Lekkoatletyka. Brakuje jakości…

O powtórzeniu wyczynu z trzech ostatnich imprez nawet nie mamy co marzyć, ale ośmiu medali możemy się spodziewać. To jednak nasza optymistyczna prognoza.


Kalendarz lekkoatletyczny – ze względu na pandemię – uległ zaburzeniu. W tym sezonie, zapewne wyjątkowo, najpierw odbyły się mistrzostwa świata w Eugene, gdzie 45-osobowa ekipa biało-czerwonych zdobyła 4 medale (złoty i 3 srebrne). Już na początku sezonu działacze związkowej centrali zapowiedzieli, że podczas mistrzostw Europy w Monachium reprezentacja będzie zdecydowanie liczniejsza, bo znajdą się w niej zawodnicy młodszego pokolenia, którzy będą zdobywali doświadczenie, niezbędne w przyszłych startach. Ostatecznie ekipa liczy 81 pań i panów, co oznacza, że jest o 4 osoby mniejsza niż 4 lata temu w Berlinie. Wówczas biało-czerwoni zdobyli 12 krążków (7 złotych, 4 srebrne, brązowy), ale obawiamy się, że ta grupa nie będzie w stanie powtórzyć tego wyczynu. Ale po kolei…

Duet pewniaków

Paweł Fajdek i Wojciech Nowicki, nasz „eksportowy” duet młociarzy, znów należy do głównych kandydatów do podium. Obaj wydają się poza zasięgiem najgroźniejszych rywali: Norwega Eivinda Henriksena oraz Francuza Quentina Bigota. W poprzednich mistrzostwach na najwyższym stopniu stanął Nowicki, a Fajdek był o stopień niżej. Teraz jednak role mogą się odwrócić, bo 5-krotny mistrz świata, podopieczny Szymona Ziółkowskiego, mistrza olimpijskiego z Sydney, znajduje się w nieco lepszej formie. Ciekawi jesteśmy występu młodego Marcina Wrotyńskiego, który ma już za sobą start na MŚ.

Ach, co to był za duet… Teraz możemy tylko wzdychać i wspominać. Michał Haratyk i Konrad Bukowiecki w Berlinie nie mieli sobie równych, ale wówczas pchali kulę w granicach 21,70, a dziś o ponad metr bliżej. Obaj nie zdołali zakwalifikować się do szerokiego finału MŚ, ale teraz mają nieco łatwiejsze zadanie, bo przecież odpadają świetni Amerykanie oraz Nowozelandczyk Tom Walsh. A może nastąpi cudowne przebudzenie naszych kulomiotów…

W konkurencjach technicznych zabraknie dwóch gwiazd: młociarki multimedalistki Anity Włodarczyk oraz oszczepniczki Marii Andrejczyk, które mają problemy zdrowotne. Malwina Kopron, brązowa na igrzyskach z Tokio, w tym sezonie wyraźnie obniżyła formę i „wdrapanie” się na podium byłoby jej sporym sukcesem. 4 lata temu kulę najdalej pchała Paulina Guba (19,33), która zdobyła swój debiutancki medal od razu złoty. Obrończyni tytułu miała w poprzednim sezonie kłopoty ze zdrowiem i teraz jej wyniki są duże gorsze. W Berlinie mieliśmy 6 krążków w konkurencjach technicznych, a teraz możemy mieć o połowę mniej i to w porywach.

Panie przodem

Sporo szumu było wokół startu na MŚ naszych specjalistek na jedno okrążenie. Wiele sobie obiecywaliśmy, ale ostatecznie skończyło na 8. miejscu Anny Kiełbasińskiej w biegu indywidualnym oraz na 4. lokacie sztafety mieszanej. Przede wszystkim zawiodła sztafeta 4×400 pań, która nie zdołała się zakwalifikować do finału. Teraz liczymy na pełną rehabilitację, zarówno w biegu indywidualnym, jak i rozstawnym. Natalia Kaczmarek podczas Diamentowej Ligi na Stadionie Śląskim przebiegła w czasie 49,86, drugim w historii tej konkurencji w naszym kraju. Justyna Święty-Ersetic broni tytułu, ale daleko jej do mistrzowskiej formy. Niemniej mamy prawo liczyć na dobry występ sztafety, choć o obronę złota będzie trudno.

