayernem Monachium usunęły w cień wnioski katalońskiej policji w tzw. sprawie „Barcagate” na podstawie zgromadzonych dowodów.

Sfałszowane dokumenty

Przez długi czas Barcelona zaprzeczała, że zleciła utworzenie kont w mediach społecznościowych, które miały chronić reputację klubu z Camp Nou i jego prezesa, Josepa Marii Bartomeu. Utrzymywała, że chciała jedynie monitorować działania w mediach i nie wiedziała o publikowanych treściach ani ich nie zamawiała. Publicznie takie stanowisko zajęli prezydent, rzecznik prasowy klubu oraz szef działu prawnego. Po analizie wielu dostępnych materiałów katalońska policja Mossos doszła jednak do wniosku, że klub zlecił wszystkie te działania.

Bartomeu zlecił nawet audyt, by „oczyścić się z zarzutów”, ale według policji „firma PwC otrzymała dokumentację sfabrykowaną przez osoby będące przedmiotem śledztwa, które manipulowały dostarczanymi informacjami. Na komputerze Jaume Masferrera, prawej ręki Bartomeu, znaleziono dokument z prawdziwym zleceniem oraz drugi, zmodyfikowany i przekazany do audytu. W oryginale pisano o „utworzeniu nieoficjalnych kanałów, interwencji, działaniach i SEO”. Ta część została ocenzurowana w tekście przekazanym w ramach audytu. Co ciekawe, mówiono w nim też o obronie klubu i Bartomeu, podczas gdy w rzeczywistości zlecono obronę jedynie prezydenta.

Oprócz tego policja wykryła, że urządzenia elektroniczne przekazane PwC do audytu nie były tymi, z których korzystały osoby objęte dochodzeniem. „PwC poprosiło o sklonowanie urządzeń elektronicznych niektórych pracowników klubu, a wtedy szef działu informatycznego (Sergio Jerez) otrzymał polecenie zabrania telefonów tych osób i przechowania ich. Nie wiadomo, dlaczego to zrobiono i gdzie je trzymano. Analizie poddano jednak telefony zastępcze” – raport policji jest bezwzględna i nie pozostawia złudzeń.

Szóstego marca 2020 roku Jaume Masferrer i Sergio Jerez rozmawiali przez telefon, co podsłuchała policja. „Cześć, Sergi, minęło kilka dni i nie mam informacji o nowych Iphone’ach i MacPro. Mówię to, bo konieczne jest przechowywanie starych. Dziękuję” – powiedział współpracownik Bartomeu. Katalońskie media wspominają również o wiadomościach dowodzących, że Josep Maria Bartomeu płacił dziennikarzom, by go bronili i atakowali jego przeciwników oraz kontrkandydatów w wyborach. Doszło nawet do fałszowania faktur.

Dźwignia na ratunek

W czwartek „Duma Katalonii” poinformowała, że doszła do porozumienia z firmą Sixth Street w sprawie sprzedaży 10% praw telewizyjnych i tym samym aktywowała pierwszą dźwignię finansową. Klub podał, że na początek Sixth Street zainwestuje 207,5 miliona euro, a w zamian otrzyma zyski z 10% praw telewizyjnych przez najbliższe 25 lat. Dzięki tej operacji Blaugrana zanotuje zysk kapitałowy w wysokości 267 milionów euro. Transakcja została przeprowadzona po zatwierdzeniu jej znaczącą większością głosów przez socios podczas zgromadzenia.

– Aktywujemy dźwignie finansowe i naszą cierpliwą i efektywną strategię, by wzmocnić podstawy finansowe klubu – powiedział prezes katalońskiego klubu Joan Laporta.

– Sixth Street zdecydowanie wspiera piłkę nożną, to inwestor z doświadczeniem w świecie sportu i globalnych mediów. Jako wspólnik da nam ważną wiedzę i środki, równocześnie pozwalając nam niezależnie zarządzać naszymi operacjami.

– Wierzymy w strategię Joana Laporty i Barcelony – dodał współzałożyciel Sixth Street, Alan Waxman.

Jesteśmy dumni, że jeden z najbardziej nagradzanych klubów piłkarskich wybrał nas na wspólnika i dostawcę rozwiązań kapitałowych. Nasz zespół ma nadzieję stworzyć długofalową współpracę, dając elastyczny kapitał i bogate doświadczenie w sektorze sportowym, by wesprzeć Barcę w wzmacnianiu jej organizacji i osiąganiu strategicznych celów.

Dodajmy jeszcze tylko, że Sixth Street to globalna firma inwestycyjna, z główną siedzibą w San Francisco, zarządzająca aktywami o wartości 60 miliardów dolarów.

Valverde znów w Bilbao

58-letni Ernesto Valverde po raz trzeci został szkoleniowcem Athletic Bilbao. Urodzony w Viandar de la Vera trener w przeszłości prowadził takie kluby jak Espanyol Barcelona, Villarreal, Olympiakos Pireus, Valencię i FC Barcelona. Z drużyny z Camp Nou odszedł 13 stycznia 2020 roku i od tamtej pory pozostawał bez przydziału klubowego.

Valverde z klubem z Kraju Basków jako trener był związany od 2000 roku, gdzie najpierw był asystentem, a w latach 2002-2005 samodzielnie prowadził drużynę. Ponownie rozpoczął pracę w Athletic Bilbao w 2013 roku, a odszedł z klubu w 2017 roku.


Na zdjęciu: Katalońska policja bardzo skrupulatnie przeszukiwała biura FC Barcelona.
Fot. PressFocus