Lider na deskach!

Lech przegrał pierwszy mecz w tym sezonie, a jego pogromcą została nieoczekiwanie Jagiellonia.


Przed meczem w Białymstoku trener lidera Maciej Skorża nie wracał do efektownego zwycięstwa (5:0) swojej drużyny z krakowską Wisłą. – Odpowiadam za nastawienie drużyny i Lech musi być skoncentrowany w piątkowym meczu, musimy być sobą – przekonywał szkoleniowiec „Kolejorza”.

– Mecz z Wisłą Kraków to już historia, teraz trzeba napisać nową. Potrzebujemy zwycięstwa, potrzebujemy trzech punktów, a każdy mecz to nowy rozdział tej historii. Jesteśmy skupieni na tym, co chcemy zrobić na boisku. Jagiellonia ma sporo dobrych piłkarzy – Imaza, Czernycha, czy Żyro. Są to nazwiska z renomą w ekstraklasie, których nie trzeba reklamować. Jagiellonia w tej chwili nie prezentuje się na miarę możliwości, ale to drużyna, która prezentuje fragmenty dobrej gry. Trener Mamrot na pewno poradzi sobie z zespołem. Niech Jagiellonia punktuje, ale dopiero po meczu z nami.

W 9 minucie wydawało się, że „Jaga” straci swojego kapitana. Taras Romańczuk podczas próby wślizgu został przypadkowo nadepnięty przez Nikę Kwekweskiriego. Fatalnie opuchnięty piszczel zawodnika gospodarzy wydawał się wskazywać, że to koniec jego występu w tym spotkaniu, ale służby medyczne postawiły go na nogi.

Pięć minut później futbolówka zatrzepotała w siatce Jagiellonii, ale radość lechitów była przedwczesna. Po strzale Joao Amarala Pavels Szteinbors „wypluł” piłkę przed siebie, natychmiast znalazł się przy niej Mikael Ishak i wpakował do bramki. Gol został anulowany, bo kapitan „Kolejorza” był na spalonym. W 20 minucie świetnym podaniem popisał się Kwekweskiri, Adriel Ba Loua „urwał się” Michałowi Pazdanowi, lecz uderzył nieczysto i futbolówka przeleciała tuż obok słupka.

Przez pierwsze pół godziny Lech harcował na boisku bezkarnie, w tym czasie gospodarze nie oddali ani jednego (!) strzału na bramkę rywali, przy sześciu próbach poznaniaków (dwa strzały celne, cztery niecelne). Dopiero w 36 minucie Jagiellonia udowodniła, że nie zamierza ograniczyć się do roli statystów. Tomas Przikryl płasko zacentrował z prawego skrzydła, a w polu karnym Fedor Czernych próbował zaskoczyć Filipa Bednarka efektownym strzałem piętą! Piłka przeleciała tuż obok słupka bramki gości.

Ta sytuacja napędziła drużynę z Białegostoku – w 43 minucie Czernych idealnie obsłużył Jesusa Imaza, ten pognał na bramkę lechitów, lecz nie wykorzystał sytuacji sam na sam z bramkarzem. Bednarek strzał Hiszpana lewą nogą odbił… nogą. Jeszcze w ostatniej minucie I połowy na listę zdobywców bramek mógł wpisać się Jesper Karlstroem (kapitalne podanie Ba Louy), ale w znakomitej sytuacji pomocnik Lecha posłał futbolówkę obok słupka!

Początek II połowy to wymiana ciosów, ale żadnej z drużyn nie udało się wypracować dogodnej sytuacji do zdobycia gola. W 71 minucie szczęście uśmiechnęło się do Jagiellonii – Bartosz Salamon popełnił koszmarny błąd, wybijając piłkę głową na oślep. Dopadł do niej w polu karnym gości Imaz i płaskim strzałem pokonał Bednarka. Trzy minuty później Imaz uderzył w słupek strzelając praktycznie do pustej bramki, a dobijający z piłkę z 5. metra Michał Żyro fatalnie przestrzelił! Obaj „pechowcy” mogli odetchnąć z ulgą, że wcześniej sędzia odgwizdał spalonego przy podaniu do Hiszpana.

Lider nie zdołał zlikwidować tego manka i poniósł pierwszą porażkę w bieżących rozgrywkach. Ale jeżeli ma się w składzie tak fatalnie dysponowanego obrońcę jak Bartosz Salamon, to trudno liczyć na zdobycz punktową.


Jagiellonia Białystok – Lech Poznań 1:0 (0:0)

1:0 – Imaz, 71 min (bez asysty).

JAGIELLONIA: Szteinbors – Pazdan, Puerto, Tiru – Przikryl (90+4. Bida), Pospiszil, Romanczuk, Toporkiewicz (46. Struski), Nastić – Czernych (67. Michał Żyro), Imaz (90. Tabiś). Trener Ireneusz MAMROT. Rezerwowi: Dziekoński, Trubeha, Augustyn, Matus, Majsterek.

LECH: Bednarek – Pereira, Salamon, Szatka, Rebocho – Ba Loua (82. Ramirez), Kwekweskiri (65. Tiba), Karlstroem (82. Sobiech), Kamiński (65. Skóraś) – Amaral (86. Marchwiński) – Ishak. Trener Maciej SKORŻA. Rezerwowi: Mrozek, Douglas, Milić, Murawski.

Sędziował Paweł Raczkowski (Warszawa). Widzów 6779. Żółte kartki: Romańczuk (67. niesportowe zachowanie) – Karlstroem (67. niesportowe zachowanie), Ramirez (90+3. faul).

Piłkarz meczu Jesus IMAZ.


Fot. Michał Kość/PressFocus