Lech Poznań. Pozostać na fotelu lidera

Będąc liderem ekstraklasy Lech nie może mieć innego życzenia, jak pozostać nim do końca sezonu.


Od sierpnia „Kolejorz” jest na czele tabeli. Były oczywiście słabsze momenty i Lecha łapała lekka zadyszka, przydarzały się remisy czy pojedyncze porażki. Wówczas poznaniacy na swoich plecach mogli już odczuwać oddech goniących ich rywali, ale za każdym razem udawało im się utrzymać pozycję. Bo Pogoń, Raków, Lechia również miewały gorsze chwile.

Lech ma 4 punkty przewagi nad drugą w tabeli drużyną, ze Szczecina. Ma więc pewien komfort, ale wszyscy w klubie zdają sobie sprawę z tego, że najważniejsze to patrzeć na siebie, a nie na rywali. Trudno jednak przygotowywać się do wznowienia rozgrywek ze świadomością, że trzeba coś poprawić, skoro tabela mówi jasno, że jest się najlepszym. W tej sytuacji łatwiej uderzyć Pogoni czy Rakowowi, które będą chciały zrobić wszystko, aby Lecha dogonić. Kto wie czy poznaniacy nie muszą więc przede wszystkim powalczyć sami ze sobą.

Zimą zespół opuściło kilku niepotrzebnych zawodników,a kilku młodych udało się na wypożyczenia. Jedyne, co jak na razie zrobił Lech, to zagwarantowanie sobie następcy Jakuba Kamińskiego, który został już sprzedany do Wolfsburga, ale do Niemiec przeprowadzi się dopiero latem.

Milionowy (w euro) transfer Kristoffera Velde sprawi więc, że na wiosnę walka o grę na skrzydłach Lecha będzie ogromna! Kamiński i Adriel Ba Loua mieli pewne miejsce, świetnie sobie radzili, ale nowo sprowadzony Norweg na pewno będzie wywierał na obu rywalach presję. Czy mu się uda wygrać z nimi rywalizację, nie wiadomo, ale będzie łapał cenne doświadczenie i aklimatyzował się w naszej lidze, żeby po odejściu „Kamyka” być gotowym na to, aby wskoczyć w jego buty. Siła rażenia Lecha na bokach może imponować.

– Niektórzy grają od pierwszego meczu i wyglądają, jakby byli w tej lidze od lat, a niektórzy potrzebują trochę więcej czasu, żeby tę adaptację przejść – mówił o aklimatyzacji Veldego Rafał Janas, asystent trenera Macieja Skorży. – Mamy nadzieję, że Kristoffer od pierwszego spotkania będzie dobrze wyglądał. Dla nas trenerów nie ma nic lepszego jak rywalizacja i walka o miejsce w doborowym towarzystwie. To są bardzo dobrzy piłkarze i kiedy dany gracz wchodzi z ławki rezerwowych, to jest wartościowym zawodnikiem i wiemy, że zmiany mogą nam tylko pomóc w meczu – dodał.

Ciekawe jak na wiosnę poradzi sobie Filip Marchwiński. To zawodnik z tego samego rocznika co Kamiński, ale w jego przypadku o transferze wartym 10 mln euro można w tej chwili co najwyżej pomarzyć. Ofensywny pomocnik zagrał w ekstraklasie 61 spotkań, niewiele mniej od swojego rówieśnika, ale jego rozwój nie był taki, jakby sobie tego życzono. Jesienią Marchwiński nie spędził na murawie nawet 100 minut w 9 meczach, nie strzelił gola i nie dał asysty.

Według opinii opisujących zimowy okres przygotowawczy Lecha, to właśnie ten 20-latek jest tym, który okazał się największym wygranym. Marchwiński w sparingach wielokrotnie występował jako fałszywy napastnik, korzystając z problemów zdrowotnych Mikaela Ishaka i Artura Sobiecha oraz braku wytransferowanego poza Poznań Aarona Johannssona. Radził sobie świetnie.

Tylko Joao Amaral zdobył w sparingach więcej bramek. Klub starał się „podpompować” piłkarza w publikowanych materiałach, wywiadach, chwalił go również trener Skorża. Sam Marchwiński jasno zadeklarował chęć częstszego pojawiania się na boisku. Zobaczymy, co z tego wyniknie i w jakim stopniu pomoże swoim kolegom z zespołu.


Na zdjęciu: To ostatnie miesiące Jakuba Kamińskiego w Lechu Poznań. Skrzydłowy chce je zwieńczyć mistrzostwem Polski.
Fot. Paweł Jaskółka/PressFocus