Legijny kierunek wschodni

Z Warszawy bliżej jest na Wschód niż na Zachód. W takim też kierunku poszły zimowe ruchy transferowe Legii, na które trzeba było czekać dość długo.


Dyrektor sportowy stołecznego klubu, Radosław Kucharski, nie miał łatwego okresu. Jeszcze latem Legia była chwalona za dokonane ruchy transferowe, lecz sezon zweryfikował nowe nabytki, które nie podołały najważniejszemu – europejskim pucharom.

Kasa pusta

Dlatego w ciągu następnych miesięcy można było usłyszeć, że pozycja Kucharskiego nie jest już taka mocna. Kolejnym kłopotem było zresztą to, co w kontekście Legii powtarzane jest od dawien dawna – że w stolicy mają problemy z pieniędzmi.

Choć warszawiacy są pod wieloma względami organizacyjnymi największym klubem w Polsce, to największe są w nim także wydatki, a w pokryciu tych zdecydowanie nie pomaga regularny już brak gry w Europie. Dziury w budżecie pomagają zasypać sprzedaże, choćby Radosława Majeckiego czy Michała Karbownika, ale to i tak za mało.

Zimą Legia zwolniła miejsce w budżecie płacowym. Z zespołu zniknęli Domagoj Antolić, William Remy, Vamara Sanogo, Paweł Stolarski oraz Jose Kante. Kucharski jednak przez większość czasu musiał zmagać się z ograniczeniami finansowymi, bo nawet jeśli dogadał się z jakimś klubem, to problemem okazywały się oczekiwania piłkarza. I nie chodzi tutaj nawet o Kamila Grosickiego, który w Anglii zarabia podobno ok. 800 tysięcy złotych na miesiąc – najlepiej zarabiający w ekstraklasie Artur Jędrzejczyk inkasuje dla porównania 200 tysięcy miesięcznie.

Ukraińcy do odkurzenia

W końcu jednak Legia zaczęła ściągać piłkarzy, a zdecydowała się spojrzeć na – bądźmy szczerzy – europejskie peryferia: Ukrainę, Białoruś oraz Albanię. Dwóch zawodników przyszło z Dynama Kijów, czyli klubu, który jest akurat zdecydowanie mocniejszy niż Legia. Jednak Ukraińcy, 22-letni Nazarij Rusyn (napastnik) i 28-letni Artem Szabanow (stoper), łącznie w tym sezonie spędzili na boisku jakieś 200 minut.

Pierwszy z nich jeszcze nie tak dawno był określany jako spory talent – ale tak po prawdzie to wielu młodych graczy dostaje taką łatkę. Pierwszą rundę poprzednich rozgrywek spędził na udanym wypożyczeniu w Zorii Ługańsk, skąd potem Dynamo postanowiło go przedwcześnie ściągnąć. W Kijowie jednak Rusyn nie sprawdzał się – albo się leczył, albo po prostu nie łapał na granie, dlatego Ukraińcy chcieli go jak najszybciej wypożyczyć. Wtedy pojawiła się Legia.

Z kolei Szabanow po prostu przegrał rywalizację o skład, także z racji filozofii odmładzania drużyny przez Dynamo – choć na jesień zagrał niezłe spotkanie z Barceloną w Lidze Mistrzów. 28-latek chciał grać, więc – jak Rusyn – udał się na półroczne wypożyczenie do Warszawy, gdzie Legia w obu tych przypadkach ma opcję wykupu.

Mentalność Ronaldo

Ogranym zawodnikiem jest natomiast napastnik (lub skrzydłowy) z Uzbekistanu, Jasur Jakszibojew, pierwszy gracz tej nacji w historii ekstraklasy. W poprzednim roku w lidze białoruskiej (grającej systemem wiosna-jesień) w barwach dwóch zespołów zdobył aż 16 goli (był wicekrólem strzelców) i 6 asyst, a do Legii trafił w ramach transferu definitywnego. Pieniądze dostał jednak uzbecki Pachtakor Taszkient, który wypożyczył Jakszibojewa na Białoruś, a którego ten jest wychowankiem. Do Warszawy przychodzi więc w pełnym gazie.


Czytaj jeszcze: Mistrz efektownie powrócił na tron

Dobry okres miał również Ernest Muci, który do Polski przybył nie ze wschodu, ale z południa, z Albanii, gdzie w zeszłym roku został naznaczony mianem największego talentu ligi. To napastnik z rocznika 2001, który z Legią związał się aż na 4,5 roku, co pokazuje, że w stolicy wiążą z nim spore nadzieje.

W lidze albańskiej Muci, wychowanek KF Tirany, zagrał w karierze 49 razy, zdobył 13 goli i 5 asyst, a oprócz swojego macierzystego klubu jest także kibicem Realu Madryt i… Cristiano Ronaldo, którego mentalność stara się podpatrywać. Transfer do Polski nazwał spełnieniem swoich marzeń i liczy na wielką karierę.


Na zdjęciu: Artem Szabanow (z prawej) to na razie jedyny nowy piłkarz Legii, który zaliczył debiut.

Fot. Adam Starszyński/PressFocus