Letarg snajpera

W bieżącym sezonie beniaminek ekstraklasy bardzo długo był „uzależniony” od bramek Petteriego Forsella. W inauguracyjnym spotkaniu z Pogonią Szczecin Fin wszedł na boisko z ławki rezerwowych i strzelając gola zapewnił „Miedziance” komplet punktów. Przez następne cztery kolejki „milczał” i legniczanie żadnego z tych meczów nie wygrali! W dwóch kolejnych potyczkach – z Jagiellonią i Zagłębiem Lubin – Forsell strzelił trzy bramki, a legniczanie zainkasowali komplet punktów.

Od drugiego września ubiegłego roku Miedź przez trzy miesiące czekała na kolejne zwycięstwo w rozgrywkach ligowych. Impas zakończył się 1 grudnia, gdy podopieczni trenera Dominika Nowaka rozłożyli na łopatki krakowską Wisłę. Był to zarazem pierwszy zwycięski mecz, do którego swojej cegiełki w postaci gola nie dołożył Forsell. W tzw. międzyczasie zespół trenera Dominika Nowaka rozegrał dziewięć spotkań, powiększając swoje konto zaledwie o trzy punkty!

Kolejna zapaść dopadła Miedź na początku rundy wiosennej. Beniaminek wystartował fatalnie, przegrywając 0:3 z Jagiellonią Białystok i w takich samych rozmiarach z Zagłębiem Lubin. Dopiero w ostatniej kolejce, nie bez wydatnej pomocy niemieckiego bramkarza Thomasa Daehne, legniczanie wymęczyli zwycięstwo z Wisłą Płock (2:1). Na liście zdobywców bramek zabrakło znowu Forsella i był to drugi mecz, w którym Miedź zdobyła trzy punkty bez pomocy Fina.

28-letni pomocnik, grający w Miedzi w ataku, nie strzelił gola w pięciu spotkaniach z rzędu, a spędził w nich na boisku 431 minut. Doliczając do tego jeszcze 37 minut w końcówce meczu z Górnikiem Zabrze, można zaryzykować tezę, że reprezentant Finlandii strzela ślepą amunicją.

– Forsell ma dużo atutów, jak chociażby niesamowite, a co ważniejsze – niesygnalizowane – strzały z dystansu – powiedział były trener Miedzi, Bogusław Baniak. – Przechodzi jednak teraz kryzys formy i nie chodzi mi tylko o brak goli. Nawet rzuty wolne w jego wykonaniu nie są już teraz tak groźne, jak jesienią, brakuje im należytej precyzji. Fin często trafia w zawodników stojących w murze. Pewnie wcześniej, czy później Forsell się obudzi, ale na razie mnie zawodzi. Widocznie został już dokładnie „przeczytany” i rozszyfrowany przez przeciwników.

Kolejną szansę na przerwanie fatalnej passy Petteri Forsell będzie miał już w najbliższy piątek, gdy beniaminek zawita do stolicy i zmierzy się na Łazienkowskiej z obrońcą mistrzowskiego tytułu.

 

Na zdjęciu: Petteri Forsell (z lewej) nie może przełamać strzeleckiej niemocy.