Legia Warszawa – Śląsk Wrocław. „Zaczarowana” Łazienkowska

Śląsk Wrocław na zwycięstwo z Legią na jej boisku czeka od ponad dziewięciu lat…


W przeddzień meczu ze Śląskiem trener Legii Czesław Michniewicz przyznał, że przy ustalaniu składu nie może uwzględnić nazwisk… trzynastu zawodników! Na liście rekonwalescentów znajdowali się Astiz, Cholewiak, Cierzniak, Hołownia, Kante, Kostorz, Muzyk, Miszta, Remy, Sanogo, Vesović oraz Wieteska, natomiast Bartosz Kapustka był na przymusowej izolacji. Mimo tak dużych problemów kadrowych rywala wrocławianie nie zdołali wyłamać zębów mistrzom Polski. Na zwycięstwo w stolicy Śląsk czeka ponad 9 lat, ostatnio zdobył komplet punktów na Łazienkowskiej 21 sierpnia 2011 roku.

Już w 7. minucie spotkania Artur Boruc wyjmował piłkę z siatki, lecz gol dla Śląska nie został zaliczony, bo strzelający głową Hiszpan Erik Exposito był na spalonym. Dla odmiany w 25 minucie z „dalekiej podróży” wrócili goście, bo po akcji Pawła Wszołka stojący na 3. metrze przed pustą bramką rywali Tomas Pekhart skiksował! Czeski wieżowiec zrehabilitował się 5 minut później, gdy po dośrodkowaniu Waldemara Soboty z rzutu wolnego główkował Piotr Celeban, ale wtedy swoje trzy grosze wtrącił właśnie Pekhart i skierował piłkę głową na korner.

Ostatni kwadrans I połowy to dominacja Legii, która stworzyła kilka groźnych sytuacji, ale bramkarz Śląska Matusz Putnocky zawsze był na posterunku i interweniował bez zarzutu. Raz, w 37 minucie, mógł się już uznać za pokonanego, lecz po kombinacyjnej akcji Luquinahasa z Michałem Karbownikiem ten ostatni strzelił płasko po ziemi, lecz tylko „ostemplował” słupek.

Co się jednak odwlecze… W 47 minucie po dośrodkowaniu z lewej flanki obrońca wrocławian Dino Sztiglec wybił piłkę głową. Za polem karnym dopadł do niej Josip Juranović i kapitalnym uderzeniem lewą nogą nie dał Putnockiemu żadnych szans na skuteczną interwencję. Futbolówka bynajmniej nie wpadła w „okienko” bramki Śląska, jak widzieli to oczyma wyobraźni niektórzy komentatorzy, lecz była poza zasięgiem rąk bramkarza gości. Drugi cios pilkarze Śląska zainkasowali w najmniej spodziewanym momencie. W 73 minucie Luquinhas płasko zagrał w pole karne, Putnocky miał już piłkę w rękach, lecz nieoczekiwanie „wypluł” ją przed siebie. Do futbolówki dopadł Pekhart i dopełnił formalności.

Gościom nadzieję na uratowanie remisu dał Artur Jędrzejczyk, który zachował się jak junior, wykładając piłkę jak na tacy Fabianowi Piaseckiemu. Napastnik Śląska skwapliwie skorzystał z tego prezentu i skorygował wynik.

Legia Warszawa – Śląsk Wrocław 2:1 (0:0)

1:0 – Juranović, 47 min (bez asysty), 2:0 – Pekhart, 73 min (bez asysty), 2:1 – Piasecki, 81 min (bez asysty).

Legia Warszawa: Artur Boruc – Josip Juranovic, Igor Lewczuk, Artur Jędrzejczyk, Filip Mladenovic – Paweł Wszołek, Bartosz Slisz, Walerian Gwilia (77. Domagoj Antolic), Michał Karbownik (82. Rafael Lopes), Luquinhas – Tomas Pekhart (90. Joel Valencia).

Śląsk Wrocław: Matus Putnocky – Piotr Celeban, Mark Tamas, Wojciech Golla, Dino Stiglec – Lubambo Musonda (75. Piotr Samiec-Talar), Krzysztof Mączyński, Waldemar Sobota (75. Maciej Pałaszewski), Mateusz Praszelik (66. Marcel Zylla), Robert Pich (76. Bartłomiej Pawłowski) – Erik Exposito (66. Fabian Piasecki).

Sędziował Sebastian Jarzębak (Piekary Śląskie). Asystenci: Radosław Siejka (Łódź) i Andrzej Krzysztof Myrmus (Skoczów). Mecz bez udziału publiczności. Czas gry 95 min (46+49). Żółte kartki: Slisz (28. faul) – Tamas (77. faul).

Piłkarz meczu LUQUINHAS.


Na zdjęciu: Powrót Mateusza Praszelika („fruwa w powietrzu) na Łazienkowską nie był udany, jego Śląsk przegrał z Legią. Powody do zadowolenia miał natomiast Brazylijczyk Luquinhas.

Fot. Rafał Oleksiewicz/PressFocus