Liczymy na nowych i na lepszy sezon

Krzysztof BROMMER: Trudno było się z panem umówić. Domyślam się, że wszystko przez to, że został pan dyrektorem praktycznie tuż na początku letniego okna transferowego?

Bogdan WILK: – Zgadza się. Po pierwsze drużyna walczyła o utrzymanie do ostatniej kolejki, a pod drugie musiałem szybko zaznajomić się z dokumentami, z umowami i ogólnie z sytuacją. No i trzeba było działać, dlatego może byłem mniej uchwytny. W przeszłości byłem menedżerem zespołu i też to robiłem co teraz, ale ostatnie lata byłem trenerem. Trudniejszą rolą jest chyba bycie dyrektorem, bo wiąże się z papierami czy z tym, że czasem trzeba ostro rozmawiać, być twardym w negocjacjach. To czasem niewdzięczna rola.

Najnowszym waszym nabytkiem jest Piotr Parzyszek. Jest pan przekonany, że to będzie ten napastnik o jakim marzyli kibice Piasta w ostatnich sezonach?

Bogdan WILK: – Muszę przyznać, że mieliśmy go na oku od pewnego czasu. Pamiętam go osobiście z reprezentacji Polski juniorów. Jest w dobrym wieku i liczymy na jego instynkt strzelecki. On potrafi strzelić z lewej, prawej nogi czy z główki. Ma bardzo dobre warunki fizyczne. Po to go ściągnęliśmy, bo w poprzednim sezonie gra naprawdę nie była zła, ale brakowało nam wykończenia i bramek. Piotr ma dwa obywatelstwa i bardzo dobrze mówi po polsku. Zawsze chciał wrócić do ojczyzny. Od razu przyjechał do Gliwic z narzeczoną z Holandii i z dzieckiem. Szukał stabilizacji i u nas ją znalazł, stąd trzyletni kontrakt.

Różne informacje się przewijały odnośnie jego transferu z PEC Zwolle. Musieliście za niego zapłacić czy nie?

Bogdan WILK: – Przychodzi do nas jako wolny zawodnik, ale od następnego transferu holenderski klub otrzyma swoją część pieniędzy.

Chciałem zapytać o drugiego nowego napastnika, Jorge Felixa. Czego można się po nim spodziewać, bo jest dla kibiców wielką niewiadomą?

Bogdan WILK: – Ja Jorge widziałem kilka lat temu, gdy podczas zimowego obozu w Hiszpanii w wolnej chwili jeździłem oglądać różne zespoły i widziałem w akcji Felixa. Wiele jednak czynników musi się złożyć, żeby potem z takiego zaznaczenia w notesie doszło do transferu. Teraz pojawiła się okazja, żeby go pozyskać. Jeden z naszych skautów w kwietniu specjalnie poleciał do Hiszpanii, żeby go zobaczyć. Obaj byliśmy zdania, że jest świetnie wyszkolony technicznie, potrafi strzelić i może grać na kilku pozycjach. Przypomina mi trochę Gerarda Badię i co ciekawe, obaj rozmawiali ze sobą przed transferem do Piasta. Z tego co wiem to zna się także z naszym byłym piłkarzem Carlesem Martinezem i nie wiem co on mu powiedział, ale Jorge chciał do nas przyjść. Wiadomo ma jeszcze lekkie braki, bo jednak prezentuje hiszpański styl gry, ale i hiszpański styl trenowania. Siłownia omijana szerokim łukiem a treningi tylko z piłką. Ale nadrobi to.

To już z waszej strony raczej koniec wzmocnień czy jeszcze coś planujecie?

Bogdan WILK: – Nie to jeszcze nie koniec. Na jakich pozycjach szukamy wzmocnień? Zobaczymy. Dostosujemy się do sytuacji, która może się zmienić z dnia na dzień. Teraz np. kontuzjowany jest Tom Hateley. Lekarze mówią o dwóch, trzech tygodniach przerwy. Okno transferowe jest jeszcze długo otwarte. Na pewno coś wymyślimy.

Żałował pan, że nie udało się przekonać do pozostania Martina Bukatę?

Bogdan WILK: – Trochę tak, ale analizowaliśmy jego pobyt w Gliwicach i Martin nigdy nie był zawodnikiem, który ciągnął zespół w kilku meczach z rzędu. Miał problem z tym, żeby grać wiele spotkań pod rząd po 90 minut. Umiejętności miał. W meczach nie pokazywał w większości tego co robił na treningach. Proszę mi uwierzyć na słowo! Gdyby pan go widział, mijał kilku rywali i strzelał gole, jak ten w ostatnim meczu z Niecieczą. Nie wiem czego to była kwestia. Zaproponowaliśmy mu lekką podwyżkę, ale teraz z perspektywy czasu wiem, że myślał o tych Włoszech (Bukata wczoraj przechodził testy medyczne w Benevento przyp. red.). Mówił, że ma propozycje z polskich i zagranicznych klubów. Nie dziwię mu się, jeśli trafi do spadkowicza z Serie A, ale chcielismy, żeby został u nas.

Jeśli jesteśmy już przy konkretnych nazwiskach, to w ostatnich sparingach grał m.in. w waszych barwach obrońca Wigier Robert Obst. Podjęliście decyzję w sprawie jego przyszłości?

Bogdan WILK: – Wcześniej testowaliśmy jeszcze kilku innych i muszę powiedzieć, że ani jeden nie przekonał sztabu szkoleniowego. Robert sam prosił o podjęcie decyzji, bo ma inną propozycję. Dlatego rozmawialiśmy z trenerami i byliśmy z nim szczerzy, że może wrócimy do tematu za pewien czas, ale nie teraz.