Legia Warszawa. Michniewicz w roli krawca

Do Warszawy przybyło dwóch Portugalczyków, który – po testach medycznych – podpiszą kontrakty z Legią.


Po tym, jak zespół warszawskiej Legii powrócił z Pragi, gdzie w pierwszym meczu eliminacji Ligi Europy zremisował 2:2 ze Slavią, sztab medyczny „Wojskowych” wystosował raport o stanie zdrowia piłkarzy, którzy w stolicy Czech ucierpieli.

Przypomnijmy, że Tomasz Pekhart skręcił na rozgrzewce staw skokowy, Bartosz Slisz – dzień przed meczem – doznał urazu więzadła pobocznego w kolanie, a Kacper Skibicki rozciął i stłukł łokieć. Lekarze Legii poinformowali, że przerwa we wszystkich trzech przypadkach potrwa „od kilku do kilkunastu dni”, a zatem trudno jest się spodziewać, że piłkarze ci będą dostępni na rewanż, który już w najbliższy czwartek rozegrany zostanie przy Łazienkowskiej.

Pozytywna informacja jest taka, że kontuzja Slisza, któremu wieszczono nawet dwa miesiące pauzy, nie jest tak poważna, jak początkowo sądzono.

Nie zmienia to jednak faktu, że Czesław Michniewicz jest w trudnej sytuacji przed meczem, który – po sześciu latach przerwy – może dać Legii udział w fazie grupowej LE. Szkoleniowiec mistrza Polski będzie musiał zabawić się w krawca, który – jak wiadomo – „kraje, jak mu materii staje”. Jakimś pocieszeniem, choć niewielkim, dla opiekuna Legii jest to, że do pełni sił powraca Mattias Johansson. Były reprezentant Szwecji w tym sezonie spędził na boisku jednak zaledwie 17 minut w meczach I rundy kwalifikacji LM z Bodoe/Glimt.

Później był kontuzjowany, następnie trenował indywidualnie, a od wczoraj ćwiczy już z drużyną. Trudno jest się w tej sytuacji spodziewać, że 29-letni Szwed wystąpi pojutrze przeciwko Slavii.

W miniony weekend Legia nie rozgrywała meczu ligowego. Jej rywal z takiej opcji nie skorzystał. „Seszivani” z takiej opcji nie skorzystali. Gdy rywalizowali o Ligę Mistrzów, to zdecydowali się na przełożenie spotkania, ale gdy z najważniejszych rozgrywek odpadli, postanowili grać w lidze. I idzie im znakomicie.

Podopieczni Jindrzicha Trpiszovsky’ego rozbili u siebie Banik Ostrawa aż 4:0, a szkoleniowiec postanowił oszczędzić kilku podstawowych zawodników. Niektórzy z nich zagrali tylko w drugiej połowie. Inni w ogóle nie wyszli na boisko. Ale szkoleniowiec mistrza Czech nie ma takich problemów personalnych, jak Czesław Michniewicz i może sobie pozwolić na to, by grać co trzy dni.

Wkrótce sytuacja kadrowa mistrza Polski powinna się poprawić. 24-letni lewy obrońca Yuri Ribeiro i o rok młodszy skrzydłowy, Rui Gomes, pod koniec zeszłego tygodnia przylecieli do Warszawy, a od niedzieli przechodzą testy medyczne przy Łazienkowskiej. Jeżeli nic nie stanie na przeszkodzie, to dwaj Portugalczycy zwiążą się z mistrzem Polski kontraktami.

Sympatycy „Wojskowych” są szczególnie zainteresowani tym, jak potoczy się temat pierwszego z wymienionych. Piłkarz ten, wychowanek Sportingu Braga, który terminował również w juniorskich zespołach Benfiki Lizbona, wygląda bowiem obiecująco, jeżeli chodzi o piłkarskie CV. Dwa ostatnie sezony spędził w Nottingham Forest, czyli na zapleczu angielskiej ekstraklasy, w której rozegrał 52 spotkania, strzelił gola i zanotował trzy asysty.

Ponadto zawodnik ten występuje na pozycji, którą właśnie zwolnił – przechodząc do Celtiku Glasgow – Josip Juranović. Trudno jest się jednak spodziewać, że Portugalczyk – nawet, jeżeli zdąży podpisać kontrakt i zostanie uprawniony do gry w Lidze Europy – był gotowy, aby już pojutrze stawić czoła Slavii.

Jeżeli chodzi o Rui Gomesa, to zawodnik ten – jak na razie – przymierzany jest do występów w drugim zespole Legii. Jeżeli obaj piłkarze zostaną graczami stołecznego klubu, to portugalska kolonia w Warszawie zwiększy się do pięciu zawodników. Barw „Wojskowych” bronią już, przypomnijmy, Andre Martins, Josue i Rafael Lopes. A po portugalsku mówi również Brazylijczyk Luquinhas.

Na zdjęciu: Czesław Michniewicz pracuje nad tym, jaki zespół – wobec osłabień personalnych – wystawić na rewanż ze Slavią Praga.

Fot. Paweł Jaskółka/Pressfocus