Lekkoatletyka. Trener rzucił mistrzynią

 

Włodarczyk wczoraj nie odbierała od nas telefonu, wcześniej na łamach „Przeglądu Sportowego” opisała ciąg wydarzeń ostatnich tygodni, gdy na początku marca przerwała zgrupowanie w Kalifornii, by po raz kolejny zoperować dokuczające jej od ubiegłego roku kolano:

– Trener napisał mi, że musi zostać w USA ze względów rodzinnych i że może mnie trenować zdalnie. Dostał z PZLA wiadomość, że zgrupowanie jest zakończone i że ma lecieć do Polski, a jednak tego nie zrobił. Nie wyobrażam sobie, byśmy mogli pracować zdalnie – stwierdziła najbardziej utytułowana polska lekkoatletka.

– Trener zapytał mnie, czy chcę kontynuować przygotowania do Tokio. To pytanie było dla mnie szokiem. Nie było takiego momentu, bym pomyślała o zakończeniu kariery. Dla mnie to jest jednoznaczne, że trener położył na mnie krzyżyk. Może pomyślał, że to jest niemożliwe, bym wróciła do takiej formy jak przed operacją. Ale ja wierzę, że za rok powalczę o trzecie olimpijskie złoto – dodała Włodarczyk.

Wybrał Amerykę

Jeszcze do niedawna wydawało się, że duet jest nierozłączny. Stworzyli go jesienią 2009 roku, po pierwszym tytule mistrzyni świata Włodarczyk w Berlinie. Przez kolejną dekadę razem świętowali dwa złota olimpijskie (20012 – po dyskwalifikacji Rosjanki Tatiany Łysienko, 2016), kolejne 3 mistrzostwa świata oraz 4 złota mistrzostw Europy.

Wydawało się, że zgodnie dojadą do igrzysk w Tokio, po których prawie 35-letnia dziś Włodarczyk zakończy owocną w sukcesy karierę.

Kaliszewski stwierdził w „PS”, że nie może kontynuować współpracy, bo do czerwca musi zostać w USA (według naszych nieoficjalnych informacji chodzi o sprawy związane z obywatelstwem – to na terenie Stanów Zjednoczonych w ubiegłym roku szkoleniowcowi i jego żonie urodziło się dziecko).

– Pozostaje mi życzyć Anicie trzeciego złota igrzysk olimpijskich, choć już nie będzie dane dokonać nam tego wspólnie. Nigdy nie przestałem w nią wierzyć, wiem, że jest w stanie się pozbierać i pokazać swoje możliwości – cytuje Kaliszewskiego „Przegląd Sportowy”.

Z tą się nie lubi, z tamtym nie rozmawia…

Pytaniem fundamentalnym i otwartym pozostaje kwestia, pod czyim okiem Włodarczyk mogłaby kontynuować przygotowania do igrzysk w Tokio. Niemożliwe wydaje się dołączenie do grupy Malwiny Wojtulewicz-Sobierajskiej, w której pracują srebrna medalistka mistrzostw świata w Dausze Joanna Fiodorow i brązowy Wojciech Nowicki.

Mistrzyni olimpijska to wielka indywidualistka i nie lubią się z popularną „Fiedzią”, co jest pokłosiem słynnego alkoholowego donosu duetu Kaliszewski-Włodarczyk na kolegów z reprezentacji sprzed trzech lat na zgrupowaniu w Kalifornii. Zaś na zgrupowaniu w Cetniewie Nowicki omal nie pobił się z Kaliszewskim, bo nie chciał ustąpić mistrzyni miejsca do treningu…

Inną opcją – mało prawdopodobną – jest Witold Kopron, dziadek Malwiny, brązowej medalistki mistrzostw świata z Londynu (2017). Panie nic do siebie nie mają, w poprzednim sezonie Kopron trenowała nawet przez jakiś czas razem z Włodarczyk, ale to raczej nie ta „półka”.

W Poznaniu do dyspozycji jest Grzegorz Nowak, trener brązowego medalisty pierwszych mistrzostw świata z Helsinek (1983) Zdzisława Kwaśnego, który już raz – przez półtora miesiąca 11 lata temu – pomagał Włodarczyk przygotować się do startu w MŚ w Berlinie.

Ostatnio pracował z mistrzem olimpijskim z Sydney (2000) Szymonem Ziółkowskim, na finiszu jego zakończonej w 2016 roku kariery. – Może bym się zastanowił, ale wiele trzeba byłoby uzgodnić. Na razie proszę nic nie pisać i w ogóle nie łączyć mnie z tą sprawą – ucina rozmowę Nowak.

Jak trwoga, to…

Szymon Ziółkowski przekonuje, że nie zdziwiłby się, gdyby Włodarczyk wróciła do utytułowanego, acz już wiekowego (w czerwcu skończy 85 lat) i konfliktowego Czesława Cybulskiego, z którym w burzliwej atmosferze (słynne: „byłaś zwykłą ku…ą ze wsi, zrobiłem z ciebie księżniczkę!”) rozstała się w 2009 roku przed MŚ w Berlinie.

– Jak trwoga, to do Boga! Na rok, do igrzysk, sądzę, że każdy byłby w stanie zagryźć zęby, więc nie zdziwiłbym się, gdyby Anita zdecydowała się na taki krok. Sama na pewno nie da rady się przygotować, przeżyłem to i doskonale wiem, że trzeba scedować pewne obowiązki na innych. Ale przełożenie igrzysk to dla niej jak gwiazdka z nieba, bo kolano ostatnio dawało jej do wiwatu i kolejne dwanaście miesięcy, by dojść do zdrowia i formy, są bezcenne – przekonuje mistrz świata z Edmonton (2001).

Wariant z Cybulskim wyklucza jednak PZLA. – Znając Anitę, nie ma takiej możliwości. Zastanawiamy się, pomysły są, włącznie z trenerem z zagranicy, ale decyzja należy do zawodniczki. Na razie nie ma ciśnienia, po zabiegu kolana jeszcze przez dwa tygodnie Anita nie może ćwiczyć ze sprzętem, a po odwołaniu igrzysk zyskaliśmy więcej czasu – informuje wiceprezes PZLA Tomasz Majewski.

Katowice nie stracą

Rykoszetem rozwód Włodarczyk z Kaliszewskim uderza w sport na Śląsku. Lekkoatletka pochodzi z wielkopolskiego Rawicza, od kilku lat mieszka w Warszawie, ale od kwietnia ubiegłego roku jest ambasadorką… marki „śląskie” i Stadionu Śląskiego.

Pod klubowe skrzydła przygarnął ją także AZS AWF Katowice, który ma z mistrzynią zawartą umowę wizerunkową. – Rozstała się z Kaliszewskim? Naprawdę? Dowiedziałem się od pana! – nie ukrywał szoku Krzysztof Nowak, dyrektor akademickiego klubu.

– Umowę z Anitą mamy do września, ale pewnie ją przedłużymy do igrzysk w Tokio, choć decyzję podejmie nowy rektor, profesor Grzegorz Juras. Natomiast z trenerem Kaliszewskim nigdy nie wiązała nas żadna forma współpracy – dodaje Nowak.

 

9

ZŁOTYCH medali igrzysk olimpijskich (2012, 2016), mistrzostw świata (2013, 2015, 2017) i Europy (2012, 2014, 2016, 2018) zdobyła Anita Włodarczyk, trenując pod okiem Krzysztofa Kaliszewskiego.

 

Na zdjęciu: Tak się nie robi, trenerze… Anita Włodarczyk musi znaleźć następcę dla Krzysztofa Kaliszewskiego.