Dotoczyć do końca

W Warszawie sezon mógłby się już teraz tak naprawdę skończyć.


Matematyka pozwala jeszcze wierzyć Legii w to, że Raków jakimś cudem nie zdobędzie mistrzostwa Polski lub że Pogoń zdoła ją dogonić na fotelu wicelidera, ale nie ma co się oszukiwać – musiałby się zdarzyć jeden z największych cudów w historii naszej piłki, aby „wojskowi” nie skończyli rozgrywek na drugiej lokacie. Biorąc pod uwagę, że z punktu widzenia Legii emocje sięgnęły zenitu we wtorek, po dźwignięciu Pucharu Polski, teraz trudno będzie jej w pełni zmotywować się na resztę ligowego grania. Choć tak po prawdzie wyjazd na Pogoń można jeszcze rozpatrywać w ramach ciekawego spotkania, w końcu zmierzą się ze sobą ekipy z ligowego podium.


Czytaj także:

A nader wszystko będzie to powrót do Szczecina trenera Kosty Runjaicia. Fetując zdobycie pierwszego trofeum z Legią, szkoleniowiec zapewne nie skupiał się jeszcze na tym, że wkrótce odwiedzi miasto, w którym mieszkał przez prawie pięć lat. Osiągał tam świetne wyniki i z przeciętnego ligowca przemienił Pogoń w jeden z najmocniejszych klubów ekstraklasy. Niemiec punktował tam ze średnią 1,59 na mecz, której w Szczecinie nie widzieli od dawien dawna, a już szczególnie w tak długim okresie.

W Warszawie Runjaiciowi udało się jednak dokonać tego, czego u „Portowców” nie dokonał nigdy nikt, nawet on – zdobyć trofeum. Dla 51-latka Puchar Polski jest pierwszym, jaki w ogóle podniósł w swojej trenerskiej karierze. Biorąc pod uwagę, że Legię przejmował po najgorszym od wielu lat sezonie, z sytuacją finansową wcale nie godną pozazdroszczenia, należy ocenić sezon w jego wykonaniu jako bardzo dobry.

Jasne, to wciąż największy klub Polski, ze świetnymi zawodnikami, ale na pewno potrzebował resetu, który Runjaić zapewnił. Dołożył trofeum do gabloty i wkrótce zajmie drugie miejsce w tabeli, co wcale nie było takie oczywiste, biorąc pod uwagę silną konkurencję, jaką legioniści mają obecnie w ekstraklasie.

– Najlepszą puentą (…) byłoby, gdyby Runjaić dostał nieoczekiwaną ofertę z 2. Bundesligi albo innego Limassolu, a za niego wskoczył Papszun – żartował na Twitterze komentator Canal+ Sport Tomasz Ćwiąkała. Niemiecki trener zmienił otoczenie, ale wciąż udowadnia, że zna się na swojej pracy, co wbrew pozorom wcale nie jest takie proste. Pozostaje teraz dograć sezon do końca i myśleć o przyszłości, która będzie trudniejsza niż przed rokiem. Wówczas bowiem Runjaić wchodził do Legii bez konieczności gry w europejskich pucharach. Teraz tego komfortu już nie doświadczy, tym bardziej że Warszawie marzy się przygoda taka, jaką mieli w Poznaniu.

(PTub)


Fot. Adam Starszyński/PressFocus



Pamiętajcie – jesteśmy dla Was w kioskach, marketach, na stacjach benzynowych, ale możecie też wykupić nas w formie elektronicznej. Szukajcie na www.ekiosk.pl i http://egazety.pl.