„Last minute” po sąsiedzku

Punkt widzenia na VAR
Hiszpanie byli bliscy pierwszej od dwóch lat porażki i pierwszej w historii z Marokiem. Fernando Hierro udała się zmiana i Iago Aspas doprowadził do remisu 2:2. Sytuacja wzbudziła wątpliwość u arbitra, który musiał skorzystać z pomocy VARu. System uratował Hiszpanów od porażki, za to wywołał wściekłość u rywali. – VAR to gówno – wykrzyczał do kamery Marokańczyk Nordin Amrabat.
Z Sarańska nadeszła wiadomość, że Iran w doliczonym czasie gry strzelił gola Portugalii i Hiszpania wygrała grupę. – Mimo awansu i zajęcia pierwszego miejsca, musimy być samokrytyczni. Nie była to Hiszpania, którą chcielibyśmy oglądać – przyznał Fernando Hierro. – Cel został zrealizowany, jednak sposób pozostawia wiele do życzenia. Nie możemy pozwolić jakiemukolwiek rywalowi, by stworzył sobie tyle dogodnych okazji do zdobycia bramki. Jeśli chcemy daleko zajść w tym turnieju, to błędy w defensywie musimy wyeliminować w pierwszej kolejności. Sami też musimy być skuteczniejsi, choć z przodu widać, że mamy potencjał i moc.

Jedwab zamiast piekła
„Błogosławieni przez VAR. Hiszpania unika drogi śmierci dzięki wideo: zatwierdził bramkę Aspasa i dał Iranowi rzut karny z Portugalią w doliczonym czasie” – napisał „As”. „To był dwa dary fortuny. Hiszpania zasłużyła na piekło, a VAR wysłał ją na jedwab, być może niezasłużenie dla słabnącego zespołu. Isco i Iniesta pozwolili Hiszpanii dolecieć do 1/8 finału na jednym silniku – lewym, gdzie wszystko się działo”.
„Hiszpania przez małe drzwi” – komentuje jej awans francuska „L’Equipe”, „VAR ratuje Hiszpanię” – głosi niemiecki „Bild”. „Hiszpania, z wątpliwościami, kwalifikuje się i stawia wyzwanie Rosji” – pisze „La Gazzetta dello Sport”. Włosi nie grają na mundialu i sporo uwagi poświęcają tym, którzy ich wyeliminowali.

Cristiano jak Messi

Dzięki bramkom zdobytym „last minute” Hiszpania zdystansowała Portugalię i przyczynił się do tego… Cristiano Ronaldo. Bohater Portugalii nagle okazał się antybohaterem. Jego 4 gole zapewniły drużynie 4 punkty, ale z Iranem zawiódł. Poszedł w ślady Lionela Messiego i zmarnował rzut karny. W obu przypadkach były to pomyłki decydujące dla wyników. Portugalia i Argentyna zremisowały te mecze 1:1. Karny był przy prowadzeniu jego drużyny 1:0 i gdyby został wykorzystany, pewnie byłoby po Iranie. Ta pomyłka może kosztować Cristiano tytuł króla strzelców mistrzostw, ale to zaboli tylko jego. Jednak może drogo kosztować także zespół, który trafia na Urugwaj i będzie trudniej niż z Rosją. Urugwaj wygrał w grupie wszystkie mecze, nie stracił gola, co ostatni raz na mundialu udało się Argentynie 20 lat temu.

Łokieć łokciowi nierówny
Poza zmarnowaniem karnego Ronaldo „popisał się” brzydkim faulem, za który został ukarany żółtą kartką. – Jeśli uderzył rywala łokciem, to powinna być czerwona. Mamy nowoczesną technologię, która kosztowała tysiące dolarów. Kilku sędziów i nie widzą łokcia? To było na żółtą kartkę? Poważnie? No nie, dajcie spokój. Walczyłem o ten system 20 lat, a teraz wracam do domu sfrustrowany – oświadczył selekcjoner Iranu Carlos Queiroz. Portugalczyk dwa razy prowadził reprezentację swojego kraju, to za jego kadencji kapitanem został Cristiano Ronaldo, ale sentymenty poszły na bok.
– Najważniejsze, że udało nam się awansować – uważa trener Portugalii, Fernando Santos. – Wiemy, że przyjdzie się nam zmierzyć z Urugwajem i musimy się do tego spotkania odpowiedniego przygotować, nie tylko pod względem fizycznym, ale również mentalnym. Urugwaj ma kilku świetnych piłkarzy, ale nam również ich nie brakuje. Mamy argumenty ofensywne i trzeba będzie ich użyć.

Henryk Górecki