Triumf po męczarniach. Legia Warszawa zdobywcą Pucharu Polski!

Legia zdobyła Puchar Polski. Mimo to trzeba powiedzieć wprost – poziom sportowy tegorocznego finału był na niskim poziomie. Dalekim od oczekiwań blisko 45 tysięcy kibiców zgromadzonych na Stadionie Narodowym.


Rywalizacja na Stadionie Narodowym od samego początku zapowiadała się na gorącą. Szczególnie tyczyło się to podopiecznych Marka Papszuna. Raków był niemiłosiernie wygwizdywany przez fanów Legii. Było ich zdecydowanie więcej, niż kibiców czerwono-niebieskich.

Jak u Hitchcocka

Rywalizacja rozpoczęła się od skandalu. Już w drugiej minucie Fran Tudor, wychodząc na czystą pozycję, został “skasowany” od tyłu przez Yuria Ribeiro. Prawdopodobnie wszyscy widzieli faul zawodnika Legii i czerwoną kartkę… Za wyjątkiem sędziego Piotra Lasyka.

Arbiter z Bytomia będąc kilka metrów od sytuacji nie dopatrzył się nieprzepisowego zachowania Portugalskiego stopera Legii. Dopiero reakcja wozu VAR wskazała sędziemu, że popełnił ewidentny błąd.

Szybka rozgrzewka

Częstochowianie napierali na bramkę Kacpra Tobiasza, jednak nie potrafili stworzyć sobie praktycznie żadnej sytuacji strzeleckiej. Tylko raz celnie uderzyli na bramkę Legii. Strzał został jednak zatrzymany przez Kacpra Tobiasza. Bramkarz “Wojskowych” rozgrzał się kilka minut wcześniej, gdy okazję stworzył sobie Vladislavs Gutkovskis.

Łotysz nawet, gdyby zdobył bramkę, to ta nie zostałaby uznana. Gutkovskis był na spalonym. “Wojskowi” także próbowali wyjść na prowadzenie. Podobnie jak w przypadku Rakowa byli nieskuteczni.

Pech go nie opuszcza

Legia jednak ograniczała się do kontrataków. Nie można im się dziwić, w końcu grali od 2 minuty w osłabieniu. Dodatkowo trener Kosta Runjaić zauważył, że Legia ma problem w defensywie. Stąd zdecydował się wprowadzić na boisko stopera, Maika Nawrockiego.

Raków także dokonał zmiany w defensywie. Boisko musiał opuścić w doliczonym czasie gry pierwszej odsłony Tomasz Petraszek. Kapitan Rakowa kilkanaście minut wcześniej ucierpiał i już wtedy wydawało się, że zostanie zmieniony. To kolejna sytuacja, gdy Petraszek w kluczowym momencie dla częstochowian doznaje kontuzji.

Emocji jak na lekarstwo

O ile pierwsza odsłona rywalizacji o Puchar Polski przyniosła sporo emocji, tak druga część była zdecydowanie mniej ekscytująca. Dynamika akcji spadła. Emocji poza murawą także było mniej niż przed przerwą. Nawet zejściu zespołów do szatni towarzyszyła większa dramaturgia.

W końcu ochrona zatrzymała zespół z Warszawy, aby Raków mógł opuścić murawę w spokoju oraz bez spięć z obu stron. To tylko wskazywało, że napięcie między obiema stronami jest duże. Problem w tym, że na murawie nie było to aż tak widoczne. Sytuację lekko poprawił Giannis Papanikolaou. Grek uderzył głową, jednak był to strzał niecelny. Gole w regulaminowym czasie nie padły. Aby rozstrzygnąć mecz potrzebna była dogrywka.

Męczarnia zakończona triumfem

Trzeba przyznać, że podstawowy czas gry nie należał do nazbyt interesujących. Jak pokazały kolejne minuty i dogrywka nie stała na wysokim poziomie. Poza strzałem Władysława Koczerhina trudno szukać w niej pozytywów. Decydowały więc rzuty karne.

W nich wydawało się, że nie znajdzie się zawodnik, który nie zmarnuje jedenastki. Bramkarze byli bezradni przy uderzeniach zawodników obu stron. Dopiero Mateusz Wdowiak zmarnował okazję. Puchar ostatecznie trafił do Warszawy. Legia zdobyła Puchar Polski po raz 20 w historii.


Legia Warszawa – Raków Częstochowa 0:0 (0:0) pd. karne: 6:5

LEGIA: Tobiasz – Jędrzejczyk, Augustyniak, Ribeiro – Wszołek, Kapustka (85. Celhaka), Josue (105. Baku), Slisz, Mladenović (105. Sokołowski) – Muci (43. Nawrocki), Pekhart (62. Rosołek). Trener Kosta RUNJAIĆ.

RAKÓW: Trelowski – Arsenić, Petraszek (45+2. Kun; 91. Długosz), Svarnas – Jean Carlos, Lederman (68. Nowak), Papanikolaou, Tudor – Lopez (98. Wdowiak), Gutkovskis (68. Piasecki), Koczerhin. Trener: Marek PAPSZUN.

Sędziował: Piotr Lasyk (Bytom). Widzów: 44701. Żółte kartki: Josue (8. dyskusja z arbitrem), Wszołek (10. faul), Runjaić (15. poza boiskiem, niesportowe zachowanie), Pekhart (59. faul), Augustyniak (79. faul), Kapustka (81. faul)- Carlos (13. faul), Arsenić (15. faul), Papszun (15. poza boiskiem, niesportowe zachowanie), Gutkovskis (27. faul) Czerwona kartka: Ribeiro (7. bezpośrednia, faul).


Fot. Adam Starszyński/PressFocus