Lech Poznań. Zobowiązani do awansu

Bramkarz Lecha Filip Bednarek przekonuje, że jego drużyna przypieczętuje w Luksemburgu awans do fazy grupowej Ligi Konferencji.


W środę rano ekipa poznańskiego Lecha wyjechała na rewanżowy mecz IV rundy eliminacji Ligi Konferencji Europy przeciwko F91 Dudelange. Wieczorem odbędzie się na Stade de Luxemburg najpierw konferencja prasowa z udziałem trenera Johna van den Broma, a następnie trening mistrza Polski. Warto podkreślić, że spotkanie zostanie rozegrane na narodowym stadionie Luksemburga, znajdującym się w mieście Luksemburg, czyli w stolicy kraju, choć rywal poznańskiego zespołu swoją siedzibę ma na południu tego niewielkiego państwa. Lech bronić będzie dwubramkowej zaliczki, a bramkarz tej drużyny, Filip Bednarek, jest przekonany, że uda się zrealizować cel.

2:0 z pierwszego spotkania, to wynik – biorąc pod uwagę formę mistrza Polski na początku tego sezonu – korzystny.

– Grając w Europie taka zaliczka ani nie jest duża, ani nie jest mała – mówi golkiper poznańskiego zespołu.

– Nie jest tak, jak było przed rewanżem w Batumi. Mieliśmy 5:0, a zatem był większy komfort i margines błędu. Dwa gole dają nam wprawdzie odrobinę spokoju, ale musimy być w pełni skoncentrowani. Naszym obowiązkiem jest to, by awansować – podkreślił Filip Bednarek, który w pierwszym spotkaniu przynajmniej raz uratował swój zespół przed stratą bramki.
Przypomnijmy, że Bednarek był jednym z bohaterów drogi Lecha do fazy grupowej Ligi Europy w 2020 roku. W przyspieszonej rywalizacji, w eliminacjach grano tylko jedno spotkanie, błysnął w IV rundzie przeciwko Charleroi. Obronił rzut karny, Lech wygrał na wyjeździe 2:1 i awansował do fazy grupowej.

– Mecze w europejskich pucharach rządzą się swoimi prawami i trzeba patrzeć szerzej, niż na jedno spotkanie. Chcemy na międzynarodowej arenie osiągać dobre wyniki, ale musimy również zacząć wygrywać w lidze – mówi bramkarz Lecha.

– Widzę, że nasza gra nie wygląda jeszcze optymalnie. Zespół cały czas się dociera. Samych siebie i kibiców przyzwyczailiśmy w poprzednim sezonie do zupełnie innej gry. Właśnie dlatego po pierwszym meczu z Dudelange, mimo wygranej, czuliśmy sportową złość na samych siebie – zaznaczył Bednarek.

Golkiperowi poznańskiego Lecha chodzi o styl gry drużyny, który daleki jest od optymalnego. Przed niespełna tygodniem „Kolejorz” wygrał wprawdzie zasłużenie, ale na pewno nie pokazał tego, z czego słynął za kadencji Macieja Skorży. Wtedy piłkarze ze stolicy Wielkopolski potrafili zdominować praktycznie każdego przeciwnika, a teraz mają z tym problem.

– Jesteśmy, chcemy być drużyną, która czerpie radość z dominowania rywali. Tego cały czas szukamy Mam nadzieję, że zdołamy to w sobie odnaleźć. Wtedy zadowolimy nie tylko siebie, ale też naszych kibiców. Chcę, aby fani oglądali w naszym wykonaniu same dobre mecze – zapewnił bramkarz Lecha, który na początku sezonu przegrywał rywalizację w Arturem Rudką. Ukrainiec popełnił jednak kilka błędów, a na dodatek doznał kontuzji. Wrócił już do pełni sił, był rezerwowym w pierwszym starciu z Dudelange, ale trudno przypuszczać, że w rewanżu stanie między słupkami, skoro w ubiegły czwartek Lech po raz pierwszy od meczu z Dynamem Batumi zachował czyste konto. W czym spora zasługa Filipa Bednarka, który na brak zajęcia narzekał jutro raczej nie będzie.


Na zdjęciu: Filip Bednarek uważa, że awans do fazy grupowej to obowiązek Lecha Poznań.
Fot. Tomasz Folta/Pressfocus