Lech kolejny raz podzielił punkty

Pierwszy mecz Lecha z Hapoelem Beer Szewa, który odbył się tydzień temu w Poznaniu był wielkim rozczarowaniem. Bezbramkowy remis to była kompromitacja mistrzów Polski. W rewanżu oczekiwano, że poznaniacy pokażą klasę, jaką powinna prezentować drużyna Johna van den Broma.


Lech miał o co walczyć w Beer Szewie, bo drugie miejsce w grupie to prawo do gry w fazie play off of (1/16 – finałów). Do utrzymania drugiego miejsca w grupie potrzebna była wygrana. Zadanie nie wydawało się tak oczywiste. Hapoel dotychczas stracił jedynie dwa gole, czyli ich formacja defensywna nie jest łatwa do pokonania. To, że czwartkowy rywal poznaniaków strzelił tylko jedną bramkę nic w tym momencie nie znaczyło.

Od początku meczu widać było, że Lech chciał szybko zdominować rywala i strzelić gola, który pozwoliłby na późniejsze kontrolowanie wydarzeń na boisku. Większość podań kierowana była w stronę Mikaela Ishaka, ale obrońcy Hapoelu dobrze go kryli. Jednak była jedna okazja, gdy piłkarz Lecha skierował piłkę do bramki gospodarzy, ale bramkarz ją spokojnie złapał w rękawice.

Gdy wydawało się, że Lech zdobywa przewagę, do piłki doszli gospodarze. Joel Pereira odbierając rywalowi piłkę, zdaniem sędziego, faulował go w polu karnym Lecha i wskazał na jedenasty metr. Rzut karny pewnie wykonał Tomer Hemed. Wydawało się, że mistrzowie Polski są na najlepszej drodze do objęcia prowadzenia, a tu taki zimny prysznic.

Stracona bramka spowodowała, że Lech ze zdwojoną energią wziął się za poprawienie wyniku. Michał Skóraś miał świetną okazję, gdy zza pola karnego oddał mocny strzał, ale piłka nie leciała nawet w światło bramki. Po chwili Filip Szymczak oddał mocny strzał z ostrego kąta, ale piłka minęła słupek od zewnętrznej strony. Naciski poznaniaków były coraz śmielsze. Rywale też nie próżnowali i mecz toczył się według zasady akcja za akcję. Lech miał w jednej z akcji Hapoelu sporo szczęścia, bo skierowana piłka głową do bramki uderzyła w poprzeczkę.

Na minutę przed regulaminowym końcem pierwszej połowy Lech Poznań wyrównał. Wrzut piłki z rzutu rożnego, a Filip Dagerstal głową podał piłkę Szymczakowi, a ten umieścił ją w bramce.

Po przerwie piłkarze gospodarzy mocno przyspieszyli, ale Lech neutralizował ich ofensywne zapędy i konstruował swoje akcje. Jednak gospodarze nie rezygnowali, a Hemed, na szczęście dla Lecha, po jednej z okazji Haopela posłał głową piłkę nad bramką Bednarka. Niedługo potem to Ishak miał swoją okazję, ale strzał okazał się minimalnie niecelny.

Po dwudziestu minutach drugiej części gry bardziej Hapoel zaczął zdobywać przewagę. Piłkarze zespołu z Izraela byli szybsi i bardziej zdeterminowani. Lech już nie był tak przekonujący w działaniach, jak pod przed wyrównaniem. W 70, minucie gry spore zamieszanie w polu karnym Hapoelu, gdy jeden z piłkarzy gospodarzy dotknął piłki ręką. Sędzia nie podyktował rzutu karnego, mimo protestów zawodników Lecha.

Ta chwila napięcia na boisku spowodowała, że Lech podejmował kolejne próby zmiany wyniku. Jak w ukropie uwijał się Joao Amaral i Skóraś, podobnie jak Velde.. Zwycięskiego gola wciąż nie było. I tak pozostało do końca.

Następny mecz czeka Lecha 27 października w Wiedniu z Austrią, która w czwartek przegrała 0:1 z liderem grupy, Villarealem.


Grupa C

Hapoel Beer Szewa – Lech Poznań 1:1 (1:1)

1:0 – Hemed (karny), 9 min, 1:1 – Szymczak (asysta Dagerstal), 44 min

Hapoel: Glazer – Lopes, Vitor, Tibi, Abaid (81. Selmani) – Bareiro (81. Shamir), Elias, Micha – Suleymanov (72. Jehezkel), Hemed (72. Shechter), Hatuel (59. Ansah). Trener Elyaniov BARDA.

Lech: Bednarek – Pereira, Dagerstal, Milic, Rebocho – Karlstrom, Murawski (85. Kwekweskiri) – Tsitaishvili (57. Velde), Szymczak (68. Amaral), Skóraś (85. Marchwiński) – Ishak. Trener Jonn VAN DEN BROM.

Sędziował Ruddy Buquet (Francja). Żółte kartki: 78. Elias – 68. Karlstrom, 90+3 Marchwiński


Fot. twitter.com/LechPoznan