Lekcja do zapamiętania

Wszyscy grają w podobnym stylu, ale jedni robią to trzy razy szybciej i na tym polega różnica między nami i najlepszymi – te słowa trenera GKS-u Tychy, [Andreja Gusowa], wypowiedziane podczas konferencji przed Ligą Mistrzów, sprawdziły się co do joty podczas drugiego rozegranego w Tychach spotkania – ze szwedzkim zespołem Skelleftea AIK. Porażka 1:8 jest bolesna, ale to wykładnik różnicy umiejętności między tym drużynami. Tę lekcję mistrzowie kraju zapewne zapamiętają długo, wszak nie zwykli przegrywać w takich rozmiarach.

Absencja defensorów

Spotkanie z IFK Helsinki okazało się niezbyt szczęśliwe dla obrońców GKS-u – Słowaka Petera Novajovsky’ego oraz Czecha Michaela Kolarza. Ten pierwszy oberwał krążkiem, a drugiemu odnowiła się kontuzja nogi. Ich absencja była nader widoczna, bo gra na sześciu obrońców musiała kosztować sporo sił, tym bardziej że szwedzki zespół grał szybko i zdecydowanie. Szansę debiutu w LM otrzymał Marcin Horzelski, mimo małego doświadczenia nawet w polskiej ekstraklasie.

Szwedzki zespół w inauguracyjnym meczu LM dość nieoczekiwanie przegrał po karnych w Bolzano. Strata punktów najwyraźniej podziałała na niego mobilizująco. Od pierwszego gwizdka w tercji tyszan wiele się działo. Na dodatek już w 95 sek. John Murray otrzymał karę i hokeiści GKS-u przeżywali oblężenie – zaledwie 3-4 razy zdołali wybić krążek z własnej tercji. Gola nie stracili, ale tylko kwestią czasu było, kiedy szybsi i bogatsi w umiejętności techniczne rywale trafią do bramki. Jako pierwszy zrobił to mistrz świata z 2013 roku i legenda szwedzkiego klubu – Jimmie Ericsson, który uderzył płasko i Murray był bez szans. I… zaczął się mecz do „jednej” bramki. Kolejne gole były dziełem Patrika Norena i Oscara Moellera, byłego napastnika Los Angeles Kings. Jeżeli ktoś miał jakiekolwiek złudzenia przed meczem, to po pierwszej odsłonie został ich pozbawiony. Statystyki też były wielce wymowne: tyszanie oddali trzy celne strzały, zaś ich rywale 19.

Nad przepaścią

Mistrzowie Polski II tercję rozpoczęli z animuszem, ale szybko zostali ostudzeni przez Filipa Berglunda, który po raz kolejny zaskoczył Murraya. Była też krótka chwila radości, bo Kamil Górny silnie uderzył z niebieskiej linii, zaś Alex Szczechura przekierował krążek do bramki gości. Tylko że potem Bartłomiej Pociecha wyłożył krążek… Edwinowi Hedbergowi, a ten sytuacji sam na sam raczej nie marnuje.

Wtedy trener Gusow zdecydował się na zmianę w bramce. Stanął w niej 20-letni Kamil Lewartowski, który w poprzednim sezonie rzadko miał okazję w występować w meczach ligowych. Gusow – jak się okazało – postąpił słusznie, bo Lewartowski spisywał się nadspodziewanie dobrze.

Mistrzowie kraju otrzymali surową lekcję, ale można było jej oczekiwać, skoro przyszło grać z zespołem, który celuje w końcowe zwycięstwo. Tyszanom nie można odmówić ambicji, ale nie było cienia wątpliwości, że wszystkie atuty były po stronie gości. Teraz Gusow musi tak ustawić zajęcia, by hokeiści odzyskali siły i za kilka dni ze Skandynawii nie wyjeżdżali workiem goli.

Andrej GUSOW: – Tak szybko grających rywali już dawno nie widziałem. Inna sprawa, że górowali nad nami w każdym elemencie. Taki zespół mógłby z powodzeniem grać w KHL, w której na pewno nie byłby najsłabszy. A my musimy na spokojnie przeanalizować to spotkanie, by w rewanżu zaprezentować lepiej. Te występy pokazują, w jakim miejscu jesteśmy.

 

GKS TYCHY – SKELLEFTEA AIK 1:8 (0:3, 1:4, 0:1)

0:1 – Ericsson – Lindstroem (5:25), 0:2 – Noren – Aaltonen – M. Olimb (11:37), 0:3 – Moeller
(13:26), 0:4 – Berglund – Holloway – L. Andersson (24:39), 1:4 – Szczechura – Górny – Bryk
(26:00), 1:5 – Hedberg (27:30, w osłabieniu), 1:6 – Granberg – M. Olimb (32:08), 1:7 – Pudas –
Ericsson (34:08), 1:8 – Djuse – Aaltonen (49:07).

Sędziowali: Robin Szir (Czechy) i Przemysław Kępa – Paweł Kosidło i Wiktor Zień. Widzów
2318.

TYCHY: (2) Murray (40.00. Lewartowski); Pociecha – Ciura, Bryk – Górny, Horzelski – Kotlorz;
Kogut – Galant – Witecki (2), Klimenko (2) – Komorski – Michnow, Szczechura (2) – Cichy (4) –
Sykora, Gościński – Rzeszutko – Bagiński, Jeziorski, Kalinowski. Trener Andrej GUSOW.

SKELLEFTEA: Lindvall; Noren (4) – Pudas, Djuse – Granber, Lindgren – Berglund, Stenvall;
Ericsson – M. Olimb (2) – Aaltonen, Andersson – Berggen (2) – Holloway, Moeller – L.
Lindstroem – J. Lindstroem, Hedberg (2) – Wingerli (2) – A. Eriksson. Trener Tommy
SAMUELSSON.
Kary: Tychy – 12 min., Skelleftea – 10 min.

Liczby meczu
19 – tyle razy celnie tyszanie strzelali na bramkę Gustafa Lindvalla.
47 – tyle uderzali celnie goście na tyską bramkę.