Lechia Gdańsk zdemolowała mistrzów Polski

Lechia pokazała licznie zgromadzonej publiczności na stadionie w Gdańsku, jak w ładny sposób pokonać Legię Warszawa.


Choć w europejskich pucharach Legia radzi sobie całkiem nieźle, to nie potrafią utrzymać tego samego poziomu w lidze. Lechia doskonale zdawała sobie z tego sprawę, dlatego bez kompleksów weszła w mecz z mistrzem Polski. Od pierwszych minut zamknęła rywali w ich własnym polu karnym, co chwilę stwarzając kolejne okazje.

Bardzo aktywni byli ofensywni piłkarze z Gdańska, kilka okazji miał Łukasz Zwoliński, ale jego strzały bronił Cezary Miszta. Gdy Legia po raz pierwszy zagroziła bramce Duszana Kuciaka w 22. minucie, wydawało się, że podopieczni Tomasza Kaczmarka zmęczyli się ciągłym atakowaniem. Jednak nic takiego nie miało miejsca, a w końcu ciągły napór przyniósł efekt w postaci gola.

Przed polem karnym faulowany przez Artura Jędrzejczyka był Zwoliński. Do wykonania stałego fragmentu gry podszedł Maciej Gajos i niesamowitym strzałem w samo okienko wyprowadził gospodarzy na prowadzenie.

Do końca pierwszej połowy sytuacja na murawie nie uległa znacznej zmianie. Dlatego od razu po przerwie trener Legii zdecydował się na aż 4 zmiany w składzie. I ten ruch dał jego zespołowi nieco świeżości. To jednak nie wystarczyło, aby powstrzymać bardzo dobrze przygotowanych gdańszczan. W 53 minucie Jarosław Kubicki podwyższył prowadzenie. Jego uderzenie z dystansu chciał zablokować Maik Nawrocki, ale piłka po odbiciu się od jego stopy zmyliła Misztę i trafiła do siatki.

Chwilę po utracie kolejnego gola Czesław Michniewicz zdecydował się wykorzystać ostatnią możliwą zmianę. Legia zaczęła pojawiać się pod „16” Kuciaka częściej, ale nie zmieniło to postawy Lechii, której szczelna defensywa nie popełniała błędów. Mimo ogromnych chęci warszawianie byli słabszą drużyną w niedzielny wieczór. Przez to stracili kolejną bramkę. Pod naporem Kacpra Sezonienki, źle piłkę ze swojego pola karnego wybił Nawrocki. Skrzydłowy Lechii szybko dopadł do futbolówki i wrzucił ją do Zwolińskiego, a 28-letni snajper nie pomylił się.

Od tego momentu to Legia stała się stroną dominującą. Lechiści wycofali się do obrony i spokojnie dawali rozgrywać piłkę gościom. I mimo tego, że to właśnie warszawianie byli w ofensywie, to ich przeciwnicy zdawali się wiedzieć, co robią. Dopiero w 88. minucie drużyna trenera Michniewicza sprowokowała Michała Nalepę do faulu w polu karnym.

Obrońca wbrew przepisom przeszkadzał Tomaszowi Pekhartowi w oddaniu strzału głową i to właśnie czeski napastnik podszedł do wykonania uderzenia z „wapna”, mocnym strzałem zmuszając Kuciaka do wyciągnięcia piłki z siatki. Ostatecznie niewiele to zmieniło i Legia przegrała 1:3 po słabym w swoim wykonaniu spotkaniu.


Lechia Gdańsk – Legia Warszawa 3:1 (1:0)

1:0 – Gajos, 34 min (z rzutu wolnego), 2:0 – Kubicki, 53 min (bez asysty), 3:0 – Zwoliński, 67 min (asysta Sezonienko), 3:1 – Pekhart, 88 min (z karnego).

LECHIA: Kuciak – Żukowski, Nalepa, Malocza, Conrado – Gajos, Kubicki, Durmus (83. Pietrzak) – Zwoliński 7 (90+1. Kopacz), Paixao (77. Makowski), Sezonienko (77. Diabate). Trener Tomasz KACZMAREK. Rezerwowi: Alomerović, Kryeziu, Haydary, Szczepański, Biegański.

LEGIA: Miszta – Skibicki (46. Kastrati), Jędrzejczyk, Hołownia, Nawrocki, Mladenović – Slisz (46. Martins), Charatin (46. Josue) – Lopes (46. Emreli), Pekhart, Muci (56. Luquinhas). Trener Czesław MICHNIEWICZ. Rezerwowi: Tobiasz, Ribeiro, Abu Hanna, Rose.

Sędziował Szymon Marciniak (Płock). Widzów: 23574. Żółte kartki: Paixao (31. faul), Gajos (65. faul), Nalepa (88. faul) – Nawrocki (38. faul), Luquinhas (56. faul), Mladenović (63. faul).

Piłkarz meczu – Jarosław KUBICKI


Fot. Piotr Matusewicz/PressFocus