Legia Warszawa. To dopiero pierwsza połowa

Trener Czesław Michniewicz tonuje nastroje po wyjazdowej wygranej 3:2 z FK Bodo/Glimt w I rundzie eliminacji Ligi Mistrzów.


Wynik 3:2 niczego nie przesądza, to dopiero pierwsza połowa. Przed nami jeszcze trudniejszy rewanż, bo wiemy już o sobie wszystko – studził głowy Czesław Michniewicz, trener Legii Warszawa, po wtorkowym zwycięstwie w Norwegii, znacznie przybliżającym mistrzów Polski do drugiej z czterech rund eliminacyjnych Ligi Mistrzów. W niej – w razie awansu – powinno być już łatwiej, skoro przeciwnikiem będzie maltański Hibernians FC albo estońska Flora Tallin. W takiej dyspozycji, jak za Kołem Podbiegunowym, o rezultat będzie można być spokojnym. Ale najpierw trzeba skończyć to, co się zaczęło, i pokonać pierwszą przeszkodę.

Nie mogą się doczekać

Problemy kadrowe, rywal jak na tę fazę eliminacji klasowy i będący w trakcie sezonu, wiceliderując norweskiej ekstraklasie, do tego sztuczna nawierzchnia… To wszystko nie przeszkodziło Legii w odniesieniu zwycięstwa.

– Było to dla nas pierwsze spotkanie o punkty. Mieliśmy z tego powodu pewne obawy. To był test, jak będziemy wyglądać fizycznie, dodatkowo na innej nawierzchni niż zwykle. Boisko było bardzo dobre jak na sztuczną nawierzchnię. Za nami bardzo dobry mecz w wykonaniu obu zespołów. Widzieliśmy składne akcje i gole. Zagraliśmy dobre spotkanie, ale rywale również byli w dobrej dyspozycji. Chciałbym podziękować za miłe i profesjonalne przyjęcie. U nas będzie inna nawierzchnia i inna atmosfera. Nie możemy się doczekać gry przed własnymi kibicami – przyznawał szkoleniowiec Legii.



Słoweniec za Czecha?

Przy Łazienkowskiej mogą być szczęśliwi ze znakomitego debiutu Mahira Emreliego. Azerski napastnik, sprowadzony z Karabachu Agdam, zdobywał już bramki w sparingach, a dobrą dyspozycję udokumentował też w Bodo, strzelając 2 gole.

– Zrobił to, co do niego należy. Kiedy wchodzisz do nowego klubu z dwiema bramkami, to zaufanie od razu rośnie. Nikt nie będzie liczył mu minut bez gola. Zawsze chcę, aby napastnik pomagał też w defensywie i Mahir realizował to zadanie, ale będziemy z nim rozmawiać i dawać kolejne wskazówki – podkreślał Michniewicz. Aż do niedzieli wolne ma Tomas Pekhart, który – podobnie jak Josip Juranović – otrzymał urlop z racji udziału w Euro 2020. Możliwe zresztą, że czeski napastnik opuści Łazienkowską. Ma jeszcze tylko rok kontraktu, oczekuje jego prolongaty i podwyżki. Równocześnie Legia podpisała menedżerowi 32-latka zgodę na poszukiwanie nowego pracodawcy. Jeśli Emerli będzie grał tak, jak we wtorek, to strata zostanie zrekompensowana, choć oczywiście wtedy mistrzowie Polski będą musieli sprowadzić jeszcze jakiegoś napastnika. Mówi się, że mógłby nim być Haris Vukcić, 29-letni reprezentant Słowenii, występujący ostatnio w Realu Saragossa.


Fot. Legia Warszawa