Legia Warszawa. Kontuzjowani, ale groźni

 

Legia jest faworytem niedzielnego spotkania z Piastem Gliwice. Warszawianie w 2020 roku imponują formą i w każdym meczu punktują, dzięki czemu wypracowali sobie niezłą przewagę w tabeli ligowej. Jednak nie ma co ukrywać – ich pozycja jest również skutkiem słabości konkurentów.

Gliwiczanie też grają w kratkę i fatalnie radzą sobie w meczach wyjazdowych. To nie wróży dla nich niczego dobrego.

Aleksandar Vuković zaznacza, że aktualne wyniki to skutek dobrze wykonanej roboty od lata. – To codzienna i systematyczna praca z drużyną. Dalej tego wymagany, aby rozwój zespołu był możliwy.

Robimy wszystko, żeby drużyna działała jak najlepiej. Aktualne rezultaty są efektem wcześniejszej harówki. To nie jest tak, że wykonaliśmy coś dobrze w ostatnim tygodniu. Za nami wiele pracy, którą zrobiliśmy wcześniej, nawet na początku sezonu – przy selekcji i budowaniu drużyny.

Jeżeli przestaniemy pracować, pójdziemy w drugą stronę – zaznaczył szkoleniowiec podczas piątkowej konferencji prasowej. Vuković, mimo krytyki na początku swojej pracy, wyprowadził drużynę na prostą. Na mecze Legii znów, po latach przerwy, patrzy się z przyjemnością.

Do rywalizacji z Piastem legioniści wyjdą nieco osłabieni. Urazu na treningu doznał Paweł Stolarski, a wciąż kontuzjowani pozostają William Remy i Igor Lewczuk. – Igor jest najbliżej powrotu do treningów.

Myślę, że od przyszłego tygodnia będziemy mogli na niego liczyć. „Stolar” przez kolejne dwa tygodnie będzie pewnie pracował indywidualnie, potem wróci do zajęć z zespołem. Trochę trudniej ocenić sytuację Remy’ego – skomentował sprawę trener Vuković.

Do tej trójki nieobecnych dołączył po ostatnim spotkaniu Tomas Pekhart. W meczu z Lechią jeden z gdańszczan upadł na kolano czeskiego napastnika. Uraz nie jest groźny, ale prawdopodobnie wyklucza go z gry w najbliższej kolejce.

Inaczej wygląda sprawa z Vamarą Sanogo, który nabawił się kontuzji w meczu pucharowym z Europą FC w lipcu minionego roku i jego powrót do końca rozgrywek jest mało prawdopodobny.

Formacja ofensywna, której częścią jest Sanogo, jest mocno poturbowana. Wielu napastników przewinęło się przez kadrę Legii w tym sezonie, aktualnie dwóch jest kontuzjowanych.

Jose Kante, który jeszcze rok temu był w Legii niepotrzebny i wypożyczony do Hiszpanii, teraz pozostał jedynym nominalnym napastnikiem i najważniejsze, że zdobywa gole. Czy w niedzielę Gwinejczyk znów wpisze się na listę strzelców?

 

Na zdjęciu: Stojący z lewej Vamara Sanogo i William Remy (drugi od lewej) nie pomogą Legii w walce o punkty z Piastem.