Lech Poznań. Walka z Vikingurem

W Lechu przygotowania do starcia z Vikingurem w Rejkiawiku, ale ciekawie jest też poza piłkarskim boiskiem.


Mistrzowie Polski ruszyli na Islandię już we wtorek, czyli dwa dni przed rywalizacją. Lot z lotniska Ławica na Wyspie Gejzerów trwał w ich wypadku cztery godziny.

Złe wspomnienia

Jak informuje oficjalna strona „Kolejorza” podróż przebiegała bez problemów, choć na pokładzie nie brakowało dyskusji o warunkach atmosferycznych na Islandii. W Keflaviku, gdzie jest lotnisko międzynarodowe, w ostatnich dniach była seria trzęsień ziemi. Kolejne spodziewane są w najbliższych dniach. Było także typowanie na kogo Lech wpadnie w ewentualnej czwartej rundzie kwalifikacji Ligi Konferencji Europy. Jeśli uda się awansować, to kolejnym rywalem poznaniaków będzie zwycięzca z pary Malmoe FF – Dundelage. Luksemburczycy 4 lata temu z eliminacji ligi Europy „wysadzili” Legię.

Co do lechitów, to po dotarciu do hotelu był obiad, a potem odpoczynek i pierwszy z treningów. Wczoraj oficjalne zajęcia na stadionie, na którym w czwartek starcie z Vikingurem Reykjavik. Początek spotkania o godzinie 18.45 czasu lokalnego (20.45 polskiego).

Dodajmy jeszcze, że w środę mistrz Polski udał się na… wycieczkę krajoznawczą. Było oglądanie urokliwej Błękitnej Laguny, pięknych klifów, a także spacer po 18-metrowej kładce nad kanionem, gdzie jest miejsce styku dwóch pyt tektonicznych – euroazjatyckiej oraz północnoamerykańskiej. Cała wycieczka trwała 2 godziny.

Ważniejsze jednak to, co będzie się działo w czwartek na boisku, a łatwo może nie być, zważywszy na formę naszej najlepszej klubowej jedenastki w poprzednim sezonie. Po trzech ligowych kolejkach wielkopolska ekipa zamyka przecież tabelę z zerowym dorobkiem. Dodatkowo z konfrontacji z Islandczykami nie ma miłych wspomnień, żeby przypomnieć starce z malutkim klubem z tego kraju Stjarnan Gardabaer latem 2014 roku. Na wyjeździe w pierwszym meczu ówczesny wicemistrz Polski przegrał w III rundzie eliminacji Ligi Europy 0:1. W obecności tysiąca kibiców Jasmina Buricia pokonał wtedy na początku II połowy Rolf Toft. W rewanżu zespół trenera Mariusza Rumaka miał z nawiązką odrobić straty, ale w obecności prawie 23 tys. kibiców zremisował 0:0 i pożegnał się z rozgrywkami, a malutki Stjarnan mierzył się potem z samym Interem Mediolan. Jak będzie teraz? Vikingur to znacznie bardziej wymagający rywal. 6-krotny mistrz kraju, w tym z zeszłego roku. Łatwo „Kolejorzowi” na pewno nie będzie.

Fatalna defensywa

Jedna rzecz to gra w pucharach, a kolejna to transferowe przymiarki. Mówi i pisze się, że Lecha może opuścić Pedro Rebocho. Portugalskim lewym obrońcą zainteresowany jest francuski Brest. Z kolei w klubie z Bułgarskiej ma się pojawić nie kto inny, jak Michał Helik. Były piłkarz Ruchu Chorzów, który przez ostatnie dwa sezony z powodzeniem występował w angielskim Barnsley, skąd trafił nawet do reprezentacji Polski, jedną nogą jest już w ekipie przeżywającego kryzys na początku sezonu zespołu. Na pewno jego obecność podniosłaby siłę defensywy, która przecież w pierwszych siedmiu meczach, biorąc od uwagę grę w europejskich pucharach i lidze straciła aż 13 bramek! Dodajmy, że w całym poprzednim mistrzowskim sezonie dla „Kolejorza” stracili oni w 34 spotkaniach niewiele więcej goli, bo 24… Oby z Vikingurem dzisiaj udało się zagrać na zero z tyłu. W innym wypadku szybko przyjdzie się pożegnać z rozgrywkami Ligi Konferencji Europy.


LICZBA

1,5
MILIONA euro. Tyle Lecha Poznań ma kosztować sprowadzenie do siebie reprezentanta Polski Michała Helika. Z „Kolejrzem” 26-letni obrońca ma się związać aż 4-letnim kontraktem.


Na zdjęciu: Piłkarze Lecha szykują się do starcia z Vikingurem Rejkiawik. Oby z lepszym skutkiem niż z azerskim Karabachem Agdam…
Fot. Damian Kościesza/PressFocus.pl