Lider odprawiony z kwitkiem
Skazywane na pożarcie Zagłębie Sosnowiec, grające przed własną publicznością, dało kibicom możliwość świętowania.
Zagłębie stanęło przed trudnym zadaniem. Do Sosnowca przyjechał lider tabeli 1. ligi ŁKS. Lecz nie tylko pozycja w tabeli łodzian sprawiała, że byli oni przed meczem stawiani w roli oczywistych faworytów. W tym roku kalendarzowym zespół Kazimierza Moskala przegrał tylko jeden mecz – w marcu z Puszczą Niepołomice.
Mimo tego sosnowiczanie nie przestraszyli się rywala. Gospodarzom spotkania wystarczyło 10 minut, żeby wyjść na prowadzenie. Swojego drugiego gola w barwach Zagłębia zdobył kapitan Maksymilian Rozwandowicz. Bramka była niecodziennej urody – piłkę z rzutu wolnego wznawiał Wojciech Szumilas, zagrał krótko do Rozwandowicza, a ten posłał atomowe uderzenie w okolice okienka bramki i pozostawił golkipera ŁKS-u bez szans. Warto zaznaczyć, że strzelec jeszcze w poprzednim sezonie reprezentował barwy łódzkiego klubu
Do zmiany stron goście szukali swojej szansy na wyrównanie. Najbliżej tego był Stipe Jurić. Napastnik po zagraniu w pole karne przyjął piłkę, odwrócił się z przeciwnikiem za plecami i zabrakło mu tylko skutecznego wykończenia. Ostatecznie w pierwszych 45 minutach Mateusz Kos został raz zmuszony do wysiłku, gdy głową postraszył go Adam Marciniak. Bramkarz jednak szczelnie zamurował swoją bramkę i to Zagłębie schodziło do szatni w lepszym humorze.
Od razu po przerwie Zagłębie ruszyło ofensywnie na rywala. Maksymilian Banaszewski uderzył sprzed pola karnego i zmusił Aleksandra Bobka do interwencji. Problem sosnowiczan polegał na tym, że po tej akcji długo nie byli w stanie stworzyć konkretnego zagrożenia pod bramką rywala. To ŁKS zaczął dochodzić do głosu.
W 63 minucie po rajdzie Michała Trąbki na skrzydle w „16” znalazł się rezerwowy Piotr Janczukowicz. Uderzył głową, ale piłka powędrowała wysoko ponad poprzeczką. Kilkanaście minut później znów zakotłowało się pod bramką Kosa. Tym razem Milan Spremo wdarł się w pole karne gospodarzy, ale znów górą był bramkarz Zagłębia.
Podopieczni Marcina Malinowskiego obudzili się w ostatnich 10 minutach. Bardzo bliski strzelenia gola był Szymon Sobczak. Otrzymał prostopadłe podanie i wybiegał sam na sam z golkiperem ŁKS-u. W ostatniej chwili dobiegł do futbolówki, ale zdążył ją tylko uderzyć „z czuba” i minęła ona słupek bramki.
Choć oba zespoły do ostatniego gwizdka sędziego trzymały kibiców w napięciu, to mecz zakończył się jednobramkowym zwycięstwem Zagłębia. Marcin Malinowski odkąd przejął funkcję pierwszego trenera wciąż nie zaznał goryczy porażki.
Zagłebie Sosnowiec – ŁKS Łódź 1:0 (1:0)
1:0 – Rozwandowicz, 10 min (asysta Szumilas).
ZAGŁĘBIE: Kos – Borowski, Bykow, Jończy (87.Guezen), Ziemann – Wrzesiński (72. Bryła), Bonecki, Rozwandowicz, Szumilas (72. Karwot), Banaszewski – Sobczak (87. Fabry). Trener Marcin MALINOWSKI.
ŁKS: Bobek – Monsalve, Ochronczuk (46. Nowacki), Marciniak – Dankowski (87. Ibe-Torti), Kort (46. Śliwa), Mokrzycki, Spremo (87. Glapka) – Trąbka, Jurić (59. Janczukowicz), Szeliga. Trener Kazimierz MOSKAL.
Sędziował Łukasz Kuźma (Białystok). Widzów: 6440. Żółte kartki: Guezen, Fabry – Monsalve, Marciniak, Nowacki.
Piłkarz meczu – Maksymilian ROZWANDOWICZ
Fot. Norbert Barczyk/PressFocus