Lech Poznań. Uniknąć kompromitacji

By nie narazić się na wstyd i szyderstwa, Lech Poznań musi dziś pokonać rywala z Islandii.


Lech Poznań w rewanżowym meczu III rundy eliminacji Ligi Konferencji zmierzy się dziś z Vikingurem Reykjavik. Przypomnijmy, że przed tygodniem mistrz Polski przegrał na Islandii 0:1 i teraz, by uniknąć kompromitacji, musi odrobić straty. John van den Brom, szkoleniowiec zespołu z Poznania, gra dziś – podobno – o posadę. Takie sugestie przekazał w „Kanale Sportowym”, znany komentator, Mateusz Borek.

Trener pod ścianą

– Jeśli Lech odpadnie w czwartek, to ten trener jest do zwolnienia. I ludzie, którzy go zatrudnili, muszą się z tego wytłumaczyć. To jest przegrany Superpuchar, kompromitujące wejście w sezon ligowy, odpadnięcie w pierwszej rundzie kwalifikacji do Ligi Mistrzów. Jeśli ty masz przegrać z drużyną o takim budżecie, w której w pierwszym meczu brakowało dwóch najważniejszych napastników, bo jednego sprzedano, drugi jest kontuzjowany, a jest tam trzynastu piłkarzy do grania na jako takim poziomie, i ty masz odpaść i nie grać w czwartej rundzie kwalifikacyjnej, nie wejść do grupy Ligi Konferencji, no to trzeba się żegnać – powiedział dziennikarz.

Lech, miejmy taką nadzieję, zmaże plamę, jaką dał przed tygodniem. Trener van den Brom obiecał wczoraj na konferencji prasowej poprawę. – Rozumiem obawy kibiców o rewanż, ale my wszyscy chcemy tego samego – awansu. Wyciągnęliśmy wnioski z tego, co było w Reykjaviku i jutro zagramy lepiej. To mecz o wszystko, w którym albo wygrywasz, albo odpadasz, jednak jestem w stu procentach przekonany, że to my awansujemy dalej.

Mamy lepszą jakość piłkarską i to pokażemy. Widziałem, jak Lech grał pod koniec zeszłego sezonu. Jutro będziemy chcieli zagrać tak samo – powiedział opiekun drużyny z Poznania.

– W Reykjaviku straciliśmy gola nie po błędzie obrony. Tak naprawdę więcej błędów popełniliśmy wtedy w ofensywie. Stworzyliśmy sobie za mało sytuacji podbramkowych. Jutro musimy być lepiej zorganizowani i kreować więcej okazji. W czwartek na pewno będziemy dłużej utrzymywali się przy piłce. Musimy tworzyć odpowiednie przestrzenie, dokonywać odpowiednich wyborów i większą liczbą piłkarzy wchodzić w pole karne. Nie możemy też stracić bramki. Gra na normalnej trawie, a nie na sztucznej, jak w Reykjaviku, na pewno również wpłynie na naszą grę. Grając dwa razy w tygodniu, powoli dochodzimy do lepszej kondycji fizycznej. Już teraz czujemy się dobrze – podkreślił szkoleniowiec mistrza Polski.

Wraca Milić

Co ważne, do składu Lecha Poznań powraca Antonio Milić. To niezwykle istotna wiadomość, bo przypomnijmy, że „Kolejorz” musiał sobie radzić ostatnio z zaledwie jednym zdrowym środkowym obrońcą.

– Powrót kontuzjowanych zawodników to bardzo dobra wiadomość. Na jutrzejszy mecz mamy do dyspozycji dwóch nowych stoperów. Piłkarze, którzy dzisiaj trenowali, są gotowi do gry w rewanżu z Vikingurem. Na środku obrony wystąpi Antonio Milić, nie wiem tylko, czy przez pełne 90 minut. Do zajęć wraca już Lubomir Szatka, a do gry powinien być gotów w kolejnym tygodniu. Bartosz Salamon i Adriel Ba Loua będą potrzebowali więcej czasu.

Problemy w defensywie zmuszały nas do nietypowych rozwiązań. Alan Czerwiński, Barry Douglas czy Maksymilian Pingot dobrze radzili sobie na środku obrony – wyliczył wczoraj John van den Brom, choć nie szalelibyśmy z określeniem, że wyżej wymienieni zawodnicy radzili sobie dobrze; radzili sobie przeciętnie, ale krawiec kraje, jak mu materii staje.

Holenderski opiekun poznańskiego zespołu zdradził, który z zawodników będzie dziś odpowiedzialny za jakość gry w ofensywie. Specjalnego zaskoczenia w decyzji trenera nie ma, bo takim piłkarzem będzie Joao Amaral. – Chcemy zagrać ofensywnie, ale ważna będzie także organizacja gry. Nie możemy stracić gola, nie możemy grać na dwie dziesiątki w postaci Joao Amarala i Afonso Sousy. Na dziesiątce wystąpi Joao Amaral – podkreślił szkoleniowiec mistrza Polski.




Na zdjęciu: Joao Amaral ma poprowadzić dziś Lecha Poznań do zwycięstwa nad Vikingurem.

Fot. Paweł Jaskółka/PressFocus