„Lewego” w cztery oczy z trenerem

Już od kilku spotkań Bundesligi Bayern jest już pewien mistrzostwa Niemiec, trener Jupp Heynckes daje odpocząć swoim kluczowym piłkarzom, w tym Robertowi Lewandowskiemu. Polak cały mecz przeciwko Eintrachtowi Frankfurt przesiedział na ławce rezerwowych, a tym razem szkoleniowiec „Die Roten” sięgnął do bardzo głębokich rezerw. Dowód? Aż czterech piłkarzy podstawowego składu… debiutowało w Bundeslidze, a jeden z nich strzelił nawet bramkę!

Mowa o Niklasie Dorschu, 20-latku, który był… najstarszym z debiutantów. Ponadto od pierwszej minuty zagrali Meritan Shabani (rocznik 1999) oraz Lars Mai i Frank Evina (obaj rocznik 2000). Te nazwiska niewiele mówią nawet bardziej zaangażowanym sympatykom Bayernu, a zespół i tak pokonał ligowego rywala 4:1. Ta czwórka nie ma najmniejszych szans na występ w Madrycie. Heynckes postawi na innych, chociaż nie będzie mógł skorzystać z wszystkich swoich asów. Wiadomo już, że do końca sezonu nie zagrają Arturo Vidal i Jerome Boateng. Pod znakiem zapytania stoją natomiast występy Javiego Martineza i Arjena Robbena, którzy w pierwszym meczu przeciwko Realowi doznali urazów. Tymczasem ze względu na nie najlepszy występ Roberta Lewandowskiego w pierwszym meczu niemiecka prasa zaczęła spekulować, że Polak może rozpocząć rewanż… na ławce rezerwowych! W jego miejsce miałby zagrać pozostający ostatnio w świetnej formie Sandro Wagner.

Takie doniesienia Jupp Heynckes zdementował. – Chyba nie sądzicie, że w takim momencie odsunę go od składu? – zapytał dziennikarzy, nawet z lekką nutą ironii, szkoleniowiec Bayernu, który jednocześnie przyznał, że odbył z reprezentantem Polski długą rozmowę. – Robert spotkał się ostatnio z krytyką, ale musi sobie z nią poradzić. Spędziliśmy razem dużo czasu i myślę, że efekty tej rozmowy zobaczę we wtorek – wyraził nadzieję doświadczony szkoleniowiec.

Niedawno Robert Lewandowski był krytykowany – m.in. przez legendę Bayernu, Olivera Kahna – za to, że nie pokazuje niezbędnego zaangażowania. Że jego plany odnośnie odejścia do Realu Madryt nie wpływają pozytywnie na atmosferę w zespole. Lewandowski już nieraz pokazał, że tego typu dywagacje to nonsens i na pewno nie da zrobić z siebie kozła ofiarnego. Bayern musi zagrać na Estadio Santiago Bernabeu lepiej aniżeli w pierwszym spotkaniu. Wtedy może awansować, bo wobec tego, co dzieje się w tym sezonie Ligi Mistrzów, porażka 1:2 w pierwszym spotkaniu, to żadna strata.