Lechia Gdańsk w I lidze będzie krezusem

Lechia Gdańsk na zapleczu ekstraklasy będzie krezusem z prawdziwego zdarzenia.


Od potwierdzenia spadku trójmiejskiej ekipy już trochę czasu minęło. Gdańscy działacze pełną parą rozpoczęli przygotowania do gry w I lidze, by jak najszybciej wrócić do ekstraklasy. Że nie będzie to wcale proste, pokazuje przykład Wisły Kraków.

9 milionów na stadion

„Biała gwiazda” spadła z licznymi problemami, ale i tak jasne od początku było to, że jest to klub zdecydowanie przewyższający drugi szczebel rozgrywkowy. Zarówno pod względem kibiców, historii, ale i siły składu na papierze, jak i finansów. Wisła w bieżącym sezonie mogła pochwalić się budżetem na poziomie 18 mln złotych, który był zdecydowanie najwyższy w I lidze. Kolejne w tym zestawieniu ekipy mogły liczyć na ok. 10 mln złotych, czyli prawie dwa razy mniej. Mimo tego krakowianie wcale nie zdominowali zaplecza i choć wciąż mają szanse na bezpośredni awans. I liga nie okazała się dla nich spacerkiem.


Czytaj także:


Lechia żegna z ekstraklasę z jeszcze większym hukiem, a I ligę może przywitać z… jeszcze większym bogactwem. To lekki paradoks, bo nie od dziś wiadomo, że w klubie z pieniędzmi jest dość krucho. Pojawiły się opóźnienia w wypłacaniu pensji itp. W ekstraklasie budżet gdańszczan był jednym z najwyższych. Wynosił ponad 40 mln zł i sytuował ich mniej więcej na 5. miejscu w stawce. Ile pieniędzy Lechia będzie miała w I lidze?

– Budżet chcielibyśmy mieć na poziomie 22,5 miliona złotych. Z tego 8,8 miliona złotych to koszt wynajęcia Polsat Plus Areny Gdańsk, więc ponad 30 procent budżetu to koszt stadionu. Za obiekty na Traugutta (stary stadion – red.) rocznie płacimy milion złotych. Lechia Gdańsk ma najpiękniejszy stadion w Polsce, ale koszty i obciążenia są bardzo duże – mówił w programie Cafe Futbol prezes Lechii Zbigniew Ziemowit Deptuła. To oznacza, że gdańszczanie płacą za sam stadion tyle, ile najbogatsi pierwszoligowcy… za całe swoje funkcjonowanie.

Szatnia do przewietrzenia

Jego wypowiedź już definitywnie zamyka temat plotek, które sugerowały, że Lechia mogłaby spaść nawet do IV ligi albo występować na starym stadionie, żeby obciąć koszty. Te jednak tak czy siak muszą się pojawić, bo z samej ligi klub dostanie kilkukrotnie mniej pieniędzy. – Już dostaliśmy informację, że z I ligi otrzymamy 600 tysięcy złotych za cały sezon. Porównując to z kilkoma czy kilkunastoma milionami złotych z ekstraklasy, różnica jest kolosalna. Drugiej drużyny nie będziemy tworzyć. To są koszty, a my musimy teraz działać w modelu bardzo oszczędnościowym – wyjaśnił Deptuła.

Włodarz klubu stwierdził także, że po przeprowadzeniu audytu finansowało okazało się, że dług Lechii nie jest wiele większy od tych, z jakimi zmagają się inne kluby ekstraklasy. Głównie tyczy się on pieniędzy dla dostawców i piłkarzy, ale prezes wierzy, że uda się to załatwić. Oczywiście kluczowe będzie „przewietrzenie” szatni i sprzedaż lub rozwiązanie kontraktów z zawodnikami, na których klubu nie będzie po prostu stać. Z listy płac Lechii znikną Łukasz Zwoliński (przejdzie za darmo do Rakowa), Jakub Kałuziński, Rafał Pietrzak, Henrik Castegren (wszyscy bez klubów) oraz Flavio Paixao (zakończył karierę). – Skład podzieliliśmy na cztery grupy. Jedna grupa to są piłkarze, z którymi chcemy rozmawiać o pozostaniu, aby tworzyli szkielet zespołu. Druga grupa to gracze, których chcielibyśmy wytransferować. W trzeciej grupie są zawodnicy, z którymi nie chcemy kontynuować współpracy i czwarta to młodzież – wyjaśnił Deptuła dodając, że Lechię w I lidze poprowadzi nowy trener, bo kontrakt Davida Badii nie zostanie przedłużony.


Na zdjęciu: Lechia Gdańsk już myśli o rozgrywkach na zapleczu ekstraklasy. W klubie dojdzie do sporych zmian.

Fot. Piotr Matusewicz/PressFocus


Pamiętajcie – jesteśmy dla Was w kioskach, marketach, na stacjach benzynowych, ale możecie też wykupić nas w formie elektronicznej. Szukajcie na www.ekiosk.pl i http://egazety.pl.