Legia Warszawa. Jednak wszyscy zdrowi

Wychodzi na to, że szum wywołany wokół meczu Warty Poznań z Legią był zbędny.


Warszawski klub twierdzi, że kolejne testy dały u Tomasza Pekharta i Igora Lewczuka wynik negatywny. Lewczuk miał przed spotkaniem podwyższoną gorączkę, a Pekhart w przerwie przyznał się, że jest mu zimno i stracił węch – co mogło zwiastować zakażenie koronawirusem. To wszystko zdradził na konferencji pomeczowej trener Czesław Michniewicz i wywołał niemałą burzę.

Nerwowa atmosfera

Mnóstwo głosów zaczęło uderzać w warszawski klub, zarzucając mu skrajną nieodpowiedzialność, a niektórzy twierdzili wręcz, że takie zachowanie… może nawet skutkować konsekwencjami karnymi. Mimo tego, co wiedział trener, Lewczuk zagrał od początku do końca, a Pekhart został zmieniony dopiero w 74. minucie. Legia, o czym informowaliśmy także wczoraj, wydała po meczu dodatkowy komunikat z wypowiedzią Michniewicza, który dokładniej opisał wszelkie objawy Lewczuka, przyznając, że wspomniana temperatura wynosiła mniej więcej 37 stopni, a każde kolejne pomiary pokazywały prawidłowy wynik.

– Mamy obecnie czasy pandemii, wszystkim potrafi udzielić się nerwowa atmosfera. Każdy zawodnik ma przed meczem badaną temperaturę i nie inaczej było w przypadku Igora – to już słowa lekarza Legii Filipa Latawca, z którym rozmawiało TVP Sport.

– Trudno to nazwać stanem podgorączkowym. Sprawdzaliśmy to potem jeszcze kilka razy i za każdym razem wynik był już na normalnym poziomie. Zdarza się, że po wysiłku gracze mają podwyższoną temperaturę ciała. Temperatura w szatni, emocje, czasem błąd samego aparatu, to wszystko potrafi wpłynąć na pojedynczy pomiar i z tego powodu trzeba go czasem powtórzyć. Ściśle pilnujemy protokołu. Nie dopuszczamy do sytuacji, w której gracz mógłby być narażony na jakiekolwiek niebezpieczeństwo – wyjaśnił lekarz.

Obaj negatywni

Po meczu późnym wieczorem Legia wydała kolejny komunikat, gdzie przypomniała, że przed starciem z Wartą żaden zawodnik z kadry meczowej nie wykazywał objawów charakterystycznych dla Covida – że wszyscy mieli negatywny wynik testu, to akurat oczywiste. W komunikacie czytamy również, że Pekhart został po spotkaniu odizolowany od reszty i wrócił do Warszawy osobnym samochodem. Dodatkowo wczoraj „Wojskowi” poinformowali, że napastnik wraz z Lewczukiem zostali poddani jeszcze jednemu testowi na wirusa i w obu przypadkach wynik okazał się negatywny.


Czytaj jeszcze: Pół godziny i po meczu

– W całej sytuacji z Tomaszem Pekhartem bardziej chodziło o zaburzenia niż o całkowity zanik zmysłu – tłumaczył wcześniej Latawiec.

Negatywne testy Czecha i Polaka rozwiały chyba wszelkie wątpliwości dotyczące całego tego zamieszania. Wieszczonego przez niektórych walkowera dla Warty nie będzie, choć poznaniacy zdążyli wydać oświadczenie w całej tej sprawie, wyrażając zaskoczenie i zaniepokojenie tymi wydarzeniami. Beniaminek podkreślił również, że mimo okoliczności i gry piłkarzy, którzy w myśl medycznych zaleceń powinni zostać odsunięci, akceptuje boiskowe rozstrzygnięcie – czyli gładką porażkę 0:3. Swoich sąsiadów w najbliższą niedzielę, w hicie kolejki, będzie mógł pomścić Lech. Jednak zanim do tego dojdzie, obie drużyny czeka kolejna faza testów na koronawirusa.


Na zdjęciu: Tomasz Pekhart (z prawej) stoczył wiele pojedynków w piłkarzami Warty, którzy po meczu mogli mieć obawy o stan swojego zdrowia.

Fot. Paweł Jaskółka/Pressfocus