Legia Warszawa. Wkurzeni sami na siebie

Po dobrym wejściu w rundę wiosenną Legia znowu straciła formę. Wszyscy w Warszawie mają już dość tego sezonu.


Jak idzie „wojskowym” w bieżących rozgrywkach, wie już chyba każdy. Gdy zespół został objęty przez trenera Aleksandra Vukovicia, nie do końca wiedziano, co o tym wszystkim myśleć. Szybko jednak okazało się, że Serb, mający klub w sercu, dał efekty, wyciągnął zespół ze strefy spadkowej i (prawie na pewno) zapewnił utrzymanie. Na nic więcej jednak nie było go stać. Legia odpadła z Pucharu Polski, straciła szanse na 4. miejsce w tabeli, a ostatnio… znów wpadła w dołek. Warszawiacy przegrali 4 z ostatnich 5 spotkań (licząc Puchar Polski), tylko jedno remisując.

– Jesteśmy na siebie źli. Ten sezon jest dla nas bardzo trudny i nieudany, przyszły musi być zupełnie inny. Trzeba wejść w rozgrywki z nową energią i wiarą w to, że najgorsze już za nami. Legia walczy o najwyższe cele i tak musi to wyglądać w najbliższych miesiącach – mówił cytowany na klubowej stronie Patryk Sokołowski, legijny wychowanek, który zimą wrócił do Warszawy, opuszczając Piasta Gliwice. Biorąc do siebie czołowego środkowego pomocnika ekstraklasy, ustępujący mistrz Polski wykonał świetny ruch. Problem w tym, że zepsucie sezonem, jakim przesiąknięci byli warszawiacy, odbiło się także na Sokołowskim. Piłkarz nie odmienił drużyny. Wejście w nowy zespół nie było dla niego w pełni udane, choć wyniki „wojskowych” uległy poprawie. Przynajmniej na jakiś czas.

27-latek w stołecznej ekipie zagrał w tym sezonie w 12 ligowych meczach, w 8 z nich będąc piłkarzem pierwszego składu. Opuścił tylko grę z Rakowem. Nie zdobył żadnej bramki, choć ogólnie ma ich na koncie już 5 – ale wszystkie pamiętające jesień w Piaście. Rzecz jasna nie to należy do jego głównych zadań i nie to jest dla samego Sokołowskiego najważniejsze.

– Legia to dla mnie drugi dom. Spędziłem tu mnóstwo czasu. Pasja i miłość zostały we mnie zaszczepione od najmłodszych lat. Tata zaczął zabierać mnie na mecze, jak miałem trzy, cztery lata. Od tego czasu zawsze co dwa tygodnie byłem na stadionie i dopingowałem Legię. Nie wyobrażałem sobie, żeby nie być obecnym na meczu domowym. Później do tego doszły treningi. Na Łazienkowskiej spędzałem tyle samo czasu, co w rodzinnym domu. Czułem i czuję cały czas, że to moje miejsce – przyznał Sokołowski.

Z tego powodu pomocnik także jest dla Legii istotny. Choć gra w niej już pół roku, ciągle można go uznawać za świeżą kres. To legionista z krwi i kości, który do pierwszej drużyny „wojskowych” trafił jednak bardzo na okrętkę. Gdy latem zespół zostanie przejęty przez nowego szkoleniowca (na ten moment wszystko wskazuje Kostę Runjaicia), a kadra będzie solidnie przebudowywana, Sokołowski będzie tym, na którym warszawiacy będą chcieli się oprzeć. Bo 27-latek da Legii nie tylko jakość sportową, ale także duże wsparcie mentalne.

– Chcę pokazywać w Legii 100 procent zaangażowania i woli walki. Ten klub nigdy nie był i nigdy nie będzie mi obojętny. Legia dała mi bardzo dużo i zamierzam jej oddać tyle samo, a może nawet więcej – zadeklarował zawodnik.


Fot. Łukasz Sobala / PressFocus