Lider poległ w Tychach. Świetna druga połowa GKS-u

Miedź i GKS to dwaj najlepiej punktujący w 2018 roku pierwszoligowcy, dlatego na wizytę lidera w Tychach można było ostrzyć sobie zęby. Tym bardziej, że po dwóch meczach kary (efekt zajść podczas derbów z Ruchem Chorzów) na swój sektor wrócić mogli najbardziej zagorzali fani GKS-u. Dodajmy, że na trybunach zbierano też środki na rzecz Jacka, kibica chorego na nowotwór.

Połowa bez okazji

Fakt, że jedni mierzą o awans, a drugim nie grozi już ani walka o ekstraklasę (raczej), ani o utrzymanie, powodował, że od samego początku meczu nie było mowy o kunktatorskiej postawie czy bronieniu się. Oba zespoły chciały grać, atakować, a nie murować się, dlatego długimi fragmentami w środku pola było dużo przestrzeni. Długo nie przekładało się to jednak w większym stopniu na jakość widowiska i klarowne okazje pod bramkami, których brakowało. W I połowie tę najlepszą miał Wojciech Łobodziński, który mknął przez kilkadziesiąt metrów aż w pole karne tyszan i uderzył z dość ostrego kąta mocno, lecz niecelnie. Gospodarze po przejęciach piłki wyprowadzili kilka groźnie zapowiadających się kontr, egzekwowali też kilka stałych fragmentów, ale legniczanom goręcej mogło zrobić się jedynie po uderzeniach… ich byłego zawodnika. Trynidadczyk Keon Daniel dwukrotnie szukał szczęścia z dystansu, lecz pudłował.

Profesor Grzeszczyk

Druga połowa zaczęła się dla gospodarzy – i postronnych widzów! – w sposób najlepszy z możliwych. W 50 minucie przepięknym, technicznym uderzeniem zza pola karnego w górny róg, tyszan na prowadzenie wyprowadził jeden z najlepszych piłkarzy biegających po boiskach Nice 1 Ligi, czyli Łukasz Grzeszczyk. Dla kapitana GKS-u był to trzeci od chwili powrotu po kontuzji gol, przy czym dwa wcześniejsze strzelił z „jedenastek”. Miedź musiała przyspieszyć. Próbowała zamykać tyszan niczym w hokejowym „zamku”, lecz ci mądrze bronili się – wyrównaniem nawet nie zapachniało – a w końcowym kwadransie mogli nawet podwyższyć. Okazję na drugiego gola mieli m.in. Grzeszczyk czy Paweł Kaczmarek, który dał dobrą zmianę. Trener gospodarzy Ryszard Tarasiewicz skomplikował swojemu byłemu klubowi walkę o awans, a dziś – patrząc w tabelę – sam ma prawo, by jeszcze marzyć…

 

GKS Tychy – Miedź Legnica 1:0 (0:0)

1:0 – Grzeszczyk, 50 min (bez asysty)

GKS: Jałocha 6 – Grzybek 6, Biernat 6, Tanżyna 7, Abramowicz 6 (64. Fidziukiewicz 3) – Daniel 6, Bernhardt 5 (87. Matusiak niesklas.) – Mańka 5, Grzeszczyk 7, Wróblewski 5 (75. Kaczmarczyk niesklas.) – Zapolnik 6. Trener Ryszard TARASIEWICZ.

MIEDŹ: Sapela 6 – Zieliński 5, de Amo 6, Osyra 5, Bartczak 5 (86. Deleu niesklas.) – Łobodziński 6, Forsell 4 (67. Garguła), Augustyniak 5, Mystkowski 5 (85. Idzik niesklas.) – Piasecki 4, Piątkowski 5. Trener Dominik NOWAK.

Sędziował Wojciech Krztoń (Olsztyn) – 6. Widzów 4093.

Żółte kartki: Mańka – Bartczak, Osyra, Piasecki, Deleu, Łobodziński.

Piłkarz meczu – Łukasz GRZESZCZYK