Gdańsk na czerwono

Jakby mało było kłopotów po spadku z ekstraklasy to okazuje się, że Lechia Gdańsk ma problemy z wypłacalnością. Znaki zapytania stoję też przy użytkowaniu… stadionu.


Jak szybko można przejść drogę od europejskich pucharów do degradacji, lechiści zaprezentowali w bieżącym sezonie. Ekstraklasa jeszcze nie zakończyła grania, ale gdańszczanie uczestniczą w rozgrywkach już tylko po to, aby jako tako godnie pożegnać się z elitą. Jak będzie wyglądała kadra drużyny na zapleczu, jeszcze nie wiadomo. Niewykluczone, że przejmowanie gdańskich graczy będzie łatwiejsze z powodów… finansowych. Okazuje się bowiem, że Lechia nie płaci zawodnikom.

Plotka o IV lidze

To nie pierwszy przypadek, kiedy w klubie pojawiają zaległości. Obecnie jednak sytuacja jest skomplikowana o tyle, że z racji spadku budżet Lechii zostanie jeszcze zmniejszony. Piłkarze mieli nie otrzymać podobno pieniędzy za luty i marzec, a wkrótce może do tego dojść jeszcze kwiecień.

W sytuacji, kiedy obsuwa wynosi 2 miesiące, gracze mogą wysłać do klubu ponaglenie do zapłaty, które należy zrealizować w 14 dni. Jeśli do tego nie dojdzie, zawodnicy mają prawo złożyć wniosek o rozwiązanie kontraktów z winy klubu. Będą wtedy do wzięcia za darmo przez inne zespoły i będą również mogli żądać odszkodowania. To zdecydowanie gdańszczanom po spadku nie pomoże.


Czytaj także:


Niedawno nowym prezesem Lechii został Zbigniew Deptuła. W połowie kwietnia mówił, że sytuacja nie jest aż tak zła, jak przedstawiają ją media. Zaległości płacowe wobec graczy (ale też innych pracowników) wynosiły jedną pensję. Najwyraźniej niewiele się od tamtej pory zmieniło, a zobowiązania tylko wzrosły. Co więcej, niektórzy nad morzem spekulowali nawet, że Lechię może czekać konieczność… wznowienia gry od IV ligi.

W Gdańsku znają już podobne klimaty, bo w 2001 roku po trzech latach funkcjonowania upadła Lechia/Polonia, zespół powstały po fuzji tychże dwóch klubów, w efekcie czego lechiści odtworzyli się samodzielnie na szóstym szczeblu rozgrywkowym, mimo że sezon kończyli na trzecim (gdzie i tak spadli). – Pojawił się także inny, mocno rozdmuchany medialny temat o naszej grze IV lidze.

To w ogóle nie wchodzi w rachubę. Pierwsza liga ma być przystankiem, nie ma innej możliwości niż powrót do ekstraklasy – mówił przed miesiącem Deptuła, kiedy Lechia miała jeszcze matematyczne szanse na utrzymanie.

Gdzie będą grać?

W Gdańsku dyskusje wzbudza też stadion. Jak wiadomo, lechiści występują na jednym z najpiękniejszych obiektów w Polsce, mogącej pomieścić ponad 40 tysięcy osób arenie zbudowanej na Euro 2012. Sęk jednak w tym, że trybuny najczęściej wieją tam pustkami, a spiker nigdy nie poinformował zebranych o „komplecie publiczności”.

Rekord frekwencji na meczu, który zanotowała Lechia Gdańsk to nieco ponad 37 tysięcy w spotkaniu z Legią Warszawa w 2017 roku, kiedy gdańszczanie walczyli o mistrza. Średnia frekwencja w tamtym sezonie wyniosła jednak – jak wyliczył „Dziennik Bałtycki” – 17 364 osób. W zeszłym sezonie, mimo że drużyna wywalczyła możliwość gry w pucharach, było to tylko niecałe 8700, a w bieżącym – o tysiąc mniej. Trudno oczekiwać, by na zapleczu wynik ten miałby nagle ulec poprawie.

Powrót na stary stadion?

Nie jest tajemnicą, że w Polsce tak duże obiekty z reguły przynoszą straty – by podać tu przykład niepraktycznego Stadionu Śląskiego. Z tego też powodu nad Bałtykiem spekulowano, czy aby Lechia Gdańsk na czas gry w I lidze… nie przeniesie się na swój stary obiekt, położony przy ulicy Traugutta, mogący pomieścić niecałe 12 tysięcy kibiców. Lechia grała tam aż do 2011, kiedy przeniosła się na „Bursztyn”.

Dyskusje co do powrotu mają podobno trwać, ale wbrew pozorom wcale nie byłby on taki łatwy do wykonania – chodzi tu o kwestie przystosowania starego stadionu do współczesnych warunków, wymogów bezpieczeństwa, telewizji, licencji itp., a także o sprawę sponsorów, którzy wykupili różne reklamy na 40-tysięczniku. „Nie wróci na Traugutta. Miłego wtorku” – napisała ostatnio na Twitterze Karolina Jaskulska z kibicowskiego portalu lechia.net, ale ziarno zwątpienia i tak już zostało zasiane.


Na zdjęciu: Lechia Gdańsk ma problemy, które robią się coraz większe.
Fot. Piotr Matusewicz/PressFocus


Pamiętajcie – jesteśmy dla Was w kioskach, marketach, na stacjach benzynowych, ale możecie też wykupić nas w formie elektronicznej. Szukajcie na www.ekiosk.pl i http://egazety.pl.