Lider bez obciążenia

Polonia Łaziska Górne w poprzednim sezonie zapewniła sobie utrzymanie w 85 minucie ostatniego meczu, a teraz z imponującym bilansem otwiera tabelę.


Wygrali 8 z 10 meczów, nie ponieśli jeszcze porażki i stracili ledwie 2 gole, przy 19 strzelonych. Polonia Łaziska Górne, która w ubiegłym sezonie do ostatniej kolejki walczyła o uniknięcie spadku do „okręgówki”, teraz jest liderem II grupy IV ligi śląskiej.

Twierdza do ochrony

– Ostatni sezon przyniósł nam utrzymanie na 5 minut przed jego końcem – mówi Piotr Mrozek, szkoleniowiec Polonii. – W 85 minucie strzeliliśmy Unii Dąbrowa Górnicza gola, który pozwolił zgarnąć 3 punkty i uniknąć trudów barażu. Patrząc na poprzednią rundę, na pewno nie byliśmy drużyną do spadku. Było widać, że mamy swoją jakość, ale swoje robiła kwestia obciążenia mentalnego wynikającego z małej liczby punktów.

Zespół popełniał drobne błędy, które potem ważyły na wyniku, brakowało trochę szczęścia. Teraz, po małych korektach, wszyscy uwierzyli, że możemy wygrywać, a i szczęście nam dopisuje. W wielu meczach, gdyby przeciwnik napoczął nas bramką, to byłoby różnie, ale chociażby w Drogomyślu przegrywając 0:1 potrafiliśmy, że potrafimy zmienić oblicze spotkania, zdobyć bramki i 3 punkty na bardzo trudnym terenie. To pokazuje, że mamy siłę mentalną.

Trudno mówić o nadzwyczajnych rzeczach. Ciężko pracujemy na treningach, podczas nich, a także ligowych meczów chłopcy dają z siebie 100 procent, swoje dokłada ławka rezerwowych, która dodaje nam jakości. Na razie to wszystko gra. Przed sezonem powiedzieliśmy sobie, że trzeba traktować nasz stadion jako coś, co trzeba chronić i na razie jest naszą twierdzą. Cieszymy się z tego, szanujemy każdy punkt i czerpiemy satysfakcję z dobrych chwil, pamiętając, jak trudno było w poprzednim sezonie.

Wrócili do siebie

Nie da się opisywać udanej dla łaziszczan jesieni bez przypomnienia, że latem – po dwóch sezonach spędzonych w „północnej” I grupie IV ligi śląskiej, zostali przeniesieni przez związek do „południowej” grupy II, a amplituda w osiąganych wynikach i pozycji w tabeli pozwala sądzić, że trafili po prostu do mniej wymagających poziomem sportowym rozgrywek.

– Ten, kto nie śledzi IV ligi, nie zna się, to tak powie – przyznaje trener Mrozek. – Ale ktoś, kto śledził rundę rewanżową poprzedniego sezonu, pamięta pewnie nasze wyniki z czołowymi zespołami. Graliśmy jak równy z równym z Rozwojem, Rakowem, Unią Dąbrowa Górnicza, bezbramkowo zremisowaliśmy ze Szczakowianką. Nasze wiosenne rezultaty były na styku, a w pewnych momentach tamtych meczów musieliśmy po prostu ryzykować, bo walcząc o utrzymanie częściej interesowały nas 3 punkty niż obrona remisu.

Czasem to ryzyko się nie opłacało, a dziś w wielu momentach nie musimy podejmować. Jesteśmy stabilni w defensywie, a jeśli tyły są poukładane, to i w ofensywie gra się łatwiej, odważniej. Poza tym – Polonia zawsze grała w drugiej grupie IV ligi. Teraz wytworzyło się w niej miejsce, a że terytorialnie było nam najbliżej, pojawiło się zapytanie ze związku, czy chcemy wrócić. Cieszymy się, bo można powiedzieć, że wróciliśmy do siebie.

