Lech Poznań. Debiut na „czysto”

Jedynym elementem, który szwankował w pucharowym meczu Lecha z Unią Skierniewice była skuteczność strzelecka.


Mimo bezdyskusyjnego zwycięstwa w Pucharze Polski z III-ligową Unią Skierniewice, trener poznańskiego Lecha Maciej Skorża nie był do końca zadowolony z postawy swoich podopiecznych. – Cel osiągnęliśmy – powiedział 49-letni szkoleniowiec.

– Był nim awans do kolejnej rundy Pucharu Polski i to się dokonało. Graliśmy na boisku drużyny, która pokazała bardzo ambitną postawę oraz nieustępliwość. Po 21. minutach prowadziliśmy 2:0 i było nam trochę łatwiej. Martwi mnie jednak nasza słaba skuteczność pod bramką przeciwnika i to był nasz największy mankament. Natomiast różnie takie starcia się układają, z Unią zagrało sporo zawodników, którzy na co dzień nie występują w pierwszym składzie.

Po bardzo długiej przerwie w końcu mieliśmy do dyspozycji Thomasa Rogne, który zagrał cały mecz po kontuzji. Najważniejszy dla mnie jest ten awans i teraz już trzeba myśleć o kolejnym spotkaniu.

21-letni bramkarz Bartosz Mrozek meczem pucharowym z Unią Skierniewice zadebiutował w pierwszym zespole „Kolejorza”. Wcześniej wychowanek Polonii Łaziska Górne wystąpił w 8. meczach w II lidze w rezerwach Lecha. – Miałem trochę pracy, szczególnie w I połowie, ale generalnie myślę, że mieliśmy ten mecz po kontrolą – powiedział młody golkiper.

– Przyjechaliśmy na trudne boisko, jednak naszym celem był awans i ten udało się osiągnąć. Rywal nie dał nam łatwego pola do manewru, ale dobrze, że zdobyliśmy dwie bramki, szkoda tylko, że nie dołożyliśmy jeszcze trzeciej. Przed nami kolejne dwa wyjazdowe mecze w lidze i chcemy z nich przywieźć do domu sześć punktów.

Doświadczonemu napastnikowi Arturowi Sobiechowi nie udało się strzelić gola w pucharowej potyczce. – Spełniliśmy swój obowiązek, czyli awansowaliśmy bez problemów do kolejnej rundy Pucharu Polski – powiedział 31-letni napastnik, który w tym sezonie zagrał w ekstraklasie… 83 minuty.

– I to właściwie tyle, co można powiedzieć o tym spotkaniu, bo boisko nie do końca pozwalało na skuteczną grę. W skrócie – nie rozpieszczało. Na pewno uspokoiła nas druga bramka, po niej właściwie już do końca kontrolowaliśmy wydarzenia na boisku. Jeśli chodzi o to drugie trafienie, to mocno naciskałem obrońcę Unii Skierniewice, można rzec, że zmusiłem go do błędu i kopnął do własnej bramki.

We wtorkowym spotkaniu honory kapitana drużyny pełnił w Lechu Radosław Murawski. – Najważniejszy był dla nas wynik i fakt, że to my znaleźliśmy się w kolejnej rundzie pucharu – powiedział „Muraś”.



– Nie było jednak łatwo i to nie przypadek, że Unia zajmuje 2. miejsce w swojej grupie w III lidze. Rywale postawili nam ciężkie warunki, mieli swoje okazje i należą się im brawa za taką postawę. Wiadomo, dla nich ten mecz był jak finał Ligi Mistrzów, bo dla każdego z tych chłopaków to marzenie, by grać właśnie takie spotkania. Cieszę się, że szybko strzeliliśmy gola, bo im dłużej w las, mogłoby być różnie, ale cel zrealizowaliśmy ze spokojem.

Teraz przed lechitami znacznie poważniejsze wyzwanie – w piątek o godz. 20.30 zagrają na wyjeździe mecz ligowy ze Stalą Mielec.


Na zdjęciu: Debiut w pierwszym zespole Lecha bramkarz Bartosz Mrozek (z lewej) może uznać za udany.

Fot. Adam Starszyński/PressFocus