Łatwiej się pracuje

Skra Częstochowa czeka na pierwszy domowy mecz o punkty pod wodzą nowego trenera, który nadal rozgląda się za wzmocnieniami, głównie do formacji ofensywnych.

W tym tygodniu internet obiegło zdjęcie zalanej sztucznej murawy stadionu przy Loretańskiej, na której już jutro Skra podejmie beniaminka z Kalisza. Trener Marek Gołębiewski zapewnia, że ze skutkami oberwania chmury szybko się uporano i ani trochę nie skomplikowało to przygotowań drużyny do najbliższego meczu, w których części szkoleniowiec uczestniczył tylko… zaocznie, przebywając w Szkole Trenerów PZPN w Białej Podlaskiej, w której kończy kurs na licencję UEFA Pro.

Udał się tam w dobrym nastroju, bo o ile w roli prowadzącego Skrę zadebiutował w przegranym pucharowym (1:3) meczu ze Stalą Stalowa Wola, o tyle ligowy rozdział zainaugurował wygraną (1:0) we Wrocławiu z rezerwami Śląska.

2 miesiące, 2 tygodnie

– Po kilku dniach mogę powtórzyć, że jestem zadowolony z wyniku. Każdy trener szuka doskonałości, jest kilka elementów, które musimy w najbliższym czasie poprawić, ale to piłka seniorska. Liczy się efekt końcowy, nie zawsze da się wygrywać po pięknej grze. To był mecz na remis, dlatego cieszy, że rozstrzygnęliśmy go na swoją korzyść. Dzięki takiemu dobremu startowi łatwiej się pracuje, łatwiej funkcjonuje, ale nie chciałbym na tym poprzestać – mówi szkoleniowiec II-ligowca z Częstochowy.

Przed nim teraz mecz z innym zespołem, który sezon zaczął od wygranej do zera, czyli KKS-em 1925 Kalisz (pokonał 2:0 Błękitnych Stargard). Terminarz ułożył się tak, że Skra pierwsze spotkania rozgrywa z beniaminkami, którzy niemal przez całą wiosnę – w odróżnieniu od drużyn ze szczebla centralnego – nie grali wskutek pandemii.

– Każdy przeciwnik w tej lidze jest naprawdę wymagający. Czy to spadkowicz, czy beniaminek… Oni na pewno mieli dłuższy czas na to, by się przygotować do sezonu, ale II-ligowcy granie zakończyli już ponad miesiąc temu. Pod tym względem mają przewagę. Z drugiej strony, gdy ktoś miał dwa miesiące na skompletowanie składu, a inny – jak my – dwa tygodnie, to jest duża różnica, inna praca przy doborze zawodników. Można się pomylić – wskazuje Marek Gołębiewski.

Skrzydłowi i napastnik

Okienko transferowe na szczeblu centralnym będzie otwarte do końca września, dlatego nadal nie zamyka się… kadra Skry, w której tego lata doszło do wielu zmian, na czele z trenerem. – Szukamy jeszcze zawodników na pozycje nr 7, 11 i 9 (boczni pomocnicy i napastnik – dop. red.).

Jesteśmy w kontakcie z niektórymi, staramy się o jak najlepsze opcje. Nie mam sprecyzowanego kierunku. Po prostu zależy nam na dobrym zawodniku. Nie ma znaczenia wiek ani poziom rozgrywkowy – mówi szkoleniowiec częstochowian, a za przykład służyć może Kamil Wojtyra.

Choć nie jest już młodzieniaszkiem, a ostatnie lata spędził grając na niższych szczeblach w Zniczu Kłobuck, to ze Skrą przywitał się zdobyciem bramki na wagę wygranej we Wrocławiu. – Bardzo dobry napastnik. Spokojnie na poziom II ligi – kwituje Gołębiewski, który pod Jasną Górę trafił z Mazowsza, dlatego lepiej zna tamtejsze rejony.

Wspólna obserwacja

– Zgoda, ale zwróćmy uwagę, że praktycznie wszystkich nowych graczy ściągnęliśmy z okolicy. Czy z Sosnowca, czy z Kłobucka, tylko jeden chłopak pojawił się z moich rejonów (Karol Noiszewski – przyp. red). Trenerzy-asystenci doskonale znają rynek na Śląsku, dlatego wspólnie go obserwujemy. Nie jest jednak tak, że nie mam o nim pojęcia. Świat piłkarski jest mały – podkreśla trener Gołębiewski i dodaje zarazem, że nie zakłada już, by którykolwiek z zawodników grających dziś w Skrze miał jeszcze zmienić otoczenie.


Czytaj jeszcze: Skra mocniejsza od rezerw Śląska

Przed Skrą pierwszy pod wodzą nowego szkoleniowca ligowy występ na swoim sztucznym boisku, niejednokrotnie krytykowanym przez rywali. – Boisko jak boisko. Jeśli ktoś umie grać w piłkę, to będzie na nim grał. Jakość mogłaby być wyższa, ale najważniejsze, że jest równe i dopuszczone przez PZPN do rozgrywek. Po naszym rywalu z Kalisza spodziewam się solidności. Widziałem kilka jego meczów, gra piątką obrońców, a atakuje dwoma napastnikami. Musimy się temu przeciwstawić – kończy nasz rozmówca.



Na zdjęciu: Po wygranej we Wrocławiu drużynę Marka Gołębiewskiego czeka mecz z kolejnym beniaminkiem, tym razem z Kalisza.

Fot. Skra Częstochowa