Pia Skrzyszowska, 21-letnia płotkarka zadziwia wysoką i stabilną formą. Rekord życiowy „wyśrubowała” na poziomie 12,51 sek. (młodzieżowy rekord Europy). Warszawianka marzy o miejscu na podium i jest w stanie je zdobyć. Gdy staje na starcie, nie kalkuluje, pragnąc jak najszybciej pokonać 100 m. W Monachium moglibyśmy liczyć na szybkie biegi Ewy Swobody na 100 m i ewentualne zejście poniżej 11 sekund, jednak ostatnie kłopoty zdrowotne pokrzyżowały plany sprinterki z Żor. W tej sytuacji miejsce w finale na pewno będzie dla niej sukcesem.

Sofia Ennaoui powoli zapomina o chorobach z poprzedniego sezonu. Filigranowa biegaczka o walecznym sercu w Eugene była 5. Teraz pewnie marzy o powtórzeniu sukcesu z Berlina, gdzie sięgnęła po wicemistrzostwo. Wydaje się, że wynik w granicach 4 minut albo ciut niżej daje takie gwarancje. W biegu na 800 m wystartują: Adrianna Czapla, Anna Wielgosz oraz Angelika Sarna i nie wykluczamy miłej niespodzianki. Obecność w finale jednej z nich wydaje się obowiązkiem.

Katarzyna Zdziebło, podwójna wicemistrzyni świata, chodziarka-lekarka, zapewne będzie w gronie kandydatek do podium w chodzie na 20 km. Mamy nadzieję, że jej organizm odpowiednio się zregenerował po niezwykle udanych (srebro na 20 i 35 km) MŚ w Stanach Zjednoczonych i znów będzie nadawała tempo na krótszym dystansie. Możemy się również spodziewać dobrego występu specjalizującej się w 7-boju Adrianny Sułek. Niedawno tegoroczna halowa wicemistrzyni świata dzielnie walczyła na stadionie w Eugene, a uzyskując 6672 pkt poprawiła 37-letni rekord Polski (należał do Małgorzaty Nowak – 6616) i zajęła 4. miejsce.

Skok na podium?

Damian Czykier w tym sezonie biega szybko i skutecznie. Poprawił rekord kraju na wysokich płotkach(13,25), w Eugene zajął 4. miejsce, ale teraz chciałby wskoczyć na podium. Ma na to realne szanse, ale to niezwykle loteryjna konkurencja; wystarczy drobny błąd, by cały wysiłek został zniweczony. 30-latek marzy o medalu i odgraża się, że do igrzysk w Paryżu będzie biegał jeszcze szybciej. W poprzednich ME Adam Kszczot wygrał na 800 m, zaś Marcin Lewandowski był 2. na 1500 m. Obaj „żelaźni” rycerze „królowej sportu” na początku sezonu zakończyli bogate kariery. Patryk Dobek, brązowy medalista IO z Tokio, miał prawo sądzić, że zostanie następcą Kszczota, a tymczasem w Eugene biegał poniżej oczekiwań i nie zdołał zakwalifikować się do finału. Podobnie jak Mateusz Borkowski, którego w Monachium będzie wspierał Kacper Lewalski. Z kolei Michał Rozmys na 1500 m biega odważnie oraz dobrze taktycznie i właśnie takich występów oczekujemy podczas tej imprezy.

Do Monachium udała się liczna ekipa, lecz nie tak silna jakościowo, jak 4 lata temu. O medale będzie znacznie trudniej, bo „murowanych” faworytów mamy… dwóch. Niemniej oczekujemy miłych niespodzianek, a cieszyć się będziemy z każdego krążka.


Liczby
  • 166 MEDALI zdobyli biało-czerwoni na ME; 54 złote, 52 srebrne i 60 brązowych.
  • 15 KRĄŻKÓW przywieźli Polacy z Budapesztu (1966). Wywalczyli wówczas 7 złotych, 5 srebrnych i 3 brązowe medale.
  • 12 PO TYLE MEDALI zdobyli nasi lekkoatleci na ME w Zurychu (2014), Amsterdamie (2016) i Berlinie (2018); w 2020 roku mistrzostwa miały się odbyć w Paryżu, ale na przeszkodzie stanęła pandemia.

Na zdjęciu: Jeżeli Natalia Kaczmarek będzie biegała tak skutecznie jak przed tygodniem w Chorzowie, podium będzie w jej zasięgu.
Fot. Łukasz Sobala/PressFocus