Lech był, czy go nie było?

Po zwycięstwie 1:0 nad Lechem Poznań w 1/16 Pucharu Polski i wyeliminowaniu sześciokrotnych mistrzów Polski chyba nikt już nie ma wątpliwości dokąd zmierza statek dowodzony przez Marka Papszuna.

Na papierze zdecydowanym faworytem spotkania byli piłkarze Lecha. Pogląd ten podzielali bukmacherzy, u których zdecydowanie wyżej stały akcje „kolejarzy” niż lidera I ligi. Ale byli też i tacy, którzy faworyta pojedynku widzieli w ekipie Marka Papszuna.

– Tata mówił, że nie zdziwiłby się, gdyby to Raków był w tym pojedynku lepszy – mówiła nam siostra pomocnika Lecha, a wychowanka Rakowa, Macieja Gajosa, Karolina Gajos, która po raz pierwszy od dawien dawna wspólnie z najbliższymi zasiadła na trybunach obiektu przy Limanowskiego.

Trener gospodarzy po krótkim zgrupowaniu w Złotym Potoku, w porównaniu do meczu ligowego z Sandecją Nowy Sącz poczynił w składzie kilka istotnych zmian. W bramce Michała Gliwę zastąpił Jakub Szumski, natomiast w linii obrony Kamila Kościelnego zastąpił olbrzym z Czech Tomas Petraszek. Od pierwszej minuty na placu gry pojawił się również Piotr Malinowski. W Lechu szansę grania od początku otrzymał wspominany Maciej Gajos, co pewnie musiało podziałać na niego wyjątkowo mobilizująco.

Bój w Częstochowie zaciekawił również szkoleniowe naszych reprezentacji. Nie dziwota. Nasz „narodowy” Jerzy Brzęczek, podobnie jak opiekun naszych „dwudziestolatków” Jacek Magiera wizytę na Limanowskiego połączyli z rodzinną kolacją.

Zanim kibice zajęli miejsca trybunach już było interesująco. Mało tego. W 3 min stało się coś czego nikt się nie spodziewał. Miłosz Szczepański przyjął piłkę na 25 metrze przebiegł z nią kilka metrów i huknął pod poprzeczkę tak, że Jasmin Buric nawet nie zdążył wykonać żadnego ruchu. Prowadzenie Rakowa tak rozzuchwaliło gospodarzy, że kilka chwil później Sebastian Musiolik, po dośrodkowaniu Patryka Kuna. mógł podwyższyć wynik spotkania na 2:0
Lech był sparaliżowany, stłamszony, wycofany. A gdy w 15 min Piotr Malinowski zagrał futbolówkę z Szczepańskim, a ten posłał ją w pole karne, goście mogli mówić o dużej dozie szczęścia, że nie stracili kolejnego gola. Ataki Rakowa nie ustawały. W 21 min Buric z ogromnym trudem sparował uderzenie Domańskiego.

W 26 min Lech w końcu się odgryzł. Piłka rafiła do Pedro Tiby, ale Szumski był na posterunku. Na dodatek sędzia odgwizdał pozycję spaloną któregoś z „lechitów”.

Trzy minuty później znów zapachniało remisem. Gajos idealnie obsłużył Dioniego, ale Szumski nie dał się zaskoczyć. Poznaniacy zaczęli odzyskiwać równowagę. Nie dali już się spychać do obrony. Gajos coraz lepiej dośrodkowywał ze stałych fragmentów gry i Szumski z minuty na minutę miał więcej pracy. Pierwszą odsłonę zakończyło groźne dośrodkowanie wzdłuż bramki Dioniego, po którym arbiter zaprosił piłkarzy do szatni.

Po zmianie stron pierwsi zaatakowali lechici. Rzut wolny z prawej strony bił Gajos, ale częstochowianie łatwo zneutralizowali jego wrzutkę w pole karne. To znów przystopowało przyjezdnych, którzy oddali pole czerwono-niebieskim jakby zapominając, że walczą z zespołem z niższej klasy rozgrywkowej.

W 65 min futbolówkę po prawej stronie wywalczył Domański i po przebiegnięciu strzelił tak, że tylko desperacka obrona defensora poznaniaków zapobiegła utracie bramki.

W końcówce zespół Papszuna ani myślał się bronić. Wręcz przeciwnie. W 72 min Raków po raz drugi trafił do siatki. Rezerwowy Daniel Bartl nie dał się zatrzymać po prawej stronie, podał do Domańskiego, a ten wyłożył futbolówkę Szczepańskiemu. „Szczepan” z najbliższej odległości wepchnął ją do siatki. Pojawiły się jednak wątpliwości, czy Bartl podczas swojej szarży, machając rękami nie faulował zawodnika gości. Arbiter skorzystał więc z VAR-u i ku niezadowoleniu sympatyków Rakowa gola nie uznał.

Gośćce atakowali jednak bardzo niemrawo, jakby wyzuci z ambicji zadowoleni byli z niskiego wymiaru kary. W 85 min Raków wyszedł z kontratakiem. Adrian Kasperkiewicz pognał z futbolówką kilkadziesiąt metrów, ale uderzył wysoko ponad poprzeczką. W końcówce częstochowianie ze spokojem kontrolowali przebieg boiskowych wydarzeń.
– Lech był, czy go nie było – pytali po spotkaniu kibice Rakowa, którzy zgotowali zwycięzcą owację na stojąco.

 

Raków Częstochowa – Lech Poznań (1:0)

1:0 Szczepański 3 min (bez asysty)

Sędziował – Piotr Lasyk (Bytom).
Widzów: 4.000.

Raków: Szumski – Kasperkiewicz, Niewulis, Petraszek – Malinowski, Kun Listkowski, Schwarz – Domański (90. Mondek), Szczepański (81. Radwański)– Malinowski (67. Bartl). Trener: Marek PAPSZUN.
Lech: Buric – Gumny, Goutas, Rogne, De Marco, Kostewycz – Trałka (75. Jóźwiak), Gajos (70. Radut), Tiba, -Dioni (65. Amaral), Gytkjaer. Trener: Ivan DJURDJEVIC.
Żółte kartki: Kasperkiewicz – Kostewicz, Trałka.