Lech Poznań. Jak na mistrza przystało

O tym, czy Lech awansuje do kolejnej rundy kwalifikacji, nie ma nawet co dywagować.


Trzeba przyznać, że kibice w… Jastrzębiu Zdroju, choć GKS spadł w poprzednim sezonie do II ligi, mają ostatnio powody do zadowolenia. Wszystko z powodu piłkarzy pochodzących z tego miasta. Kamil Glik jest nieustannie podporą reprezentacji Polski, a coraz mocniej w naszej drużynie narodowej rozpycha się Szymon Żurkowski, a Michał Skóraś zaczyna wyrastać na lidera Lecha Poznań. Już dwa poprzednie sezony były w wykonaniu tego zawodnika niezłe, co zaowocowało regularnymi występami i bramkami w reprezentacji młodzieżowej, a także mistrzostwem Polski w barwach „Kolejorza”. W eliminacjach Ligi Mistrzów, jak całej drużynie, Skórasiowi nie poszło, ale za nim świetny występ przeciwko Dynamu Batumi. 22-latek strzelił dwa gole, a mógł mieć nawet dwa razy więcej trafień.

Zaczęło się od świetnego strzału z dystansu, za drugim razem bramkarza gruzińskiego zespołu uratował słupek. Później, w najlepszej z sytuacji, Skóraś nie trafił w bramkę, aż wreszcie miał trochę szczęścia, bo pomógł mu rykoszet i Lech do przerwy prowadził 3:0.

– Spotkanie rozpoczęło się dla nas bardzo dobrze, szybko strzeliliśmy gola i nie zatrzymaliśmy się po tym. Tworzyliśmy dużo okazji, często uderzaliśmy z dystansu i mądrze rozgrywaliśmy ten mecz. Dzięki analizom mieliśmy rozpracowanych przeciwników, ale czuliśmy, że czeka nas trudniejszy pojedynek. W 20 minucie widzieliśmy już sporo wolnych przestrzeni na boisku i potrafiliśmy nieźle z nich korzystać. Szukaliśmy długich podań za plecy obrońców i to też było niezłym rozwiązaniem – powiedział po starciu przy Bułgarskiej Michał Skóraś.

Lech czwartkowe spotkanie wygrał pewnie 5:0 i nie ma sensu zastanawiać się nad tym, czy awansuje, bo nie ma innej możliwości. Triumfu nad gruzińskim rywalem „Kolejorz” potrzebował jak kania dżdżu. Niemniej jednak wszyscy w Poznaniu, z autorem dwóch goli włącznie, zdają sobie sprawę, że drużyna nadal ma problemy.

– Nasz trener nie ma jak rotować składem – przyznał Michał Skóraś, czyli powiedział coś oczywistego. Przed meczem z Dynamem Johnowi van den Bromowi brakowało środkowych obrońców, więc wystawił obok Lubomira Szatki Barry’ego Douglasa, czyli lewego defensora. Wyszło nieźle, choć trzeba mieć świadomość, że na lepszego rywala to nie wystarczy. Lech wygrał wysoko, zasłużenie, ale klasa rywala pozostawiała wiele do życzenia.

Mimo to szkoleniowiec „Kolejorza” był po tym spotkaniu zadowolony i trudno mu się dziwić, po tym, jak wyglądał zespół w trzech poprzednich meczach.

– Nareszcie zagraliśmy tak, jak na mistrza przystało, wszystko się zgrało i wyglądało to tak, jak trzeba. Jestem bardzo dumny z drużyny, mogę komplementować moich zawodników, chociaż warunki atmosferyczne nie były łatwe, bo ciężko się grało w piłkę w takiej temperaturze. Tym bardziej 5:0 jest warte odnotowania. Myślę, że dziś cała Polska jest zadowolona z tego, jak zagrał mistrz. Mogę powiedzieć, że opłaciło się wierzyć w „team spirit”, zawodnicy nie zawiedli mnie – podkreślił van den Brom, który będzie miał teraz sporo czasu na przygotowanie zespołu do rewanżu. Przypomnijmy, że „Kolejorz” przełożył mecz ligowy, czyli kolejne spotkanie rozegra w Batumi. Ponadto w Poznaniu będą obserwować to, co wydarzy się w rewanżu pomiędzy islandzkim Vikingurem Rejkyavik a The New Saints z Walii. Pierwszy mecz na Islandii wygrali gospodarze 2:0. Triumfator tego dwumeczu zmierzy się z Lechem w III rundzie kwalifikacji LKE.


Na zdjęciu: Michał Skóraś pokazał atuty, które zaowocowały dwoma bramkami.
Fot. Paweł Jaskółka/PressFocus