Leszek Bartnicki: Pozostał niedosyt

Rozmowa z Leszkiem Bartnickim, prezesem GKS-u Tychy.


Jak mijający 2021 rok zapisał się w pana pamięci?

Leszek BARTNICKI: – Na pewno był bardzo intensywny zarówno pod względem pracy, emocji i huśtawki nastrojów. Im bliżej jego końca, tym bardziej czuć było zmęczenie i psychiczne i fizyczne. Szczególnie, że po tym co się stało w czerwcu, czyli po nieudanym ataku na ekstraklasę, musieliśmy się podnieść i to także wymagało wysiłku. Patrząc przez pryzmat odczuć, w których kończyliśmy rundę jesienną rok temu i teraz, można powiedzieć, że mamy gorszy nastrój, bo tegoroczny finisz był zdecydowanie słabszy. Jednak pamiętając o tym, że pół roku temu zajęliśmy trzecie miejsce w I lidze i graliśmy w barażu oraz patrząc na miejsce, w którym jesteśmy po rundzie jesiennej to realnie, na spokojnie podsumowując te minione 12 miesięcy można powiedzieć, że kończymy niezły rok. Osiągnęliśmy w nim najlepszy wynik w historii klubu od 43 lat, zdobyliśmy w sumie 66 punktów, wygraliśmy 19 spotkań w lidze i jedno pucharowe, ale mimo wszystko czujemy niedosyt.

Który dzień z minionych 12 miesięcy najbardziej zapisał się w pana pamięci?

Leszek BARTNICKI: – Po takim pytaniu chciałoby się opowiedzieć o sukcesie, ale mnie jako pierwszy na myśl przychodzi mecz barażowy z Górnikiem Łęczna. Gol na 1:1 stracony w 87 minucie, bezbramkowa dogrywka i karne przegrane 2:4 oznaczały koniec marzeń, których spełnienia byliśmy tak blisko. Niezapomniany był też ostatni dzień ligi, bo przed meczem z ŁKS-em człowiek obudził się rano ze świadomością, że jest możliwość, że położy się spać ciesząc się z awansu. Wiele razy przeżywałem jednak prawdziwą radość, szczególnie wracając ze zwycięskich meczów z Łodzi 3:0 z ŁKS-em i 2:0 z Widzewem, albo u siebie 1:0 z Radomiakiem, w dniu 50. urodzin naszego klubu. Patrząc przez pryzmat jesiennej gry radomian w ekstraklasie, to ten nasz rezultat nabiera dodatkowej wartości.

Co się powiodło w rundzie jesiennej, a z czego jest pan niezadowolony?

Leszek BARTNICKI: – Po trzech kolejkach mieliśmy jeden punkt. To był efekt krótkiego czasu, jaki mieliśmy latem między rozgrywkami na pozbieranie się po poprzednim sezonie. Jednak po tym ciężkim początku psychicznie i fizycznie doszliśmy do siebie. Udało się nie tylko opuścić przedostatnie miejsce w tabeli, ale w połowie października byliśmy na podium tuż za wiceliderem. Na plus zapiszę także pracę z młodzieżą, bo nasi wychowankowie rozwijali się grając w Centralnej Lidze Juniorów oraz rezerwach i wchodzili do pierwszej drużyny. Niezadowolony jestem natomiast z tego, że nie udało się nam podtrzymać dobrej gry z rundy wiosennej i pociągnąć serii dobrych wyników do końca roku. Wtedy kończylibyśmy rok na wyższym miejscu i w dużo lepszych humorach czekali na wiosnę.

Fot. Lukasz Sobala / PressFocus

Jakich ruchów kadrowych należy się spodziewać zimą?

Leszek BARTNICKI: – Nie jest tajemnicą, że czekają nas zmiany personalne w zespole. Ogłosiliśmy listę transferową, ale jest też możliwe, że odejdą także inni zawodnicy, którzy gdzie indziej będą mieli większą możliwość grania. Zarówno wśród doświadczonych, jak i młodych piłkarzy są bowiem tacy, którzy chcieliby dłużej przebywać na boisku. Na razie nie ma jednak żadnych konkretów, a jedyny ruch jakiego już dokonaliśmy to przedłużenie umowy z Nemanją Nediciem i to bez klauzuli odstępnego. Nasz najlepszy, najrówniej grający zawodnik był także na celowniku innych klubów i to nawet z wyższej ligi. Zostaje jednak z nami i ma być fundamentem naszej gry defensywnej. Nie będziemy też zmieniać strategii z ostatnich okienek transferowych, w których nie było zbyt wielu zawodników przychodzących do GKS-u Tychy. Chcemy, żeby to było dwóch-trzech piłkarzy, którzy wywalczą miejsce w pierwszej jedenastce. Wiktor Żytek i Kamil Kargulewicz, sprowadzeni poprzedniej zimy, wybiegli w podstawowym składzie na pierwszy mecz i o takie właśnie realne wzmocnienia zabiegamy również tym razem. Prowadzimy więc rozmowy z zawodnikami i ich klubami, żebyśmy jak najszybciej mogli w komplecie zacząć przygotowania do niezwykle intensywnej wiosny.


Na zdjęciu: W Tycha liczą, że w nowym roku będą jeszcze większe powody do zadowolenia, niż w 2021 roku.
Fot. Łukasz Sobala/Pressfocus.pl