Lech chce więcej

„Kolejorz” w pierwszym meczu ćwierćfinałowym Ligi Konferencji zmierzy się dziś z Fiorentiną.


To będzie wielkie wydarzenie w Poznaniu, a stadion przy Bułgarskiej kolejny raz zapełni się do ostatniego miejsca. Lech Poznań podejmie Fiorentinę w pierwszym ćwierćfinałowym starciu Ligi Konferencji. To historyczne wydarzenie nie tylko dla „Kolejorza”, ale całej polskiej piłki klubowej, bo spotkania na tym szczeblu rywalizacji nie było w naszym kraju od ponad 30 lat.

Rozumieją futbol

– Na pewno nie możemy stawiać sprawy w ten sposób, że już jesteśmy zadowoleni z tego, co udało nam się osiągnąć. To tylko ćwierćfinał, a my chcemy zagrać w finale. Z całą pewnością starcie z Fiorentiną jest dla nas wielkim wyzwaniem. Uważam, że nasz rywal jest jednym z najlepszych zespołów, jakie dostały się do czołowej ósemki rozgrywek. To świetny zespół, który osiąga bardzo dobre wyniki – powiedział na wczorajszej konferencji prasowej John van den Brom, opiekun Lecha

Mistrz Polski nie jest faworytem tej konfrontacji, ale holenderski szkoleniowiec przekonywał, że podejdzie do rywala bez kompleksów, choć z szacunkiem. – Fiorentina ma bardzo dużo atutów. Wystarczy spojrzeć na wyniki, ostatnio wygrywają niemal wszystkie mecze zarówno w lidze, jak i w pucharach – zauważył trener Lecha. – Nasz przeciwnik dysponuje wieloma indywidualnościami. Zawodnikami, którzy potrafią przesądzić o losach spotkania. To zespół ofensywny, który dobrze potrafi radzić sobie w wysokim pressingu. Rozumie nowoczesny futbol i jest bardzo mocny pod względem fizycznym. Włoskie drużyny bardzo dobrze radzą sobie w tym sezonie w pucharach, a Fiorentina jest aktualnie jednym z najlepiej grających zespołów w Serie A. Sam jestem Holendrem, ale liga włoska zawsze bardzo mi się podobała – podkreślił Van den Brom.

Spróbują wygrać

– Znamy Fiorentinę. Obejrzeliśmy wiele jej meczów, ale my również mamy dobry zespół i chcemy grać o zwycięstwo. Wierzę w swoją drużynę, wierzę również w naszych kibiców. Wszystkie mecze w pucharach w tym sezonie odbywały się w niesamowitej atmosferze. Wiem, że nasi fani tym razem też nie zawiodą. Na pewno są bardzo ciekawi, jak zagramy. Nasze intencje się nie zmieniają. Nasza filozofia gry jest ważna dla nas wszystkich. Jesteśmy gotowi – to raz jeszcze opiekun poznańskiego zespołu.

Lech w dzisiejszym spotkaniu będzie musiał sobie poradzić bez kilku zawodników. – Nie możemy liczyć na Filipa Szymczaka i Filipa Dagerstala, którzy są kontuzjowani, a Radosław Murawski wypada za kartki. Mamy jednak innych piłkarzy. Wszyscy nie możemy się już doczekać tej rywalizacji. Jakie mamy szanse na to, by zagrać w kolejnej rundzie? Przed poprzednimi rywalizacjami mówiłem, że są one pół na pół. Dokładnie tak samo uważam teraz – przyznał szkoleniowiec „Kolejorza”, który powiedział, że choć chce grać o zwycięstwo, to ewentualny remis w pierwszym spotkaniu nie będzie rezultatem złym. – Nie chcę mówić o konkretnych wynikach, ale jeżeli np. zremisowalibyśmy u siebie, to będzie to niezła opcja przed rewanżem. W tym sensie, że do Florencji pojedziemy po zwycięstwo. Spróbujemy jednak wygrać już pierwsze spotkanie, szczególnie że gramy przed własną publicznością – zakończył John van de Brom.

