LaLiga. Sztafeta mistrzów

W derbach Madrytu ustępujący mistrz Atletico zmierzy się z Realem, który przed tygodniem zapewnił sobie tytuł.


Kibice Realu Madryt od tygodnia są w euforii. Po zwycięstwie z Espanyolem 4:0 „Królewscy” zapewnili sobie mistrzowski tytuł, który po dwóch latach powrócił na Estadio Bernabeu. Ze stadionu feta przeniosła się na plac Cibeles, gdzie kibice fetowali sukces z piłkarzami, ale już wybiegano w przyszłość do rewanżowego spotkania Ligi Mistrzów z Manchesterem City. Fani oczekiwali zwycięstwa i awansu do finału, trener Carlo Ancelotti podtrzymał ich entuzjazm. Cztery dni później Real po dogrywce pokonał MC 3:1 i marzenia zostały spełnione. Stawka tych meczów była zupełnie inna, poziom przeciwników też, ale bohaterem obu okazał się zawodnik, na którego rzadko w tym sezonie liczono. Brazylijczyk Rodrygo z Espanyolem zdobył w I połowie dwie bramki, zapewniając szampańskie nastroje na widowni, z MC kolejne dwie w końcowych minutach przywróciły Real do życia i rozpoczęły „remontadę”. Wyniki ustalił w obu meczach Karim Benzema, którego życiowy rekord wynosi teraz 43 gole i pewnie jeszcze w pozostałych 5 meczach sezonu coś do tego dorzuci.

Po takim ładunku emocji niedzielne derby Madrytu mają dla Realu znaczenie tylko prestiżowe. Mecz z Atletico jest symbolicznym przekazaniem mistrzowskiej pałeczki. Trzeci rok z rzędu tytuł przypadł klubom z Madrytu. W 2020 roku ligę wygrał Real, po nim Atletico, a teraz znów na szczycie są „Królewscy”. Atletico zupełnie zawiodło i powodem jest słaba skuteczność. Nie tylko nie obroniło tytułu, ale nawet udział w następnej edycji Ligi Mistrzów jest niepewny. W ostatnich czterech meczach zdobyło tylko dwie bramki i odniosło jedno zwycięstwo. Gdy przed tygodniem Real fetował mistrzostwo, Atletico przegrało na San Mames z Athletikiem Bilbao 0:2. Poza punktami straciło Hermoso i Reinildo, którzy z powodu kartek nie zagrają w derbach. Joao Felix i Lemar są kontuzjowani. Pierwsze w tym sezonie derby Madrytu w grudniu wygrał Real 2:0 po golach Benzemy i Asensio.

Między madryckimi klubami jest przepaść 20 punktów. Różnicę między nimi, w mentalności i możliwościach, dobrze pokazały spotkania z Manchesterem City. W ćwierćfinale Atletico przede wszystkim starało się „Obywatelom” przeszkadzać, stąd wyniki 0:0 i 0:1. W półfinale Real i City stworzyły fantanstyczne spektakle, strzelając 11 goli. Ancelotti odzyskuje pauzujących w poprzedniej kolejce za kartki Militao i Nacho. Eden Hazard i Gareth Bale są kontuzjowani, tylko z Belgiem w Realu wiążą jeszcze jakieś nadzieje na przyszłość, ale już coraz mniejsze. Bale nareszcie kończy się kontrakt, Real to na pewno nie była jego „bajka”. Był jedynym piłkarzem „blancos”, który nie wziął udziału w świętowaniu mistrzostwa.


Fot. PressFocus