Leszek Dyja ma twardy orzech do zgryzienia. „Liczy się każdy szczegół”

Trener przygotowania ogólnego w Wiśle Kraków Leszek Dyja ma w ostatnich dniach dużo pracy. Sprinter, który w sztafecie 4×100 metrów w barwach AZS AWF Katowice w latach 2004 i 2006 sięgnął po mistrzostwo Polski, w piłkarskim środowisku funkcjonuje już jednak na tyle długo, że z dużym spokojem podchodzi do tej niezwykłej sytuacji w czasach epidemii koronawirusa. Asystent Artura Skowronka wykorzystuje swoje doświadczenie zdobyte zarówno w dotychczasowej pracy w Piaście Gliwice, Ruchu Chorzów, GKS-ie Katowice i Wiśle Płock, jak i w reprezentacji Polski, w której był w sztabie Waldemara Fornalika, a obecnie jest współpracownikiem Jerzego Brzęczka.

Leszek Dyja: Kubę trzeba było budować od podstaw

Prowadził także indywidualne zajęcia z Jakubem Błaszczykowskim, który odbudowywał swoją formę przed mistrzostwami świata w 2018 roku.

– Pamiętam, jak przyjechał do mnie w lutym. Mówiąc szczerze, jego stan był zły, a nawet krytyczny. Fakt, że zmieścił się w mundialowej kadrze świadczy o gigantycznej pracy, jaką wykonał pod moim nadzorem – powiedział Leszek Dyja.

– Nie był w stanie wykonywać specjalistycznych ćwiczeń. Musieliśmy zatem proces jego odbudowy zaczynać od zajęć, z jakimi poradziłby sobie nawet statystyczny Kowalski wzięty prosto z ulicy. Gdybyśmy nie zdecydowali się na plan naprawczy całego szkieletu mięśniowego od kompletnych podstaw, to wchodząc w intensywny trening Kuba na pewno znów nabawiłby się kolejnych urazów. Wątpię zatem, aby w ogóle był zdolny do kontynuowania kariery w zawodowym klubie. Gdyby Kuba nie przepracował ze mną tamtych trzech tygodni, tak jak przepracował, to miałby ciężko wrócić na boisko. Dlatego chwała Bogu, że Kuba był w stanie znieść  to wszystko, co mu przygotowałem. I wielki dla niego szacunek. Dzięki włożonej w Płocku pracy jego kariera, także w drużynie narodowej, może nadal trwać.

Dodatkowy okres przygotowawczy

Obserwując z bliska Jakuba Błaszczykowskiego Leszek Dyja doskonale zdaje sprawę, że organizm sportowca trzeba monitorować na bieżąco, a szczególnie w tak trudnym momencie, w jakim znaleźli się obecnie profesjonalni piłkarze.

– Kuba, mimo że ma bardzo wysoką samoświadomość, potrzebuje na bieżąco wskazówek dotyczących prowadzenia się. A myślę, że sporo jest do zrobienia w przypadku młodych piłkarzy – stwierdził Leszek Dyja.

– Sytuacja zmienia się dynamicznie i na dobrą sprawę nie wiedzieliśmy jeszcze do niedawna, jak się rozwinie. W pierwszym tygodniu przerwy staraliśmy się działać z dnia na dzień, reagując na subiektywne odczucia zawodników na podstawie skali BORGA. Staraliśmy się odpowiednio dobierać obciążenia tak, aby trenowali z odpowiednią intensywnością. Następnie dostali już tak zwane „rozpiski” z góry na każdy dzień tygodnia. Mamy do czynienia z sytuacją nadzwyczajną. Jedynym plusem jest to, iż wiemy, że na pewno rozgrywki nie zostaną wznowione przed 1 maja. Zatem mamy sytuację podobną do tej, z którą mierzymy się każdego roku pomiędzy rundami, a więc można powiedzieć, że mamy dodatkowy okres przygotowawczy. Oczywiście pod warunkiem, że sytuacja się ustabilizuje i będziemy mieli możliwość przeprowadzania normalnych treningów. Wtedy zawodnicy nie będą wracać z „marszu” co uchroni ich przed kontuzjami.

Liczy się każdy szczegół

Najlepsza drużyna rundy wiosennej chciałaby kontynuować swoją passę także po wznowieniu rozgrywek.

– Wszyscy zawodnicy wykonują zalecenia i jestem spokojny, że jak wrócimy do zajęć, to przygotujemy drużynę do dalszej części sezonu nie gorzej niż w przerwie zimowej – dodał Leszek Dyja.

– W krótkim okresie, gdy zawodnik trenuje sam w domu, łatwo jest utrzymać motywację. Wtedy żyje się nadzieją, że rozgrywki zostaną wznowione i że treningi w grupach rozpoczną się niebawem. Dzisiaj nie wiemy jednak w jakiej formie, a przede wszystkim, kiedy rozgrywki zostaną wznowione. Na pewno obecna sytuacja nie jest łatwa dla nikogo. Jest to coś, z czym nie mieliśmy jeszcze do czynienia i wymaga zarówno od zawodników, jak i sztabów szkoleniowych oraz osób zarządzających klubem wyjątkowej mobilizacji i zaufania. Będzie liczył się każdy szczegół, ale jestem przekonany, że wszyscy razem podołamy i wiem, że wrócimy silniejsi.


Zobacz jeszcze: Wisła Kraków gotowa na różne scenariusze