Lech Poznań. Na podbój stolicy

Piłkarz Lecha Poznań Jakub Kamiński dwa razy grał z Legią w Warszawie i oba mecze przegrał.


Nikt chyba nie ma wątpliwości, że szlagierem nadchodzącej kolejki będzie niedzielny pojedynek an Łazienkowskiej, w którym broniąca tytułu mistrzowskiego Legia zmierzy się z odwiecznym rywalem, czyli Lechem Poznań. „Kolejorz” jest w tej chwili liderem i wypracował sobie nad stołeczną drużyną 12 punktów przewagi. Zespół trenera Czesława Michniewicza ma wprawdzie dwa zaległe mecze do rozegrania, ale jeżeli w najbliższym spotkaniu nie zatrzyma poznańskiej lokomotywy, to jego notowania znacznie spadną, a sytuacja w tabeli będzie nie do pozazdroszczenia.

Kto jest faworytem niedzielnej konfrontacji? Wprawdzie Legia dysponuje atutem własnego boiska, ale w rozgrywkach ligowych schodziła z boiska już pięć razy pokonana, w tym raz u siebie. Stołeczna jedenastka „brzydzi się” remisami, nie jest monolitem, a ze względu na niską lokatę w tabeli znajduje się pod dużą presją. Lech zewsząd zbiera pochwały, w tej chwili gra nowocześniej i skuteczniej niż najbliższy przeciwnik, a przede wszystkim popełnia mniej błędów.

Kibice „Kolejorza” (zresztą nie tylko oni) najbardziej liczą na fenomenalnie dysponowanego Jakuba Kamińskiego. Wychowanek Szombierek Bytom w bieżącym sezonie strzelił cztery gole, do których dorzucił trzy asysty. Podczas ostatniego meczu reprezentacji Polsku U-21 strzelił gola San Marino. Oba spotkania drużyny prowadzonej przez Macieja Stolarczyka – z Węgrami (2:2) i San Marino (3:0) – w ramach eliminacji do młodzieżowych Mistrzostw Europy były wyjątkowe dla 19-letniego skrzydłowego. Selekcjoner powierzył mu bowiem obowiązki kapitana drużyny. – Trener Stolarczyk obdarzył mnie dużym zaufaniem i mianował kapitanem na tym zgrupowaniu pod nieobecność Sebastiana Walukiewicza – powiedział Jakub Kamiński. – Dla mnie to z pewnością pozytywny bodziec, bo wiedziałem, że muszę wziąć trochę więcej na swoje barki.

Dziewiętnastolatek notuje najlepszy ligowy start w ekstraklasie. Jest ważną postacią w zespole trenera Macieja Skorży. Piłkarz poznańskiej lokomotywy przed zbliżającym się meczem z Legią podkreślił jednak, że najważniejsza dla niego jest postawa drużyny, a nie indywidualne statystyki. – Wychodzę z założenia, że mamy bardzo dobrą ekipę i to Legii będzie ciężko coś zrobić – stwierdził z przekonaniem Jakub Kamiński. – Wiadomo, że grają u siebie, a kibice ich poniosą, ale my w dobrej dyspozycji nie powinniśmy mieć żadnych problemów, żeby wygrać to spotkanie. Przy Łazienkowskiej do tej pory grałem dwa razy i dwa razy przegrałem 1:2, więc można powiedzieć, że do trzech razy sztuka. Mam nadzieję, że jest to ten sezon, kiedy zdobędziemy Warszawę i wrócimy z trzema punktami.

„Kamyk” jest ostatnim piłkarzem Lecha, któremu udało się strzelić bramkę w rywalizacji z Legią. Czwartego lipca 2020 roku wpisał się na listę strzelców w 29 minucie i to trafienie zapewniła poznaniakom komplet punktów. Wcześniej bramkarza Legii Wojciecha Muzyka zmusił do kapitulacji Kamil Jóźwiak (24), zaś autorem honorowego trafienia dla gości był Igor Lewczuk (71). – Wygraliśmy 2:1, po naszym bardzo dobrym meczu, więc nie widzę przeszkód, żeby taki rezultat powtórzył się również w Warszawie – zakończył skrzydłowy niebiesko-białych.

– Spodziewam się emocji i poziomu jak w Lidze Europy, bo mecz dla obu zespołów ma olbrzymi ciężar gatunkowy – powiedział Maciej Murawski, komentator Canal+. – Lech nie może liczyć na taryfę ulgową, bo sytuacja Legii jest na tyle poważna, że nie może pozwolić sobie na porażkę. Dla Lecha to ważny pojedynek, poznaniacy wiedzą, że mogą odciąć Legii tlen, ale w razie jej wygranej, dać jej drugie życie. Spodziewam się, że Legia pokaże w niedzielę, tę twarz z Ligi Europy.


Na zdjęciu: Jakub Kamiński (z prawej) był ostatnio w bardzo wysokiej formie. Czy potwierdzi to na Łazienkowskiej?

Fot. Paweł Jaskółka/PressFocus