Legia wciąż jest w kryzysie

Mecz z Cracovią zakończył się zasłużoną porażką drużyny Marka Gołębiewskiego.


Po przerwaniu serii porażek w meczu z Jagiellonią, piłkarze Legii przyjechali do Krakowa, aby udowodnić, że zeszłotygodniowe zwycięstwo nie było dziełem przypadku. Zawodnicy Marka Gołębiewskiego dobrze rozpoczęli spotkanie, od początku starając się zdominować przeciwników. Byli też bardzo bliscy otwarcia wyniku spotkania. Świetnym podaniem w pole karne popisał się Josue.

Piłkę przejął Kacper Skibicki i wydawało się, że zdobycie przez niego bramki jest nieuniknione. Jednak 20-latkowi zabrakło być może doświadczenia i nie udało mu się umieścić piłki w siatce. Trzeba też przyznać, że świetnie w tej sytuacji zachował się Karol Niemczycki. Golkiper gospodarzy przy tej i przy kilku innych sytuacjach stawał na wysokości zadania.

Cracovia w pierwszej połowie nie miała zbyt wielu okazji do zdobycia gola, ale mimo to udało im się pokonać Artura Boruca. Po dośrodkowaniu Michala Siplaka futbolówkę w polu karnym przejął zupełnie niepilnowany Pelle van Amersfoort. Holender zdołał przyjąć piłkę i uderzył nie do obrony.

Po przerwie krakowianie mogli podwyższyć prowadzenie. W 53. minucie wyszli z bardzo groźną kontrą, która zakończyła się strzałem Jakuba Myszora. Tylko świetna interwencja Boruca, dla którego był to setny mecz w najwyższej klasie rozgrywkowej w Polsce, uchroniła mistrzów Polski przed utratą kolejnego gola.

Głównym zadaniem Legii było zdobycie gola, a to zawodnicy Jacka Zielińskiego przez pierwsze 20 minut drugiej połowy częściej znajdowali się pod „16” warszawian. Legioniści mieli sporo szczęścia – strzał z dystansu Otara Kakabadze z 64. minuty zatrzymał się na słupku. Te kilka akcji „Pasów” pokazały Legii, że musi być cały czas skoncentrowana w defensywie.

Goście starali się przejść do ofensywy, ale długo nie udawało im się stworzyć żadnego zagrożenia pod bramką Cracovii. Aktywny był Josue. Portugalczyk brał udział właściwie w każdej akcji, cały czas był pod grą. Starał się rozgrywać piłkę, ale rzadko jego partnerzy z zespołu byli w stanie przewidzieć, co zrobi.

Im dłużej trwał mecz, tym bardziej poirytowany był Josue i cały zespół Legii. Rozpaczliwie zaczęli szukać swoich szans, wielokrotnie wrzucali piłkę w pole karne, ale dośrodkowania te nie były w stanie zaskoczyć obrony z Krakowa, przez co mecz zakończył się zwycięstwem „Pasów”.


Cracovia – Legia Warszawa 1:0 (1:0)

1:0 – van Amersfoort, 20 min (asysta Siplak)

CRACOVIA: Niemczycki – Rapa, Jugas, Siplak – Kakabadze, Lusiusz (53. Rasmussen), van Amersfoort, Pestka – Hanca, Piszczek (65. Rivaldinho), Myszor (82. Rakoczy). Trener Jacek ZIELIŃSKI. Rezerwowi: Hroszszo, Bracik, Rocha, Sadiković, Knap, Loshaj.

LEGIA: Boruc – Nawrocki, Wieteska, Hołownia (46. Nawotka), Ribeiro – Josue, Slisz – Skibicki (46. Gomes), Luquinhas (84. Ciepiela), Mladenović (68. Pekhart) – Emreli (58. Włodarczyk). Trener Marek GOŁĘBIEWSKI. Rezerwowi: Miszta, Martins, Charatin, Celhaka.

Sędziował Jarosław Przybył (Kluczbork). Żółte kartki: Hanca (9. faul), Lusiusz (35. faul), van Amersfoort (90+5. faul) – Luquinhas (15. faul), Wieteska (41. faul), Josue (90+4. niesportowe zachowanie).

Piłkarz meczu – Karol NIEMCZYCKI


Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus