Lechia Gdańsk. Gorąco nad morzem

Nie dość, że Lechia zajmuje ostatnie miejsce w tabeli, to ciągle dochodzi w niej do kolejnych wstrząsów.


Trudno wytłumaczyć, dlaczego zespół reprezentujący niedawno Polskę w europejskich pucharach znajduje się obecnie na 18. lokacie w ekstraklasie. 4 punkty w 7 kolejkach to wynik zatrważający, tak jak fakt posiadania najgorszej defensywy w lidze i drugiego – po Zagłębiu Lubin – najsłabszego ataku.

Co najmniej 100 milionów

Przed sezonem nie pojawiały się racjonalne przesłanki za takim stanem rzeczy. Gdańszczanie mieli niezłego trenera Tomasza Kaczmarka, a ich kadra nie doznała znaczących ubytków. Owszem, bardzo długo trzeba było czekać na jakieś wzmocnienia, ale nawet bez nich gra Lechii powinna wyglądać lepiej. Niewykluczone, że taka opieszałość transferowa wynikała z zamieszania, jakie ma miejsce dookoła klubu. Nie jest przecież tajemnicą, że Lechia jest wystawiona na sprzedaż, ale negocjacje dotyczące finalizacji zakupu trwają już od wielu tygodni. – Negocjacje trwają i są tajne. Jeśli chodzi o wartość transakcji, wydaje się, że 100 milionów złotych to absolutne minimum – powiedział w Radiu Gdańsk członek rady nadzorczej klubu, Dariusz Krawczyk.

Liczba osób zatrudnionych w Lechii regularnie maleje. Jak wiadomo, trener Kaczmarek został zwolniony, a zastępuje go obecnie jego asystent, Maciej Kalkowski. W roli tymczasowego pierwszego szkoleniowca będzie on działał co najmniej do przerwy reprezentacyjnej – czyli poprowadzi drużynę w meczach ze Śląskiem i Jagiellonią. Co jednak ciekawe, kurczeniu ulegają też władze gabinetowe. Niedawno odszedł Michał Hałaczkiewicz, a odejść ma też zamiar Piotr Zejer, wiceprezesem zarządu.

Lista zarzutów

Najgłośniejsza była natomiast rezygnacja (formalnie od 12.09) przewodniczącego rady nadzorczej Adama Mandziary, który w przeszłości był prezesem klubu. Wiele decyzji w Lechii zależało właśnie od niego, choć mnóstwo było też kierowanej w jego stronę krytyki. W swoim pożegnalnym wpisie Mandziara mówił o „nienawiści, zawiści i hejcie”, które „w otoczeniu Lechii panują na co dzień”, choć podobno on sam nie pozostawał bez winy. Gdański dziennikarz portalu Meczyki Błażej Łukaszewski wymienił mnóstwo zarzutów wobec Mandziary. Między innymi działacz miał podobno latać prywatnym odrzutowcem za pieniądze Lechii, klubowi pracownicy robili za szofera jego i jego żony, zaniedbał kwestie marketingowe, skąpił na zwiększenie zatrudnienia, powodując przemęczenie pracowników, którzy nieraz pracowali po 7 dni w tygodniu itd.

Warto natomiast podkreślić, że rezygnacja Mandziary była mimo wszystko zaskoczeniem. Spodziewano się raczej odejścia prezesa zarządu Pawła Żelema, którego praca również nie jest w Gdańsku oceniana zbyt pozytywnie. Kibice od jakiegoś czasu wywieszają transparenty, domagając się jego zwolnienia. Tak jego pracę skomentował w Radiu Gdańsk Dariusz Krawczyk: – Skupił się wyłącznie na finansach, dokładniej na cięciu kosztów. Z tego powodu z klubu odeszło kilka osób, które miały kompetencje i mocną więź emocjonalną. Żelem w porządkowaniu finansów klubu posługiwał się nie skalpelem, tylko piłą mechaniczną. Zabrakło czynnika ludzkiego.


Fot. Piotr Matusewicz/PressFocus