Legia Warszawa. Co dalej z Emrelim?

Sprawa azerskiego napastnika Legii ciągle pozostaje nierozwiązana. Nadal nie wiadomo, czy 24-latek na wiosnę będzie reprezentował barwy „Wojskowych”.


Przedostatnia drużyna tabeli jako jedyna z ekstraklasy do wznowienia rozgrywek przygotowuje się nie w Turcji, ale w Dubaju. W mieście słynącym z przesytu bogactwa podobno nie ma jednak czasu na zwiedzanie, bo przed startem rundy wiosennej czeka piłkarzy wiele pracy – a przynajmniej taki przekaz stara się kreować stołeczny klub.

Nie ma ofert

Jak wiadomo z drużyną nie ma w Emiratach Mahira Emrelego. Napastnik z Azerbejdżanu wciąż trzyma się tego, że chce opuścić Legię wskutek wydarzeń, które miały miejsce w grudniu – czyli pamiętnego wtargnięcia chuliganów do klubowego autokaru, co poskutkowało pobiciem m.in. właśnie 24-latka. Sprawa jednak ciągnie się i ciągnie, a jej końca na razie nie widać. Lista zespołów zainteresowanych Emrelim wcale nie jest krótka, a wymienia się m.in. Dinamo Zagrzeb, Schalke, czołowe kluby węgierskie bądź drużyny z Turcji.

– Skądinąd wiem, że agenci przedstawiają sytuację w taki sposób, że Mahir jest wolnym zawodnikiem, co jest absolutną nieprawdą. Emreli jest graczem Legii. Toczy się postępowanie wyjaśniające i uważam, że mamy w nim potężne argumenty przemawiające na naszą korzyść. Osoby reprezentujące Mahira próbują pewnie oferować go jako wolnego zawodnika i może z tego wynika to zainteresowanie. Bo jeżeli mówimy o klubie, to żadne oferty za Emrelego nie wpłynęły – skomentował tę sprawę w rozmowie z TVP Sport dyrektor sportowy Legii, Jacek Zieliński.

Szkodzą piłkarzowi

Zatrudniony z końcem zeszłego roku na tym stanowisku Zieliński nie popiera sposobu, w jaki piłkarz rozgrywa całą sprawę. Uważa go za szkodliwy… także dla samego gracza. – To niekoniecznie wina Emrelego, a prawdopodobnie jego doradców. Sądzę, że bardzo źle rozgrywają ten temat. On jest naszym zawodnikiem. Wykorzystywanie incydentu z kibicami pod swoje potrzeby to próba głupiego działania. On przede wszystkim szkodzi sobie, drużynie i postrzeganiu siebie w przyszłości przez inne kluby.

To nie był najlepszy ruch z jego strony. Sprawa odbywa się teraz na poziomie dyskusji prawników. Wydaje mi się, że nasze argumenty są dość mocne, wyważone, natomiast przeciwna strona używa różnych argumentów, które często są nieprawdziwe. Nie wiem, czy oni zdają sobie z tego sprawę, czy niekoniecznie, ale dalej szkodzą piłkarzowi. Trudno powiedzieć, jak to się rozstrzygnie – wyjaśnił legijny punkt widzenia Zieliński.

Nie wiadomo na razie, kogo nowego pozyska tej zimy Legia oprócz ściągniętego z Piasta Patryka Sokołowskiego. Być może w transferowym planowaniu przeszkodzi działaczom fakt, że w ostatnim okresie rozliczeniowym – za poprzedni sezon – klub zanotował stratę netto w wysokości 34,7 mln złotych. To nie taki zły wynik, bo w 2018 roku „Wojskowym” ubyło 44,15 mln złotych. Rok później stracili 29,78 mln, a w 2020 osiągnęli zysk w postaci 7,5 mln złotych.


Fot. Rafał Oleksiewicz/PressFocus