Lech Poznań – Górnik Łęczna. Profesor i uczeń

Górnik zebrał w Poznaniu bezlitosną lekcję, która dobitnie potwierdziła, kto walczy o mistrzostwo, a kto o utrzymanie.


Trudno było wskazać coś, za co można by ekipę z Łęcznej dzisiaj pochwalić. Już od pierwszych minut goście prosili się o porażkę – i to dosłownie, bo w 4 minucie Lech z największą łatwością otworzył wynik. Joel Pereira popisał się efektowną asystą zagraniem zewnętrzną częścią stopy, a Joao Amaral trafił do siatki.

Koronki i zaskoczenie

Gol ten uwydatnił jeden z wielu problemów beniaminka. Zawodnicy gospodarzy mieli mnóstwo miejsca, przez co z łatwością rozgrywali akcje, później przechodzące w zgrabne koronki. Jeśli ktoś już atakował poznaniaka, najczęściej był sam, w związku z czym lechici nie mieli żadnych problemów z konstruowaniem. Stwarzali mnóstwo sytuacji, choć prowadzenie podwyższyli w 27 minucie po rzucie rożnym, gdzie najlepiej w „szesnastce” odnalazł się Jesper Karlstroem. Dla reprezentanta Szwecji była to pierwsza bramka w barwach Lecha.

Okazje miał Amaral, okazje miał Adriel Ba Loua, kilka uderzeń oddał też Mikael Ishak. Kapitan „Kolejorza” poza nieco przypadkową asystą przy golu na 2:0 nie miał jednak szczęścia. Dopiero tuż przed przerwą w końcu pokonał Macieja Gostomskiego – po asyście fantastycznego Amarala. Górnik dał się zaskoczyć. Podszedł pod pole karne Lecha niemrawą namiastką pressingu, a rywal dwoma podaniami znalazł się po drugiej stronie boiska.

Najlepszy młodzieżowiec

Po przerwie obraz gry był podobny, ale z jedną różnicą – w szeregach „Kolejorza” pojawiła się nieskuteczność. Bez większych problemów gospodarze powinni nawet i podwoić swój dorobek, lecz albo przenosili piłkę nad poprzeczką, albo minimalnie obok słupków. A okazje, by umieścić ją w siatce, były – i to dogodne. Świetną zmianę w przerwie dał Michał Skóraś, który na ten moment jest młodzieżowcem z najlepszą formą w Lechu. Wczorajsze spotkanie wyraźnie to pokazało, bo przecież 22-latek zastąpił na skrzydle dwa lata młodszego Jakuba Kamińskiego.

Lech wykonał w tym meczu aż 16 rzutów rożnych – z czego większa część została wywalczona po ciekawie rozegranych akcjach, w których brakowało decydującego zagrania. Poznaniacy chyba za punkt honoru postawili sobie, aby wykonując kornery… „wkręcić” piłkę bezpośrednio do bramki. Gostomski wielokrotnie musiał w takich sytuacjach przenosić futbolówkę nad poprzeczką.

Lech Poznań – Górnik Łęczna 3:0

1:0 – Amaral, 4 min (asysta Pereira), 2:0 – Karlstroem, 27 min, asysta Ishak, 3:0 – Ishak, 44 min (asysta Amaral)

LECH: van der Hart – Pereira (63. Kędziora), Satka, Milić, Rebocho (46. Douglas) – Karlstroem, Kwekweskiri – Ba Loua, Amaral (63. Kownacki), Kamiński (46. Skóraś) – Ishak (73. Marchwiński). Trener Maciej SKORŻA. Rezerwowi: Bednarek, Murawski, Velde, Tiba.

GÓRNIK: Gostomski – Goliński (46. Krykun), Szcześniak, Gerson (46. Rymaniak), Leandro, Dziwniel – Serrano (46. Drewniak), Gol 2 (86. Szramowski) – Gąska, Śpiączka, Wędrychowski (71. Lokilo). Trener Marcin PRASOŁ. Rezerwowi: Kostrzewski, Midzierski, Banaszak, Mak.

Sędziował Sebastian Krasny (Kraków). Asystenci: Marcin Lisowski (Warszawa), Marcin Ciepły (Kraków). Widzów 12 140. Czas gry: 94 min (47+47). Żółte kartki: Ba Loua (32. faul), Karlstroem (68. faul), Skóraś (77. faul)
Piłkarz meczu – Joao AMARAL


Fot. Damian Kosciesza / PressFocus