Licząc na… paradoks

Tomasz Foszmańczyk w GKS-ie Jastrzębie pojawił się zimą 2007 roku. W rundzie wiosennej sezonu 2006/2007 rozegrał w tym zespole 14 meczów w III lidze, świętując latem awans o szczebel wyżej. Jesienią następnego sezonu w II lidze (była wtedy zapleczem ekstraklasy) rozegrał 18 spotkań, strzelając jednego gola. Zmusił wtedy do kapitulacji bramkarza Polonii Warszawa, Radosława Majdana. Zimą „Fosa” odszedł z Jastrzębia do… III-ligowego Rakowa Częstochowa.

Z kolei na Bukową 33-letni obecnie pomocnik trafił latem 2016 roku i spędził tam dwa sezony. W tym czasie rozegrał 44 mecze w I lidze, strzelając 10 goli. W tym sezonie jest zawodnikiem Chojniczanki.

Teraz z niecierpliwością czeka na sobotnią konfrontację obu GKS-ów w Jastrzębiu. – Nie jestem zaskoczony, że GKS Katowice nie liczy się w walce o awans do ekstraklasy, daleko od założonego celu – przyznał szczerze Tomasz Foszmańczyk. – Natomiast szokująca dla mnie jest tak niska lokata w tabeli zespołu z Bukowej, który znajduje się w strefie spadkowej. Jeżeli wkrótce nie nastąpi przełom, może być bardzo źle.

W sobotę GieKSa będzie gościć na Stadionie Miejskim w Jastrzębiu Zdroju, obiekcie doskonale znanym popularnemu „Fosie”. – Paradoksalnie występ na wyjeździe może katowiczanom pomóc – powiedział piłkarz Chojniczanki. – Na Bukowej mieliby o wiele trudniej, w Jastrzębiu doping miejscowych kibiców będzie ich… mobilizował, nie deprymował. Remis na pewno jest w ich zasięgu i nawet jeżeli nie wygrają tego meczu, to taki wynik może być dla nich punktem zwrotnym.

Której drużynie będzie kibicował w sobotę ich były piłkarz? – GKS Jastrzębie może spać spokojnie, dlatego trzymam kciuki za zespół z Katowic i życzę, by udało mu się wyjść z impasu – powiedział Tomasz Foszmańczyk. – Liczę na wygraną gości, bo mają w swoich szeregach klasowych piłkarzy. W końcu muszą przecież odpalić.

Będąc zawodnikiem GKS-u Jastrzębie Foszmańczyk zagrał dwa mecze przeciwko jedenastce z Katowic. – Żadnego z nich nie przegraliśmy, pierwszy wygraliśmy 3:2, w drugim padł remis 1:1 – wspomina „Fosa”. – Ekipę z Bukowej prowadził wtedy trener Piotr Piekarczyk. Oczywiście lepiej zapamiętałem ten pierwszy, bo na trzy kolejki przed zakończeniem rozgrywek zapewnił nam awans do II ligi. To była naprawdę bardzo fajna drużyna, ambitna, walcząca do końca. Nigdy nie rezygnowaliśmy, nawet jeżeli mecz nie układał się po naszej myśli. Na trybunach było wtedy – jeżeli pamięć mnie nie myli – ponad 8 tysięcy kibiców. Co to było za święto po końcowym gwizdku sędziego.

Wspomniany przez Tomasza Foszmańczyka mecz z GKS-em Katowice był dla zespołu z Jastrzębia bardzo ważny, wręcz historyczny. Po 17 latach „poniewierki” na boiskach IV i III ligi, GKS Jastrzębie wrócił na zaplecze ekstraklasy.

 

Na zdjęciu: Tomasz Foszmańczyk w koszulce GKS-u Jastrzębie. Prawda, że wspomnienia są piękne?