Lepiej zostać nogami na ziemi

Tomasz MUCHA: Górnik zakończył sezon na 2. miejscu w grupie granatowej i na czwartym w tabeli ogólnej. Jaki jest cel zespołu przed play offem?

Rastislav TRTIK: – Przed sezonem plan zakładał na koniec miejsca 4-6. Ale mnie zależy przede wszystkim na tym, żebyśmy grali atrakcyjnie, żebyśmy grą uszczęśliwiali naszych kibiców. W play offie lepiej zostać nogami na ziemi, pokazać siłę na boisku niż mówić zbyt dużo.

Ostatnie mecze – z Vive w Pucharze Polski i ligowy z Wisłą – przegraliście jednak wyraźnie…

Rastislav TRTIK: – Ale jestem zadowolony, jak się zrestartowaliśmy po bardzo złym meczu pucharowym w Kielcach, chyba najgorszym w sezonie (Górnik przegrał 28:46 – przyp. red.). Jesteśmy w okresie przygotowań do decydującej fazy ligi. Cieszę się, że zespół zrozumiał, że choć byliśmy już dawno pewni gry w play offie, nie możemy tylko odbębniać gry, musimy trzymać swój poziom – jeżeli chcemy się rozwijać i iść do przodu.

W ćwierćfinale zagracie z Gwardią, którą w tym sezonie dwa razy pewnie pokonaliście. Czy teraz spodziewa się pan trudniejszej przeprawy?

Rastislav TRTIK: – To jest rywal, który nam „pasuje”, najlepszy z możliwych wariantów. I nic więcej nie powiem na ten temat. Jeżeli będziemy w maksymalnej formie, jeżeli będziemy grali to, co potrafimy, jeżeli wszyscy będą zdrowi, to kto wie – może spotkamy się znowu z Wisłą w półfinale. Ale to play off, dwa mecze mogą wszystko zmienić. Nie jest to zbyt sprawiedliwy system w kontekście całego sezonu, ale tak to ktoś wymyślił, musimy to respektować.

Górnik może grać jeszcze lepiej?

Rastislav TRTIK: – Myślę, że mamy jeszcze rezerwy, około 15-20 procent lepiej. Jeżeli będziemy kompletni, bo nie wszyscy są jeszcze zdrowi, jak Alex Tatarincew czy Iso Sluijters. Z Wisłą nie pokazaliśmy swojego potencjału, nie graliśmy na przykład obrony 2-4, która z Iso funkcjonuje lepiej. Poza Kielcami nigdzie nie mieliśmy większych kłopotów, no, ale Vive to światowy zespół. Udało nam się wygrać w pucharze z Płockiem, pokonaliśmy Azoty u siebie i bardzo dobry mecz zagraliśmy w Puławach (porażka 24:25 – przyp. red.). Mamy swój styl, gramy kilka rzeczy, których nie stosuje 99 procent zespołów, włącznie z Vive i Wisłą, czyli drużynami z Ligi Mistrzów. Choćby „power play”, czyli atak siódemką w polu bez bramkarza – dzięki temu ostatni kwadrans w Kielcach graliśmy na równo, inaczej przegralibyśmy nie 18 a 25 bramkami. Ale żeby być zawsze tak niebezpieczni, musimy pracować jeszcze bardziej konsekwentnie. To przyjdzie z czasem.