Nie tylko Lewy zdziwiony. O co chodzi z Ligą Narodów?

Piotr Tubacki

Dla mnie osobiście nie są to mecze, które są o coś – dodał jeszcze kapitan reprezentacji Polski, wpisując się niejako w tę część piłkarskiego światka, która twierdzi, że Liga Narodów to nic innego jak ładnie opakowane sparingi. Wiele osób skrytykowało Roberta Lewandowskiego, twierdziło, że lider kadry nie powinien wypowiadać się w tak lekceważący sposób o spotkaniach, za które ludzie płacili wcale nie takie małe pieniądze. Zdenerwowanie było o tyle większe, że jak wszyscy doskonale widzieli, polska drużyna spisała się w nich bardzo słabo. Bez większego echa obiła się z kolei wypowiedź Kamila Glika, który o Lidze Narodów powiedział: – Jest to fajne, ciekawe. Przychodzą pełne stadiony ludzi, tym się żyje. Mimo wszystko myślę, że jest to lepsze niż zwykłe mecze towarzyskie.

Uwagi prezesa

Nawet prezes PZPN-u Zbigniew Boniek przyznał, że inaczej wyobrażał sobie Ligę Narodów. – W teorii myśleliśmy o czymś innym, natomiast praktyka pokazała, że może dojść do takiej sensacji, iż spaść mogą Niemcy i wicemistrz świata Chorwacja. Z trzecich grup ktoś wejdzie do drugiej i będzie straszna dysproporcja. Wydaje mi się, że przed następną edycją UEFA jeszcze pomyśli, jak to zmodyfikować – stwierdził Boniek. Pojawiały się także sugestie, że niezadowoleni z takiego obrotu spraw mogą być nawet sami działacze UEFA, którzy na spadku do niższej dywizji takiej firmy jak wspomniani Niemcy mogliby stracić pod względem finansowym.

Anglicy nie rozumieją

– Cóż, system tych rozgrywek jest dość zagmatwany. Nasz trener próbował nam to wszystko wyjaśnić. On to rozumie i dawał z siebie wszystko, aby przekazać swoją wiedzę nam. Staramy się ją przyswoić, ale najważniejsze jest to, że… trzeba wygrywać wszystkie mecze, a później okaże się, co nam to da – przyznał z kolei jeszcze we wrześniu Harry Maguire z reprezentacji Anglii. Niektóre media na Wyspach skrytykowały swoich piłkarzy za to, jak ci podchodzą do nowych rozgrywek, ale z głosem zrozumienia przyszli kibice, którzy… podobno sami nie do końca pojmowali sens istnienia Ligi Narodów.

W podobnym stylu mówił Timo Werner, niemiecki napastnik, który zapytany o to, czy rozumie, o co chodzi w nowych rozgrywkach, odpowiedział: – Szczerze mówiąc: nie. Wiem, że zwycięzca naszej grupy trafia do finałowej czwórki, po której następuje finał. Na pierwszy rzut oka system nie jest taki łatwy. Ale nawet jeśli spadniemy, nic się nie zmieni, jeżeli przejdziemy przez eliminacje do Euro. Choć rzecz jasna krytyka byłaby wtedy ogromna.

Niemiecki dwugłos

Przerwy reprezentacyjne nie są niczym dobrym dla klubów, które z kolejnymi latami grają coraz więcej meczów. Co więc logiczne przez przerwy reprezentacyjne piłkarze są dodatkowo zmęczeni, bardziej podatni na kontuzje, a trenerzy tracą ich na ok. 1,5 tygodnia w trakcie trwania sezonu. Dlatego Ligę Narodów w tym kontekście skrytykował szkoleniowiec Liverpoolu Juergen Klopp.

– Niestety, chłopcy muszą jechać i grać mecze Ligi Narodów, najbardziej bezsensownych rozgrywek w świecie futbolu – stwierdził bezceremonialnie. Nieco inny pogląd miał z kolei trener, który stoi po drugiej stronie barykady, niemiecki selekcjoner Joachim Loew. – Dla mnie jako selekcjonera Liga Narodów to dobry pomysł. Gramy z topowymi nacjami, gramy o coś. Jest rywalizacja. Czasem jest to lepsze niż granie przeciwko bardzo małym państwom.

Na zdjęciu: Decyzje sędziów, wyniki kadry, taktyka selekcjonera, formuła Ligi Narodów – to wszystko może dziwić ostatnio Roberta Lewandowskiego…