Lech Poznań.Protest kibiców dalej trwa

Fani „Kolejorza” nie odpuszczają zarządowi klubu i kontynuują protest związany z brakiem dopingu.


Kibice Lecha należą do najlepszych w Polsce. Grać przeciwko poznaniakom na ich stadionie przy ulicy Bułgarskiej nikomu nie jest łatwo. W premierowej kolejce nowego sezonu na mecz z Radomiakiem przyszło ponad 10 tysięcy fanów. Głośnego dopingu jednak nie było.

Odejścia nie wystarczyły

To wszystko pokłosie tego, co wydarzyło się w poprzednim sezonie. Mający mocarstwowe ambicje klub rozgrywki skończył na 11 miejscu, o jedno za Górnikiem, który przecież miał fatalną wiosnę, przegrywając mecz za meczem. Sytuacji nie uspokoiło zwolnienie w kwietniu trenera Dariusza Żurawia. Dobrze zorganizowane grupy kibicowskie opublikowały wtedy oświadczenie, w którym domagały się odsunięcia od drużyny trenera przygotowania motorycznego Andrzeja Kasprzaka, a także usunięcia ze stanowiska dyrektora sportowego Tomasza Rząsy.

„Dopóki nasz postulat nie zostanie zrealizowany nie wrócimy na trybuny, nawet gdy będzie to już możliwe. Oczywistym jest, że tęsknimy za powrotem na stadion, ale nie będzie on możliwy gdy osoby odpowiedzialne od lat za porażki i brak sukcesów naszego klubu będą dalej w Lechu Poznań, nawet na jakiś starannie poukrywanych stanowiskach. Żądamy zatrudnienia specjalistów, a nie przydupasów i klakierów, którzy tylko przytakują – nie znającemu się zbytnio na profesjonalnej i poważnej piłce – młodemu prezesowi.

My, kibice Lecha Poznań, nie damy się już więcej nabrać włodarzom klubu, który myślą tylko o pełnych kieszeniach, a tysiące fanów Kolejorza mają za nic. Pragniemy przypomnieć, że Lech Poznań to nie jest tylko maszynka do zarabiania pieniędzy na transferach. Lech Poznań to pasja, miłość, wiara i emocje. To nasza wielopokoleniowa tradycja… O czym wiele osób pracujących w tym klubie zapomniało” – pisali bez ogródek kibice.

Dyrektor musi odejść

Parę miesięcy minęło i… niewiele się nie zmieniło. Protest zorganizowanych grup kibicowskich trwa dalej. Andrzeja Kasprzaka nie ma już w klubie. Teraz znalazł zatrudnienie w pierwszoligowym Widzewie Łódź. Na swoim stanowisku trwa jednak dalej niepopularny dyrektor Rząsa. Kibice „Kolejorza” domagają się odejścia z klubu byłego reprezentanta Polski, którego obwiniają za ich zdaniem nietrafione transfery. Rząsa pracuje w klubie z Poznania jako dyrektor od sierpnia 2018 roku.

„Nikt nie chodzi do kina czy do teatru na szmirę z kiepskimi aktorami – tak samo nikt z nas nie pójdzie na stadion” – piszą w oświadczeniu kibice.

Do wszystkie odniósł się kilka dni temu Maciej Skorża. – Doskonale zdaję sobie sprawę, jak ważny jest doping naszych kibiców. Śmiem twierdzić, że trudno byłoby o ostatnie mistrzostwo Polski bez ich udziału. Byłoby to problematyczne. Nie jest to dla nas dobra sytuacja. Jako trener bardzo bym chciał, żeby nasz stadion tętnił życiem, a kibice nieśli drużynę dopingiem. Nie oszukujmy się, przed nami bardzo trudny sezon i musimy wykorzystać wszystkie nasze rezerwy, a pełny stadion i dopingujący nas kibice są czymś bezcennym – mówi szkoleniowiec Lecha.

Kiedy sytuacja się ustabilizuje? Pokażą najbliższe tygodnie. Tutaj jednak warto zaznaczyć, że protest grup kibicowskich dotyczy samego stadionu Lecha, na wyjazdach fani mają wspierać swój zespół. Tak ma być w piątek wieczorem w Zabrzu.


Fot. Paweł Jaskółka/PressFocus