Lechia Gdańsk. Podium się zbliża

Portugalczyk w sobotę znowu potwierdził swoją przydatność na boisku. Snajper w spotkaniu z Wisłą Płock dołożył dwa gole do swojego dorobku, które zdecydowały o wyniku meczu w Gdańsku.

Od początku widoczną przewagę na boisku posiadali gospodarze. Już w pierwszej minucie rozpoczęli atak w stronę bramki Thomasa Daehne, ale Niemiec stał na posterunku. „Nafciarze” nie zmagali się tylko z nacierającymi gdańszczanami, ale również z problemami kadrowymi. W sobotni poranek karetka musiała zabrać z hotelu Ricardinho, do tej pory podstawowego napastnika Wisły, a już w 4 minucie kontuzji doznał Piotr Tomasik, który musiał opuścić boisko.

Po kilku udanych interwencjach Daehne w końcu skapitulował. W 34 minucie strzał Fili z ostrego kąta odbił się od nóg golkipera, a piłkę do pustej bramki dobił Paixao. Jeszcze kilka minut przed przerwą płocczanie mogli podwyższyć prowadzenie, ale w doskonałej sytuacji chybił Artur Sobiech.

Również w drugiej połowie gospodarze dyktowali tempo gry. W 56 minucie w pole karne wdarł się Rafał Wolski i w sytuacji sam na sam był faulowany przez bramkarza gości. Sędzia nie wahał się i wskazał na jedenasty metr. Do piłki podszedł niezawodny Paixao, który bez problemu umieścił piłkę w siatce.

Mimo straty dwóch goli Wisła do końca meczu nie stworzyła sobie dogodnych sytuacji bramkowych. Goście nie zagrozili bramce Alomerovicia, przez co przedłużają swoją passę ligowych spotkań bez zwycięstwa do pięciu. Odmienne nastroje panują w Gdańsku, bo Lechia dzięki tej wygranej jest już bardzo blisko podium.