Falstart, który odbije się czkawką

Wiele o formie legionistów powiedział mecz eliminacjach Ligi Europy z gibraltarską Europą FC. Na terenie rywala zremisowali w katastrofalnym stylu 0:0. W rewanżu wygrali 3:0, ale nie prezentowali się przekonująco. Ostatnie minuty meczu przy Łazienkowskiej były wręcz komiczne. Dlatego kibice mogli zastanawiać się, jak ich zespół zaprezentuje się na tle drużyny, która w zeszłym sezonie pokazywała się z naprawdę dobrej strony, czyli Pogoni Szczecin.

– Trudno jest ocenić cokolwiek na podstawie tego spotkania. Zweryfikują nas następne mecze. Zdajemy sobie sprawę, że poprzeczka – począwszy od niedzieli – będzie szła wyżej – powiedział po meczu z Europą FC Aleksandar Vuković. I trener Legii miał rację – mecz z Pogonią zweryfikował jego drużynę dobitnie. Piłkarze ze stolicy, choć wyszli na prowadzenie 1:0, bardzo szybko je stracili. Ostatecznie przegrali 1:2 i to w pełni zasłużenie.

Najgorzej prezentowała się obrona. William Remy był zupełnie zagubiony, tracił piłkę w kuriozalny sposób i nie pomógł przy straconych bramkach. Słabo zagrał też Tomasz Jodłowiec, który miał być wsparciem dla stoperów. Mateusz Wieteska spisał się nieco lepiej, ale jego przyszłość w Legii stoi pod znakiem zapytania. Po MME był jednym z głównych kandydatów do zmiany barw klubowych. Choć piłkarz zaprzecza doniesieniom, jakoby miał propozycję z Włoch, to pewnym jest, że jego nazwisko znajduje się w notesie kilku skautów. Gdyby doszło do utraty tego obrońcy, to nie wiadomo, czy nie będzie jeszcze gorzej niż jest. Na ławce są oczywiście Igor Lewczuk i Iniaki Astiz, ale trudno powiedzieć, w jakiej są formie.

Legia obroniła honor

Z pozytywów cieszyć może na pewno postawa Sandro Kulenovicia. Chorwat strzelał gole zarówno w meczu z Pogonią, jak i z amatorami z Gibraltaru. Zresztą cała ofensywa Legii na papierze wygląda doskonale. Carlitos, Niezgoda, Kante i kontuzjowany Sanogo to napastnicy, którzy byliby czołowymi zawodnikami w każdym klubie w Polsce.

Trener Vuković ma twardy orzech do zgryzienia – jego drużyna wygląda na zupełnie niezgraną i wcale nie jest powiedziane, że jej kolejny przeciwnik – Kups Kuopi – będzie w czwartek do pokonania. Patrząc czysto teoretycznie, fińska liga jest wyżej w rankingu UEFA niż gibraltarska, dlatego prawdopodobnie będziemy świadkami kolejnych męczarni. Oprócz tego, w weekend warszawianie grają w Kielcach z Koroną. Mecze co 3 dni wydają się blokadą nie do przejścia dla polskich ekip.

Czy Legia dalej jest hegemonem ligi? Trudno powiedzieć. Porażka w wyścigu po tytuł obnażyła problemy zespołu. Aleksandar Vuković, mimo tego, że obejmował warszawską drużynę w momencie, gdy ta była wyżej w tabeli niż Piast Gliwice, nie dał rady utrzymać tego stanu rzeczy. Czy prezes Dariusz Mioduski popełnił błąd, pozostawiając go na stanowisku? Nie. Popełnił błąd, powierzając Serbowi prowadzenie Legii na dłużej niż jeden mecz.

Klub, który powszechnie jest uważany za corocznego kandydata do mistrzostwa kraju, nie może sobie pozwolić, by drużyną dowodził niedoświadczony trener. Vuković nie miał dotąd okazji do wykazania się, nawet na szczeblu regionalnym! Taka sytuacja nie dzieje się po raz pierwszy, bo przecież doskonale pamiętamy Romeo Jozaka, który nie był trenerem, tylko dyrektorem sportowym. Wtedy skończyło się to w miarę szczęśliwie, bo na mistrzostwie Polski, bo pałeczkę po Chorwacie przejął Dean Klafurić. Jak będzie tym razem?

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem

 

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