Lech Poznań. I znów na wschód

„Kolejorz” wybrał się w daleką podróż do Batumi po to, by dopełnić formalności i przypieczętować awans do III rundy eliminacji Ligi Konferencji.


Nieco ponad dwa tygodnie temu zespół poznańskiego Lecha udał się w długą podróż do Azerbejdżanu, by bronić skromnej zaliczki w rywalizacji I rundy eliminacji Ligi Mistrzów przeciwko Karabachowi Agdam. Rewanż zaczął się znakomicie, bo od szybkiego trafienia „Kolejorza”, ale skończyło się… tragicznie. Mistrz Polski został obnażony, przegrał 1:5 i trzeba było bardzo szybko zapomnieć o polskiej drużynie w fazie grupowej najbardziej elitarnych europejskich rozgrywek. Lech został „zdegradowany” do Ligi Konferencji. Tydzień temu pewnie pokonał Dynamo Batumi u siebie 5:0, a zatem sytuacja przed konfrontacją rewanżową jest zgoła inna od tej, jaka miała miejsce przed meczem w Baku.

Wyjazd do kurortu

Nie można się nawet zastanawiać, czy Lech obroni zaliczkę. Gdyby ją roztrwonił, byłoby to chyba największe upokorzenie w historii polskich występów w pucharach, a tych było przecież aż nadto – również w Gruzji, gdzie „Kolejorz” dziś zagra. Wisła Kraków w sezonie 2004/05 przegrała walkę o fazę grupową Pucharu UEFA w dwumeczu z Dynamem Tbilisi. W historii polsko-gruzińskich starć w europejskich pucharach był to jedyny przypadek, kiedy nasz zespół został wyeliminowany przez zespół z Gruzji. Okoliczności były jednak inne od obecnych. W pierwszym meczu w Krakowie gospodarze wygrali 4:3. W rewanżu Gruzini wygrali 2:1 i awansowali dalej dzięki zasadzie bramek zdobytych na wyjeździe, która już nie obowiązuje. Ewentualne 5:0, 6:1 czy 7:2 dla Dynama Batumi będzie dziś oznaczało dogrywkę. To rozwiązania czysto teoretyczne, bo nikt nie wyobraża sobie, że któryś z tych wyników mógłby dzisiaj paść w podstawowym czasie gry.

Lech na daleką wyprawę wyruszył wczoraj rano. Ok. godz. 14.00 czasu lokalnego zespół dotarł do Batumi. To położone nad Morzem Czarnym drugie co do wielkości miasto Gruzji, niegdyś słynęło z okolicznych herbacianych pól, których jednak współcześnie pozostało niewiele. Dziś Batumi to najbardziej znany kurort wypoczynkowy w Gruzji. W mieście tym znajduje się najnowocześniejszy stadion piłkarski w kraju. Mogący pomieścić 20 tysięcy kibiców obiekt, na którym rozegrane zostanie dzisiejsze spotkanie, został oddany do użytku w 2020 roku i obok Stadionu Narodowego w Tbilisi jest praktycznie jedyną gruzińską areną spełniającą najwyższe światowe standardy.

Zwolnili golkipera

Tydzień temu podczas meczu w Poznaniu najbardziej zapracowanym graczem Dynama Batumi był bramkarz Lazare Kupatadze. Nie poradził sobie najlepiej, wpuścił pięć goli i w miniony wtorek klub postanowił… rozwiązać z nim kontrakt. Co ciekawe, golkiper ten, który ma za sobą dwa występy w reprezentacji Gruzji, był obserwowany przez… Lecha Poznań! Jeszcze w maju mistrz Polski sondował pozyskanie Frantiszka Placha z Piasta Gliwice, Fina Jesse Joronena z Brescii (obecnie w Venezia FC) i Kupatadze właśnie. Ostatecznie żaden z wymienionych na Bułgarską nie trafił, a na początku czerwca kontrakt w Poznaniu podpisał Artur Rudko.

Ukrainiec nie spisuje się nadzwyczajnie, ale działacze Lecha raczej cieszą się, że nie skusili się na Gruzina, który właśnie został bez przynależności klubowej. To, co Kupatadze wyrabiał przed tygodniem, przekonało działaczy Dynama, by się go pozbyć. Od tamtego meczu zespół z Batumi nie zagrał żadnego spotkania. Liga gruzińska (system rozgrywek wiosna-jesień) wznawia granie w połowie sierpnia. Wówczas drużyna z Batumi, która jest zdecydowanym liderem, będzie się mogła skupić już tylko na obronie mistrzowskiego tytułu.


Na zdjęciu: Lazare Kupatadze mógł latem trafić do Lecha. Przyjechał do Poznania na mecz eliminacji LK, wpuścił pięć bramek i został… zwolniony z Dynama Batumi.
Fot. Paweł Jaskółka/Pressfocus