Bez Salamona?

W Poznaniu postanowiono nie komentować już sytuacji, jaka wynikła z Bartoszem Salamonem. Przypomnijmy, że w organizmie obrońcy Lecha wykryto niedozwoloną substancję po pierwszym meczu z Djurgardens IF. Oficjalnie zawodnik nie został zawieszony ani przez klub, ani też nie otrzymał jeszcze kary dyskwalifikacji od federacji, ale z nieoficjalnych doniesień wynika, że raczej dziś nie wystąpi. Istnieją bowiem pewne obawy o to, że substancja znajduje się jeszcze organizmie piłkarza i gdyby raz jeszcze reprezentant Polski został wytypowany do kontroli antydopingowej, to wówczas nie tylko on, ale i cały zespół musiałby się liczyć z poważniejszymi konsekwencjami. Dlatego być może Salamon w dzisiejszym spotkaniu nie weźmie udziału, choć przypomnijmy, że grał w ostatnim meczu ligowym.


Ćwierćfinał Ligi Konferencji Europy

Czwartek, 13 kwietnia, godz. 21.00

Lech Poznań – Fiorentina

Sędzia – Irfan Peljto (Bośnia i Hercegowina).


Na zdjęciu: Lech Poznań nie jest faworytem konfrontacji z Fiorentiną, ale zdaniem choćby trenera Johna van den Broma nie stoi na straconej pozycji.

Fot. Paweł Jaskółka/PressFocus


Trzy pytania do… Niki Kwekweskiriego, pomocnika Lecha Poznań.

Wszystko jest ważne
Fot. Tomasz Kudala/PressFocus

Czy dzięki dobrej postawie w europejskich pucharach Lech Poznań jest zespołem pewniejszym siebie?

Nika Kwekweskiri: – Zdecydowanie tak. Rozegraliśmy wiele dobrych meczów na międzynarodowej arenie i to pozwoliło scementować nasz zespół. Te rozgrywki bardzo nas motywują, a drużyna czuje się bardzo dobrze. Szczególnie, kiedy grasz w meczach, o których całe życie marzyłeś. Gdy masz okazje brać udział w europejskich pucharach, to wiesz, że jest to coś, czego chciałeś od początku przygody z futbolem. Wtedy właśnie marzenie zamienia się w cel i tak podchodzimy do kolejnych spotkań. Chcemy wygrać z Fiorentiną i postawić kolejny krok. Jest w Poznaniu wyjątkowa grupa ludzi i bardzo cieszę się z tego, że jestem jej częścią. Na nasz kolektyw nie składają się wyłącznie mecze. Wszystko, co robimy, jest bardzo ważne.

Jakie uczucia budzi u panu taki rywal, jak Fiorentina?

Nika Kwekweskiri: – Jestem zbyt… stary, by stresować się na boisku. Oczywiście jestem podekscytowany, by pokazać się na tle takiego przeciwnika, przetestować swoje możliwości i dowiedzieć się, na jakim etapie znajduję się jako piłkarz. Gramy na naszym stadionie, w swoim domu, który wypełniony będzie po brzegi. Przed meczem towarzyszą mi same dobre emocje i uczucia. Nie możemy się doczekać początku meczu. Chcemy się przekonać, co potrafimy. My, jako zawodnicy i cały sztab szkoleniowy. Mam nadzieję, że wszystko ułoży się po naszej myśli.

Jakie są założenia na to spotkanie skierowane bezpośrednio do pana?

Nika Kwekweskiri: – Wkrótce skończę 31 lat i pewnie nie mogę się już zmienić jakoś radykalnie jako piłkarz. Nie wiem, czy to dobrze, czy też źle? Trener zna moje atuty. Zamierzam wykorzystać je jak najlepiej, chcę zagrać swoją piłkę. Oczywiście wszystko zależy od rywala i naszej taktyki. Wiele razy w ciągu sezonu trener mówi nam, że najbliższy mecz jest najważniejszy, a więc… co chwilę rozgrywamy najważniejsze spotkania.