Ile to kosztuje

W przerwie między rozgrywkami łaziszczanie zmienili grupę, ale też oczywiście zmodyfikowali nieco kadrę zespołu, co teraz przynosi owoce. – Szukaliśmy zawodników na pozycje, na których brakowało nam jakości – wspomina szkoleniowiec Polonii. – Za ogromne wzmocnienie uważam Nikolasa Wróblewskieo z Goczałkowic. Smaczku do rywalizacji bramkarzy dodał Dawid Stambuła. Powiedziałem Marcinowi Toporowi, że trochę mi go żal, ale Dawid raz, że ma spore umiejętności, a dwa – sprzyja mu też szczęście. Wpuścił dotąd tylko dwie bramki, to zasługa jego, jak bloku defensywnego i całego zespołu, który dobrze pracuje w obronie i to klucz do sukcesu.

Doszedł też do nas Olivier Nowak, który mało grał w Goczałkowicach, chcąc się odbudować, oraz wychowanek Rozwoju Oliwier Buchczik, bardzo młody chłopak, bezkompromisowy, odważny, co mi się podoba i co chciałbym widzieć u każdego. Trochę żal tych, którzy odeszli, zwłaszcza Gabriela Nowaka. Mógłby nam pomóc, dziś mało gra w Szombierkach i może zimą znów będzie chciał trafić do nas.

W obecnej sytuacji duża jest rola starszych zawodników – Dawida Kaszoka, Patryka Widucha, Krzysia Gersoka, Kamila Uniejewskiego, Daniela Fabisiaka, bo pokazują młodym, że trzeba dawać z siebie wszystko. Dla większości obserwatorów nasza postawa jest zaskoczeniem, ale nie wiem, czy dla nas samych. Było widać, że jest w nas jakość, a teraz nie ciąży na nas konieczność gry o utrzymanie, dlatego szanujemy ten czas, bo wiemy, ile zdrowia mentalnego kosztuje walka o punkty, gdy jest się w trudnej sytuacji.

Przestroga z Mysłowic

Od ostatniego sezonu Polonii w III lidze minęło już ponad 7 lat. Czy w Łaziskach zapala się lampka nadziei na powrót na poziom makroregionalny?

– Nie, bo nie ma prawa się zapalić – przekonuje Mrozek. – To dopiero pierwsza runda, a czekają nas jeszcze trudne mecze, w których wszystko może się wydarzyć. Cieszę się, że tworzy się ciekawa drużyna, zbudowana na fajnej grupie ludzi, rozumiejących się na boisku, w szatni i poza nią. Tak duża liczba strzelonych bramek przy tak małej straconych świadczą, że zespół umie bronić i atakować, ale jeszcze sporo nauki przed nami, a niejeden rywal będzie chciał obnażyć nasze braki, dlatego nie możemy zwariować.

Pamiętam taki sezon w innym IV-ligowym klubie (Unii Kosztowy – dop. red.), gdy po pierwszej rundzie byliśmy liderem z 2-punktową przewagą, a bardzo szybko straciliśmy tę pozycję i przez całą rundę rewanżową odnieśliśmy tylko jedno zwycięstwo, ocierając się wręcz o spadek. Dlatego towarzyszy mi pokora, chłodna głowa. Nie myślimy o niczym innym niż najbliższym spotkaniu.

Układanka faworytów

Z drugiej strony, łaziszczanie wypracowali sobie już sporą zaliczkę. Co prawda nad wiceliderem, Unią Turza Śląska, ich przewaga wynosi „tylko” 2 punkty, ale już nad zamykającym podium Gwarkiem Ornontowice – aż 8.

– Dobrze wiemy, że gdy wpadnie się w negatywny „korkociąg”, to takie przewagi też można tracić – mówi trener Polonii. – Unia Turza Śląska i MRKS Czechowice to drużyny, które stać na zwycięskie serie. Gwarek ma stabilną kadrę, jeśli dokonuje korekt, to jakościowych, za takową można uznać sprowadzenie Dawida Gajewskiego, który jest wartością dodaną, podobnie jak kilku obcokrajowców. Trzeba pamiętać o rezerwach pierwszoligowców z Bielska i Tychów. Dopiero potem w tej układance jesteśmy my. Dlatego nie ma z naszej strony „napinki”. Daleka droga, byśmy mogli osiągnąć coś więcej niż tylko IV-ligowe punkty.


Na zdjęciu: Piotr Mrozek, który wrócił do Łazisk zimą ub. roku, to szkoleniowiec z największą liczbą poprowadzonych meczów w historii Polonii. Najwyraźniej on i klub są sobie pisani.
Fot. Kuba Dworczak/slaskisport.tv